Ta wycieczka, to - rzec by można - klasyk. Jej celem jest najwyższy punkt gminy Radków, czyli Tron Liczyrzepy na Szczelińcu Wielkim. W taką pogodę, jaką uraczyła mnie ta niedziela, spodziewam się tam znacznej ilości turystów, ale jestem na to psychicznie gotowy.
Startuję znad zalewu w Radkowie, skąd widzę, już nie tak odległy, cel mojej wędrówki. W linii prostej jest raptem trzy kilometry, natomiast przewyższenie to już ponad pięćset metrów.
Cisza, może tylko poza świergotem ptaków, oraz gładka tafla wody, to objawy poranka, kiedy jeszcze większość ludności nie szuka atrakcji. Za kilka godzin będzie tu gwarno. A na horyzoncie czeskie, najwyższe w Broumowskich Ścianach; Božanovský Špičák i Koruna.
Jeszcze rzut oka na Guzowatą, jednak ciężko gołym okiem doszukać się znajdującej na jej szczycie platformy widokowej. Jedyne, co zdradza jej lokalizację, to przerwa zaburzająca ciąg drzew na grzbiecie.
Trzymając się Pośny, dochodzę do granicy lasu i tym samym Parku Narodowego Gór Stołowych. Wraz z żółtym szlakiem będę teraz piął się najatrakcyjniejszą - moim zdaniem - możliwą trasą w stronę Karłowa, czyli ciągle wzdłuż Pośny.
Sporym zaskoczeniem był dla mnie widok kaczej parki, żerującej na potoku w środku lasu. Nie chcąc ich spłoszyć, skorzystałem jedynie ze smartfona i nagrałem krótki film zamiast robić zdjęcia. Ciekawym miejscem po drodze była również konfluencja (zbieg potoków), gdzie Kozi Potok wpada do Pośny, ponieważ w oddali na tym pierwszym, można zauważyć niewielki wodospad. Niestety nie zachodziłem tam. Doszedłem za to w okolicę Wodospadów Pośny, które były niegdyś wielką atrakcją. Za opłatą można było obejrzeć tryskającą z tej misy fontannę.
Na pieniądze za tę frajdę, była przeznaczona skarbonka.
Na starych fotografiach widać, jakie woda wyczyniała tu salta, niestety obecnie, poniżej przepustu, nie wygląda to zbyt dynamicznie.
Wyżej przepustu znajdują się właściwe wodospady i jeśli wody byłoby wystarczająco dużo, to spektakl mógłby być niesamowity. Niestety, ponoć główną przyczyną utraty malowniczości tego obiektu, jest usytuowanie ponad nim ujęcia wody pitnej.
Kawałek wyżej stoją potężne skalne bloki zwane Skalnymi Wrotami. Mnie zaciekawiła jednak skała, która może spełniać rolę schronienia na wypadek nagłego deszczu.
Przy szlaku, miedzy drzewami, można wypatrzyć ruiny zabudowań po dawnym przysiółku Karłówek (Klein Karlsberg). Oczywiście kiedyś nie było tu lasu, za to, oprócz gospodarstw, były dwa schroniska i gospoda.
Przy Drodze nad Urwiskiem (daw. Umfangs Weg) znajdowało się również kilka zabudowań Karłówka. Tutaj przesiadam się z żółtego na niebieski i dalej twardo pod górę.
Tuż przed drogą asfaltową do Pasterki, szlak przebiega przez uroczą polanę ze skałkami, na której - a jakże - stały kiedyś budynki (bodaj trzy) dawnego Karłówka.
Ostateczny atak na dach Hejszowiny zaczyna się po zejściu z drogi do Pasterki (daw. Schlobach Strasse). Symboliczną oznaką wejścia na orbitę Szczelińca jest przejście przez portal.
Pokonując setki schodów wraz z wieloma piechurami, docieram na taras przed schroniskiem, gdzie ludzi jest jeszcze więcej. Dobrze, że panoramy częściowo niwelują ten tumult. Z tej strony widok w kierunku północnym na Božanovský Špičák i Korunę, w tle widoczna Lesista Wielka i m.in. Stożek Wielki.
Po przejściu przez kasę, już na początku trafia się pod najwyższy punkt Szczelińca Wielkiego; Fotel Pradziada lub też Tron Liczyrzepy.
Stolec Ducha Gór, mimo iż znajduje się za barierką, kusi i popycha wręcz niektórych niepokornych, by przymierzyć doń swój odwłok i uwiecznić oczywiście to wydarzenie na kartach pamięci własnej historii przy pomocy aparatu.
Ten najwyższy punkt Gór Stołowych, według obliczeń z 2021 roku Instytutu Geodezji i Geoinformatyki Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, znajduje się na wysokości 922 m n.p.m. Stąd widoki są miłe dla oka. W bliskim sąsiedztwie fotela inna ciekawa forma skalna - Kaczęta, na drugim planie kawałek Skalniaka.
Inna część Skalniaka w tle oraz wierzchowina Szczelińca Wielkiego z wystającym dwiema skałami, jest to prawdopodobnie Świątynia Indyjska oraz na pewno Głowa Księżniczki Emilki.
Oko w kierunku Zalewu Radkowskiego. Na horyzoncie Sowie ze swoimi najwyższymi partiami, od Wielkiej Sowy, poprzez Grabinę, Kalenicę, Popielaka po Malinową.
Top zaliczony, teraz pora na zwiedzanie (który to już raz?) pozostałej dostępnej części tej pięknej góry. Chyba najbardziej charakterystycznym obiektem, niejako znakiem rozpoznawczym, nie tylko Szczelińca, ale całych Gór Stołowych, jest forma skalna Małpolud.
Raz wysoko, innym razem trzeba zejść niżej miedzy skały, np. do Piekła.
Z Piekła do Nieba.
Przed opuszczeniem wierchu Szczelińca czekają jeszcze Tarasy Południowo-Wschodnie, z widokami oczywiście w tych kierunkach. Dojście do wschodniego prowadzi Tunelem. Z niego widok jest zatem na wschód, choć nie tylko.
Taras południowy i Skalniak w tle.
Z tarasu południowego widok na wschodni. Kiedyś stał na nim drewniany pawilon zwany Belwederem, który został rozebrany w latach 60-tych ubiegłego wieku.
Widok na Karłów.
Widok na Góry Orlickie z najbardziej wybijającą się Orlicą, bliżej rozpoznawalny jest Grodczyn, jeszcze bliżej Narożnik i Ptak z Fortem Karola.
W drodze powrotnej do Radkowa, tym razem szlakiem czerwonym, można ujrzeć Kamień Popielny.
Stary drogowskaz kierujący do Radkowa (daw.Wünschelburg) Pustą Ścieżką.
Droga prowadzi wzdłuż jednej z nitek źródłowych Pośny, niestety w korytku sucho.
Koniec wycieczki nad zalewem, czyli tu, gdzie zacząłem. W sumie ok. 11 km, z czego początkowa cześć to konkretne podejścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz