niedziela, 17 listopada 2013

BROUMOVSKÉ STĚNY (KORUNA, BOŽANOVSKÝ ŠPIČÁK)




 
    Góry Stołowe jawią mi się jako baśniowa kraina i to wcale nie ze względu na "Opowieści z Narnii", których nie oglądałem, lecz tak mi się kojarzą od czasu szkoły podstawowej, gdy pierwszy raz w nich zagościłem. Pewnie to efekt legend zasłyszanych w owym czasie i konfrontowanie ich ze skałami o przedziwnych kształtach. Faktem jest, że lubię tu przebywać.
     Tym razem padło na Broumovské stěny czyli czeską odsłonę Gór Stołowych a wędrówkę rozpocząłem w Božanově, kilka kilometrów na południe od Broumova. Żółtym szlakiem, zaczynającym swój bieg na krańcu wsi, ruszyłem w kierunku Koruny.

     Pogodę miałem wspaniałą, słonecznie, gdzieniegdzie mgła spowijała doliny. Podchodziłem niespiesznie napawając się naturą natury. Po lewej miałem Suchý vrch.

    Mijając ostatnie zabudowania jakiegoś ośrodka z domkami letniskowymi wchodzę do lasu usłanego liśćmi.

    Mimo iż to listopad, zdejmuję polar i podchodzę dalej w krótkim rękawie. Gorąco nie jest ale na pewno nie marznę.Ktoś zadał sobie trud i nad jednym ze strumyczków wykonał i ustawił ciekawy daszek.

    Nieco wyżej poczułem, że jestem w Górach Stołowych. Skałki. Dużo skałek. Jak miło.

    Zelený hájek to miejsce gdzie znajduje się rozdroże z drogowskazem czyli rozcestník. Trzymając się żółtego szlaku podchodzę stamtąd pod Korunę i szlakiem dojściowym zmierzam do punktu widokowego przeciskając się momentami przez wąskie szczeliny.

    Punkt widokowy obejmuje panoramę na południe i wschód ze szczególnym uwzględnieniem obydwu Szczelińców.

    U stóp Koruny natomiast widać Božanov gdzie wypatruję zaparkowanej swej "bryki". Jest.

    Na głazach przy tarasie widnieją wyryte napisy z nazwiskami i datami. Ktoś coś upamiętnił.

    W drodze powrotnej do właściwego żółtego szlaku zajrzałem na drugi punkt widokowy, który tym razem ogarniał północ i wschód. Widoki wyborne. W dole Martínkovice a na horyzoncie Góry Kamienne z widoczną Waligórą i Sowie z Małą i Wielką Sową.

    Wszyscy, którzy tu zajrzeli byli pod wrażeniem.

    Kolejnym ciekawym miejscem, do którego zawiódł mnie szlak była Kamenná brána. I tu także, jak w przypadku Koruny, trzeba było zejść nieco z głównego szlaku by podziwiać.

     Obraz może idealny nie jest ale piękny i owszem: "Mleko w Sudetach".

    Przy Kamenné bráně znajduje się miejsce gdzie w skale wyryty jest napis "Mirek" a pod nim złożone są kwiaty a także jest znicz.

     Wróciłem do szlaku i kontynuowałem wycieczkę żółtym szlakiem, leśną ścieżką wśród skał, chwilami śliskich i stromych, aż dotarłem do "Zajęczego Wąwozu".

    Dalej czeka mnie jeszcze znaczące podejście i wreszcie wychodzę z lasu na rozległą przestrzeń przy rozdrożu "Nad Slavným".

    Tutaj zostawiam żółty szlak a będę trzymał się czerwonego, który wraz z zielonym wiedzie skrajem lasu po asfaltowej nawierzchni wątpliwej jakości.

 I znowu po drodze schodzę w bok szlakiem dojściowym na kolejny punkt widokowy a jest nim Slavenská vyhlídka.

     Po prawej stronie Velká kupa pełna skałek m.in. z Kamienną Bramą.

    W dole Martínkovice i Broumovská kotlina.

     Powróciłem do szlaków i maszerowałem dalej tą, jak się wydaje, popularną drogą, gdyż sporo na niej spacerowiczów i nie jest forsowna. Doprowadza mnie ona do kolejnego węzła szlaków.

    Pánův kříž jest miejscem gdzie można zatrzymać się na chwilę lub rozbić obóz. Są tu tablice z mapami, odpočívadlo, stanowisko na ognisko oraz "tytułowy" Krzyż Pański z 1827 roku z herbem broumowskich benedyktynów na cokole.

    Po krótkim odpoczynku udaję się żółtym szlakiem pod górę zdobyć Božanovský Špičák (773m.n.p.m.), najwyższy szczyt Broumowskich Ścian. Po drodze mijam "Wiewiórkę".

    Więcej zwierząt spotykam trochę wyżej, jest waran, kotka, żółw ale także łódź podwodna. Wielbłąd też jest. Leżący.

    Na szczycie oprócz skałek znajduje się też słupek geodezyjny określający wierzchołek, którego niełatwo wypatrzyć.

    Widoki z góry o zachodzie słońca są przepiękne, z punktu na szczycie jest cudna panorama Hejszowiny.

   Kawałek dalej jest skała widokowa ale z niej obserwację nieco utrudniają drzewa, chociaż aż tak bardzo źle to nie jest.

    Krocząc dalej żółtym szlakiem dochodzę do zielonego i zrobiwszy pętlę ponownie znalazłem się przy Pańskim Krzyżu. Zaczyna zmierzchać, zmrok w lesie zapada szybciej więc przyspieszyłem kroku i czerwonym szlakiem puściłem się w dół. Zatrzymałem się na chwilę przy rozcestí u Machovského kříže, który to krzyż pochodzi z 1859 roku.

    Zmieniłem szlak na niebieski i tym już w półmroku docierałem do Božanova. Wyszedłszy z lasu skonstatowałem, że jednak ciemno to jeszcze nie jest i już spokojnym krokiem udawałem się na parking posyłając zalotne spojrzenie Korunie.

 
      CZ. 2 - http://sudeckieprzechadzki.blogspot.com/2015/05/broumovske-steny-ii-hvezda-honsky-spicak.html


sobota, 16 listopada 2013

TRÓJGARB





   Krótką wycieczkę po Masywie Trójgarbu rozpocząłem w Lubominie, a dokładniej w miejscu, gdzie szlak żółty spotyka się z zielonym. Wraz z nimi podchodziłem asfaltowa drogą mijając m.in. zagrodę z tabliczką, której treść brzmiała jak ostrzeżenie przed dziećmi.

    Nieco wyżej znajduje się "Bacówka pod Trójgarbem", niegdyś schronisko, ale to już melodia przeszłości, dziś nie wiadomo co.

    Za "bacówką" szlaki na chwile się rozchodzą więc wybieram opcję zieloną i powoli wspinam się leśną ścieżką, która wywodzi mnie na grzbiet góry, gdzie już czekają szlaki: żółty i niebieski.

    Drogowskaz na drzewie próbuje poinformować mnie ile jeszcze czasu muszę iść na szczyt, ale z matematycznego punktu widzenia 0.20 h to nie jest 20 minut lecz 12.

    Po 20 minutach (a nie po 12) docieram na wierch Trójgarbu. Nazwę góra zawdzięcza pewnie charakterystycznej linii wierzchołków widzianych z pewnej odległości. Niemcy nazywali ją Sattelwald a główny szczyt nosił nazwę Sattel Berg czyli Siodło.

   Wierzchołek Trójgarbu to niewielka polana, na której znajduje się wiata, są ławy, tablica i stary kamienny słupek. Kiedyś było tu schronisko "Sattelwaldbaude".

   Widoki ze szczytu nie są niestety urzekające, a to ze względu na zalesienie. Na szczęście pora roku jest już bezlistna i schodząc  z góry mogę podziwiać dalekie szczyty Karkonoszy wyłaniające się z morza mgły.

     Dochodząc do Przełęczy pod Trójgarbem powoli zanurzam się w białej toni i widoczność staje się ograniczona, chociaż efekty wizualne przy świecącym słońcu są niczego sobie i radują oko.

    Szlak niebieski odchodzi na lewo w stronę Witkowa a ja wędruję dalej żółtym i zielonym. Miejscami między drzewami widzę Chełmiec otulony białym szalem.

    Doszedłem wreszcie do skrzyżowania gdzie spotyka się wiele dróg, szlak zielony schodzi w lewo ja natomiast żółtym podchodzę prosto.

    Przy leśnej dróżce na wzniesieniu znajduje się babrzysko, gdzie dziki (i nie tylko) mogą oddawać się przyjemnej kąpieli błotnej.

   Szlak żółty doprowadza mnie do skrzyżowania u podnóża Jagodnika, przy którym znajduje się paśnik. Szlak omija górę lewą stroną, ja natomiast prę na szczyt po szeleszczącym podłożu.

    Na górze znajdują się ciekawe skałki, niestety widoków raczej stamtąd nie ma ekscytujących. Jest też słupek geodezyjny oznaczający szczyt.

    Wróciłem do żółtego szlaku i przez chwilę szedłem nim z powrotem by na jednym z rozdroży odbić na szlak rowerowy, którym doszedłem do Skrzyżowania Siedmiu Dróg, chyba jest ważne skoro ma własną nazwę.

    Zielonym szlakiem podchodzę kilkaset metrów i ponownie jestem na skrzyżowaniu, przez które już tego dnia przechodziłem. Dalej jednak nie szedłem pod górę ale trawersowałem zbocze Trójgarbu leśną, pokręconą drogą, szlakiem Ekomuzeum Wokół Trójgarbu, przy którym znajdują się tablice.

    I tak owym szlakiem dochodzę powoli do Lubomina mając przed sobą na horyzoncie "kopułę" Chełmca.

     Przechadzkę kończę przy kościele Podwyższenia Krzyża Świętego pochodzącego z XVI wieku.