Kolejną niedzielną pętlę rozpoczynam w Kudowie-Zdroju i - co ciekawe - w całości odbywa się ona po terenie tego jednego miasta a właściwie gminy miejskiej. Pierwsze metry prowadzą główną ulicą wylotową na Karłów a z interesujących obiektów po drodze, to jest zabytkowa dzwonnica alarmowa z 1846 roku.
Czerwony szlak (GSS) prowadzi wprost na Błędne Skały, zatem wystarczy się go trzymać. Najpierw jednak Jakubowice, połączone ze światem tylko jedną drogą. Kiedyś osada, później wieś rolnicza, od 1973 roku część Kudowy-Zdroju i zarazem letnisko. Szlak wprowadza tutaj na wprost basenu, ale raczej nie jest on działający.
Nad Jakubowicami, czyli już ponad 600 m n.p.m., wreszcie można ucieszyć się z dalszych widoków. Malinová hora na horyzoncie i wystający z niej vysílač, którego na zdjęciu nie widać. Za cienki jest.
Tuż przed wejściem do lasu, ostatnie spojrzenie na słoneczną przestrzeń.
A las to już park narodowy o czym informuje tablica bogato udekorowana różnego rodzaju naklejkami. Jest nawet taka, którą trzeba by było cenzurować.
Rozdroże pod Lelkową - tu czerwony wita się z niebieskim, idącym z parkingu Polany Imka (YMCA), by razem mknąć na Błędne Skały.
Teraz można odczuć stołowogórski klimat, dzięki różnokształtnym skałom rozsianym po lesie. Wcześniej tego trochę brakowało.
Błędne Skały nawiedziłem dwa tygodnie wcześniej, bez penetracji labiryntu ze względu na tłok. Nie inaczej było tym razem, a że zbytnio nie byłem na nie napalony, bo bywałem tu wcześniej, zerknąłem tylko z platformy na Czechy, minąłem parkingi i ruszyłem dalej.
Do Bukowiny Kłodzkiej zejście jest strome, stąd trochę schodków na szlaku, ale trwalszych - kamiennych, nie drewnianych.
Oczywiście leśne kamienie ozdobne, porozrzucane po okolicy, również towarzyszą temu zejściu przebiegającemu częściowo granicą państwową.
W Bukowinie przy drodze stało zaparkowanych kilka samochodów i jak można przypuszczać, są to pojazdy osób, które postanowiły Błędne Skały zdobyć od tej strony. Ciekaw jestem, czy świadomie wybrali sobie taka wspinaczkę, ale trzeba przyznać, że na pewno nie poszli na łatwiznę.
Dalej, zamiast szlakiem przez czeskie Končiny, szedłem kawałek wzdłuż granicy, i mimo że w mapach nie ma tu żadnego szlaku, na drzewach i kamieniach pojawiają się jakieś oznaczenia, jakby dla cyklistów.
Polna ścieżka wyprowadziła mnie w Pstrążnej. Do skansenu nie zaglądam, bo byłem przy okazji innej przechadzki, tak więc przemykam tylko kawałek główną drogą, mijając budynek dawnej remizy strażackiej.
Pomiędzy górami Mały Lisiak i Lisiak, szlak prowadzi głęboko wciętą i dość stromą doliną, wraz z biegiem niewielkiego potoku.
Ten krótki potok wpada do Czermnicy tuż przed budynkiem z ruchomą szopką w Czermnej, obok której dalej prowadzi szlak, teraz już asfaltem.
Kawałek niżej, rzecz warta odnotowania, przydrożne źródełko z wodą raczej pitną, gdyż widziałem ludzi napełniających różnorakie naczynia tym życiodajnym płynem.
Pomnik Trzech Kultur, przedstawiający tęczę na trzech filarach. Jako że jest on formą uznania za wkład materialny i kulturowy dla ludzi różnych wspólnot żyjących na tych terenach, tekst na tablicach jest w trzech językach.
A tuż obok pomnik Anny Świdnickiej, XIV-wiecznej księżniczki piastowskiej, córki Henryka II, żony króla Czech, Niemiec a nawet cesarza - Karola IV Luksemburskiego, za którego wyszła mając czternaście lat. A żyła 23.
Po drugiej stronie ulicy znajduje się Dworek Rycerski, wyglądający na zaniedbany budynek z ciekawymi akcentami średniowiecznymi, jak figury rycerzy czy herby. Kiedyś był tu ośrodek wypoczynkowy.
Jeszcze po drodze jest znana Kaplica Czaszek a właściwie dojście od strony cmentarza do kościoła, za którym to ona się znajduje, ale to nie pora na zwiedzanie.
Widok na Czermną ze stoku Parkowej Góry, w tle Bluszczowa, Pstrążnica, Lisiak, Świni Grzbiet a za nim Ptasia Góra.
Wzgórze Kapliczne z luterańskim kościołem Chrystusa Pana, zbudowany u schyłku XVIII wieku przez braci czeskich. Elewacja pomazana sprayem, nie wygląda to ładnie.
No i Park Zdrojowy w Kudowie-Zdroju, czyli właściwie finał tej wycieczki. Jest chwila na relaks i łyk mineralnej wody. Następną zacznę właśnie stąd.
W sumie ok. 14 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz