piątek, 17 czerwca 2022

SPALONA - JAGODNA

 


      Tak jak kilka dni wcześniej, kolejną wycieczkę zaczynam na parkingu pod schroniskiem Jagodna w Spalonej. Wśród kilku zaparkowanych tu automobilów, wyróżniały się dwie perełki, wcale nie prosto z salonu.

    Płaską Ścieżką dochodzę do pierwszego skrzyżowania i skręcam w Pylistą Drogę, która pyłem pokryta raczej nie jest. Chyba, że ta trawa pyli. Jakże to fajnie, że leśne drogi są ponazywane, ułatwia to orientację w terenie i pomaga w opisywaniu.

    Z biegiem Pylista robi się coraz szersza, dołącza do niej szlak niebieski i niestety traci swój leśny urok stając się bitą "lasostradą". Droga przeprowadza przez wierzchołek Sasina, co można podczas wędrówki przeoczyć.

    Na drzewie przymocowana jest karteczka z ledwo czytelną informacją na temat tego szczytu. Trochę to dziwne, że jeszcze nie zamontowano tu jakiejś trwalszej tabliczki, bo przecież tą droga suną tabuny turystów prosto spod schroniska na Jagodną, gdzie czeka dosyć świeża wieża widokowa.

    Nie od razu jednak pcham się na wieżę, gdyż wcześniej jest najwyższa kulminacja Jagodnej, tzw. Jagodna Północna, na którą zamierzam dostać się od zachodniej strony. W tym celu schodzę z Nowej Drogi na mniej ubitą i uczęszczaną.

    Jakaś kartka na drzewie próbuje przekonać mnie, że zmierzam na Sasankę, ale to nieprawda. Sasanka jest wierzchołkiem sąsiadującym z Sasinem i mijałem ją po drodze lekko bokiem.

    Po niecałym kilometrze jest dróżka pod górę wiodąca wprost na najwyższe wzniesienie Gór Bystrzyckich.

    Jeden z trzech wierzchołków Jagodnej, ten najwyższy, nie jest jakoś szczególnie zagospodarowany, widoków z niego nie ma a stara ambona myśliwska już nie pomoże w próbie ogarnięcia otoczenia z racji rozkładu. A jeszcze w 2016 roku robiłem z niej rozeznanie okolicy.

    Dobrze, że jednak jest to miejsce opisane, bo to ważne z punktu widzenia zdobywców szczytów. Myślę, że z czasem będzie tu przybywać różnych "atrakcji".

    Z północnego wierchu Jagodnej wracam długą prosta na Nową Drogę, skąd już widać główną przynętę tego grzbietu, do której zmierzają karawany wędrowców.

    Nie najwyższy to wierzchołek Jagodnej, ale z pewnością najpopularniejszy i to od zawsze. Osiem metrów niższy niż północny.

    Pamiętam, jak stała w tym miejscu drewniana wieżyczka à la ambona, z której za wiele nie było widać, bo też nie była ona widokowa. Teraz jest tu solidna konstrukcja, postawiona w 2019 roku a jej wysokość to 23 metry. 

    Panorama z platformy jest rozległa, bo nic nie zasłania a zdarzają się przecież wieże, których punkty widokowe są na wysokości czubków drzew. Po północnej stronie najwyższy wierzchołek, chwilę wcześniej przeze mnie odwiedzony. Gdzieś w oddali Skalniak i Szczelińce a także m.in. Kalenica.

    Na zachodzie grzbiet Gór Orlickich a tam m. in. Komáří vrch, Tetřevec, Koruna.

    Kierunek południowy, to najbliższy - nieoczywisty - trzeci wierzchołek Jagodnej, za nim wystaje Czerniec a na horyzoncie rzuca się w oczy Suchý vrch.

    Na wschodzie to Kotlina Kłodzka i Grupa Śnieżnika od Suchonia, poprzez Czarną Górę, Śnieżnik, Mały Śnieżnik z Goworkiem, Puchacza, po Trójmorski Wierch.

    Dobrze widoczna, choć dopiero po zbliżeniu, jest Bystrzyca Kłodzka na tle Jawornika Wielkiego i Borówkowej w Górach Złotych.

    Na Jagodnej jestem już któryś tam raz, ale z tą wieżą mam do czynienia po raz pierwszy, dlatego też aby nastąpiło to spotkanie, poprowadziłem tędy swoją trasę wokół ziemi kłodzkiej. Wielu spośród obecnych tu piechurów z pewnością także pierwszy raz jej doświadczali.

    Dalej moja wędrówka prowadzi na południe szeroką Nową Drogą a idąc wypatruję jakichś miejsc widokowych, lecz na razie z tym słabo.

     Oczywiście nie omieszkałem zajrzeć na trzeci, najniższy wierzchołek Jagodnej (950 m n.p.m.). Doprowadziła mnie tam trawiasta ścieżka, niestety na szczycie niewiele ciekawego się dzieje, więc po krótkim rekonesansie powróciłem na szlak.

    A z Nowej Drogi zaczynają pojawiać się widoczki. Tutaj pozuje Czerniec, wierch z wieża widokową, który mam w planie jednej z następnych wycieczek.
    
    I podgląd na inny kierunek, bardziej wschodni, gdzie w kotlinie widać wioski takie jak Długopole Górne i Domaszków a nawet Nową Wieś. Cały ten obszar zamknięty Masywem Śnieżnika z Małym  Śnieżnikiem i Goworkiem, jest Podbělka, Puchacz, Slamník i Trójmorski Wierch. 

    Orlicki Suchý vrch, ponad dwadzieścia kilometrów stąd. Kiedyś trzeba będzie tam zajrzeć, tylko jeszcze nie wiem kiedy.

    Koniec Nowej Drogi i krzyżówka "Pod Jagodną", gdzie łączą się szlaki. Tutaj przeskakuję na żółty wracający do Spalonej.

    Dalej oba szlaki prowadzą do Przełęczy nad Porębą, ale to będzie moja następna wycieczka.

    Może to wydać się niezwykłe z dzisiejszej perspektywy, ale dawniej przy tej drodze, którą biegnie szlak żółty, były zabudowania i to dosyć sporo. Według starej mapy niemieckiej mogło tu być nawet około dziesięciu gospodarstw a miejsce nazywało się Berghäuser. Przy jednym z rozdroży, zwanym Dwa Domki, są jeszcze ślady po osadnictwie.

    Ukryte w gęstej roślinności resztki domostw w postaci kamiennej podmurówki świadczą o tym, że kiedyś tu, na wysokości ok. 830 m n.p.m. jakoś żyli ludzie.

    Po drodze mijam jeszcze schron turystyczny, ale trochę zaniedbany, choć nadaje się od biedy nawet na nocleg, bo ma drzwi i dach.

    Kawałek dalej następny apartament.

    Aby zaoszczędzić osiemset metrów, opuściłem chwilowo szlak żółty, który robił mocne wywijasy, i obrałem skrót przez Jodłę, takie sześciodrożne skrzyżowanie. Rozglądałem się trochę, ale jodły raczej nie widziałem, za to pociętego drewna sporo.

    Żwawszy o zaoszczędzone metry powracam na szlak i zmierzam już do Spalonej, ponownie krzyżując się z Pylistą Drogą, gdzie można jeszcze chwile przysiąść.

    I finał wycieczki pod schroniskiem Jagodna. 16,5 kilometra zrobione.


  

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz