niedziela, 15 sierpnia 2021

DUSZNIKI - SMOLNA - BOBROWNIKI

 


    Głównym celem tej przechadzki jest szczyt w Górach Bystrzyckich - Smolna, wobec której używa się także nazwy Ptasia Góra, ze względu na jej niemiecką przeszłość, gdy zwała się Vogel Berg. Czeka mnie zatem bardzo leśna przygoda, której początkiem są Duszniki-Zdrój, ponieważ uznałem je za najdogodniejsze miejsce na start.

    Tuż za Parkiem Zdrojowym wchodzę na Drogę Dusznicką biegnącą wzdłuż Bystrzycy Dusznickiej. Po pięciuset metrach zostawiam ją, gdyż tu zaczyna się odchodząca w bok inna, która bardziej mnie interesuje: Droga Ku Szczęściu.

    Wspinając się łagodnie coraz wyżej, droga trawersuje górę Ołtarz, której wierch miałem okazję kiedyś zaliczyć. W dole widać budynek ośrodka wypoczynkowego "Stalowy Zdrój" w Dolinie Strążyckiej a w tle Kuźnicka Góra.

    Dalej droga biegnie stromym Wilczym Zboczem, będącym wschodnim stokiem Kazalnicy, której wierzchołek wynosi się wysoko ponad drogą.

    Mniej więcej w połowie Drogi Ku Szczęściu, po pokonaniu blisko 180 metrów różnicy poziomów, jest Graniczna ze swym punktem biwakowym. Idealne miejsce na wypoczynek.

    Można usiąść i delektować się pięknem obecnego stanu rzeczy, czyli pogodą i krajobrazami otaczającymi to miejsce.

    Przy ostatnim budynku Granicznej opuszczam Drogę Ku Szczęściu i ruszam w dół z biegiem potoku Wilcznik. Zaskoczył mnie trochę znak drogowy w tym miejscu, a właściwie dwa, które ewidentnie skierowane są do użytkowników pojazdów silnikowych, co wskazuje na możliwość przejazdu leśną drogą samochodem.

    Droga ta schodzi w dolinę Bystrzycy Dusznickiej, by nad rzeką dobić do Drogi Dusznickiej. Przekraczając most zmieniam pasmo Gór Orlickich na Góry Bystrzyckie. 

    Po drugiej stronie swój początek (lub koniec) ma Droga Justyny. Ta wyasfaltowana arteria prowadzi wzdłuż potoku Suszka, który przy moście wpada do Bystrzycy. Na potoku można zaobserwować ciekawe skały wystające z dna i tworzące progi. Bardzo osobliwie to wygląda.

    Wyżej, na Suszce, trwa budowa dwóch zbiorników retencyjnych. Sporo wykopów, sprzęt ciężki, ale widać także jakieś pomosty.

    Nawet na tak małym potoku, jakim jest Suszka, można zbudować zaporę, o czym przekonałem się maszerując dalej. W tym przypadku tama pełni rolę wodospadu.

    Śródleśna Droga Justyny została bitumicznie utwardzona kosztem ponad 4 milionów złotych, z czego środki unijne to 98%. Było to już kilka lat temu i dziś ten asfalt nosi wyraźne ślady użytkowania przez ciężkie pojazdy.

    Nadeszła pora rozstania z Drogą Justyny, teraz będzie bardziej dziko. Coraz bardziej. No ale żeby dostać się tam, gdzie chcę, muszę zapuścić się w nieznane.

    Najpierw dróżka niczego sobie, szeroka, lekko trawiasta, typowo leśna.

    Później koleiny wypełnia woda a trawa jakby wyższa. Na szczęście można przejść brzegiem, co prawda trochę wolniej, ale wygodniej.

    I w końcu wąska ścieżka przez borówczysko, która momentami jest trudna do dojrzenia. W te rejony z pewnością mało kto się zapuszcza, może tylko leśnicy i grzybiarze lub inni zbieracze w sezonie.

    Udaje mi się wyjść z dzikich ostępów jednak w planowanym miejscu, na skrzyżowaniu dróg przy Smolnej. Widać, że tutaj pomyślano o turystach, mimo że nie przebiega tędy żaden szlak.

    Smolną wole zdobywać od północnej strony, gdyż to najłagodniejsze dojście na szczyt. Długa prosta do samego celu.

    Wierzchołek nie doczekał się jeszcze żadnej tabliczki z nazwą, więc tylko charakterystyczne oczko wodne zaświadcza o tym miejscu. Kiedy byłem tu poprzednio, woda była bardzo ciemna, teraz powierzchnia pokryta jest zielonymi glonami.

    Jest jeszcze słupek geodezyjny ukryty w krzewach borówek, będący punktem wysokościowym wskazującym blisko 870 m n.p.m. Szczyt Smolnej to najwyżej położone miejsce w gminie miejsko-wiejskiej Szczytna.

    Schodzę z góry na południe i szeroka drogą zmierzam na wschód, gdzie od czasu do czasu pojawia się możliwość dalszej obserwacji, od Gór Sowich, poprzez Bardzkie po Złote.

    Docieram do skrzyżowania z Zajęczą Drogą. Idąc w kierunku wschodnim, za sto pięćdziesiąt metrów można osiągnąć wierzchołek Wietrznej, ale to zostawiam sobie na następną wycieczkę. Teraz obieram kierunek zachodni zmierzając z powrotem do Dusznik. 
 
    Przy Zajęczej Ścieżce znajduje się ponad hektarowa łąka, opisana w kilku mapach jako "Rynek". Być może ta potoczna nazwa wzięła się od jej kształtu. To taka miła odmiana w środku lasu.

    Dalej droga prowadzi doliną, pomiędzy Wolarzem i Smolną, której dnem płynie Zajęcznik. To Szklana Dolina.

    Jeszcze niżej wykonywane są jakieś prace przy potoku, aż jestem ciekaw czego elementem ma być taka konstrukcja.

    Wychodzę wreszcie z lasu w Nowych Bobrownikach, należących do Szczytnej. Tutaj zaciekawił mnie miejscowy krucyfiks. I wcale nie ze względu na walor artystyczny, lecz wręcz przeciwnie, z uwagi na tandetność.

    Przez Nowe Bobrowniki jedynie przemykam i w dalszą drogę prowadzi mnie szlak żółty. Wiedzie on do Starych Bobrownik przez górkę. Z podejścia na Druciarza widok na Rudnik, brata syjamskiego Wolarza.

    Przechodząc przez przełęcz pomiędzy Górą Gołębią i Druciarzem, po jednej stronie widać ukryty w lesie wierzchołek tej drugiej, do którego jest blisko, ale szczególnej potrzeby nie czuję, by się tam znaleźć.

    Po drugiej stronie, dla odmiany, jasna, zielona łąka, której skrajem sunę wraz z żółtym szlakiem na kwadratowo, powoli zmierzając w stronę Dusznik.

    Po leśnym, nieciekawym odcinku, docieram nad Bobrowniki, nazywane dla odróżnienia Starymi. Po drugiej stronie doliny widać wierzchołki Głowacza i Nowej oraz górę Nawojową. I na tę drugą stronę muszę przejść, najpierw schodząc stromo a potem stromo podchodząc.

    Będąc już na przeciwległym zboczu, teraz obserwuję miejsce, gdzie byłem kilka chwil wcześniej, czyli stok Góry Gołębiej ponad nielicznymi zabudowaniami Starych Bobrownik.

    w drodze na górę, można skorzystać z dobrodziejstw natury, pod warunkiem, że jest odpowiedni czas. Jeżyny są bardzo smaczne, ale jedynie te czarne a tych akurat jak na lekarstwo.

    O śliwkach nie wspomnę, bo jeszcze bardziej niedojrzałe. Ale fajnie jest, jak po drodze trafiają się przekąski.

    Wylazłem wreszcie na górę po intensywnym podejściu a okazuje się, że ta góra to Wzgórze Pustelnika, na którego stoku, blisko wierzchołka, rozbudowuje się jakieś osiedle. A to ciągle są Stare Bobrowniki.

    Nieco ponad sto metrów dalej jestem już w Dusznikach i ulicą wiejską schodzę do miasta obserwując je z góry. A nad nim Grodczyn, Średnia Kopa i Lech.

    To była dość długa wycieczka, bo przebyłem dystans około 23 kilometrów w sześć i pół godziny, ale akurat takiej trasy wymagała moja koncepcja dostania się na Smolną i powrót do Dusznik-Zdroju.










 



piątek, 13 sierpnia 2021

DUSZNIKI PODGÓRZE - ORLICA - DROGA KU SZCZĘŚCIU

 


     Podgórze to górska część Dusznik-Zdroju, usytuowana w dolinie potoku Podgórna. Jest tu sporo gospodarstw agroturystycznych powstałych z myślą o tych gościach, którzy cenią sobie spokój w otoczeniu zieleni z dala od tłumów. A dla mnie to dogodny punkt wyjścia na kolejną przechadzkę.

    Zaczynam od razu od podejścia na zachodnie, strome zbocze doliny Podgórnej, którego łąkowa część ma nawet swoją nazwę a jest nią Ziołorośle. Drogę tę pokonywałem w 2012 roku i pamiętam przy niej spycharkę w krzakach. Okazuje się, że nadal tam jest.

    Po pokonaniu znacznej różnicy poziomów, docieram do Drogi Orlickiej, będącej częścią Autostrady Sudeckiej, na wysokości dawnego przejścia granicznego Čihalka. 

    Mądry doświadczeniem sprzed kilku laty, kiedy to na Orlicę dreptałem szlakiem idącym w dużej mierze asfaltem, tym razem postanowiłem iść wzdłuż granicy, gdzie jest wydeptana ścieżka. Muszę przyznać, że to było genialne posunięcie. Już po kilkuset metrach pierwsza górska zdobycz: Krupy (daw. Graupe Berg - ok. 813 m n.p.m.). Nawet nie czuć, że to jakiś wierzchołek.

    Ciut dalej ścieżka idzie krajem rezerwatu Hořečky, znajdującego się po czeskiej stronie. Gdy przechodziłem, akurat jakiś pan kosił łąkę, na której powinny jesienią kwitnąć goryczuszki czeskie.

    Następną ciekawostką na granicznej ścieżce jest stary słupek graniczny z 1767 roku, czyli z czasów, gdy Prusami władał król Fryderyk II Wielki.

    Kolejna górska zdobycz na trasie: Graniczna (daw. Grenz Berg - ok. 944 m n.p.m.) o łagodnym wierzchołku. Niestety żadnych oznaczeń ani tabliczki, jedynym punktem orientacyjnym jest słupek graniczny.

    I jeszcze jeden historyczny kamień, ten jeszcze starszy niż poprzedni, bo wykuta na nim data to 6 września 1636 roku.

    Ponownie przy ścieżce granicznej, po czeskiej stronie, pojawia się rezerwat. Pod Vrchmezím jest ostoją m.in. kilku chronionych gatunków ptaków.

    Ostatnie metry przed Orlicą wiodą borówkową aleją, a że krzewy są zapełnione jagodami, tempo mojego marszu drastycznie spadło.

    W końcu jednak dotarłem do wieży widokowej o drewnianej konstrukcji. Jej wysokość to 25,5 metra. Na dole jest schron turystyczny z ławami, zatem jest się gdzie ugościć. A gości tego pięknego wakacyjnego dnia tutaj nie brakuje.

    Na platformie widokowej umocowana jest luneta, przez którą można przybliżyć sobie z krajobrazu to, co jest w zasięgu wzroku.

    A jest na co patrzeć. Z kierunku północnego wychylają się Skalniak i Szczelińce a blisko, prawie pod nosem jest Graniczna, po garbie której tu trafiłem.

    Bardziej na wschód rzucają się w oczy Wolarz, Smolna i Wójtowska Równia w Bystrzyckich a hen daleko w Złotych - Jawornik Wielki i Borówkowa.

    A na południu Velká Deštná, Malá Deštná, Šerlich. 

    Pod wieżą natomiast, resztki murów po dawnym schronisku Heinricha Rübartscha, które po II wojnie światowej popadło w ruinę.

    Niedaleko wieży jest słupek graniczny o numerze 123/16, który jest jednocześnie punktem wyznaczającym wysokość 1080,3 m n.p.m. Jest to najwyżej położone miejsce po polskiej stronie Orlicy i oczywiście najwyższa kota polskiej części Gór Orlickich. A w mojej przechadzce to najwyższy punkt jednej z gmin ziemi kłodzkiej, czyli gminy miejskiej Duszniki-Zdrój.

    Będąc tak blisko, nie sposób nie zajrzeć na szczyt Vrchmezí (1084 m n.p.m.) oddalony od granicy o kilkadziesiąt kroków. Jeśli chodzi o zarośnięte górskie wierzchołki, to Orlica jest jednym z moich ulubionych. Latem czuję się tu jak w parku, bo oprócz ciekawych roślin, są ścieżki i jest pomnik poświęcony trzem znanym personom odwiedzającym to miejsce w przeszłości, w tym naszemu Chopinowi.

    Cel wyprawy osiągnięty, pora wracać, ale nie szlakiem, lecz mało uczęszczaną dróżką trawersującą zachodni stok Orlicy. To bardzo trawiasta, ale też kwietna opcja.

    Droga dochodzi wprawdzie do zielonego szlaku, ale ja krótko z nim trzymam i puszczam się mocno z góry, z biegiem Wapiennego Potoku. Przecinam Drogę Orlicką, przechodzę nad barierą energochłonną i dalej jarem wzdłuż potoku aż do Drogi Ku Szczęściu.

    Droga Ku Szczęściu to blisko szesciokilometrowy trakt z Dusznik-Zdroju do Drogi Orlickiej a dalej można do Zieleńca lub na Orlicę, popularny dawniej wśród kuracjuszy, ale dzisiaj także uczęszczany.

    Nie licząc Granicznej, przez którą droga przechodzi, to w zasadzie cały jej przebieg jest przez las i tylko w niektórych miejscach są warunki do dalszych obserwacji, jak np. w okolicy góry Mylnej.

    Graniczna - kiedyś wieś, obecnie część Dusznik-Zdroju, usytuowana nad Podgórzem ponad 700 m n.p.m. ładnie położona, otoczona wzniesieniami. Jakby to ujął Podlasianin: dla mnie się podoba.

    Jednak z racji wysokiego położenia, między wzniesieniami można ujrzeć dalszy krajobraz na północ, gdzie Góry Stołowe ze Szczelińcami oraz Narożnik i Kopa Śmierci.

    W Granicznej opuszczam Drogę Ku Szczęściu i schodzę już do Podgórza. Po drodze "Ranczo Panderoza", gdzie można poczuć się jak kowboj, spędzając czas w siodle.

    Kaplica Podwyższenia Krzyża Świętego na Podgórzu, z 1707 roku.

    Przed wojną (IIwś) funkcjonowały tutaj dwie skocznie narciarskie. Na tej większej  skakał nawet w 1928 roku ówczesny mistrz olimpijski Norweg Alf Andersen, którego wizerunek, wyrzeźbiony w drewnie, stoi gdzieś w okolicy dawnej skoczni na stoku Przyjacielskiej Kopy, która oficjalnie zwie się Wesołek. Może kiedyś poszukam tego miejsca, ale teraz już kończę wyprawę.

    Dystans przebyty podczas tej wycieczki to około 12 km.