Czarny Las jest niewielkim pasmem należącym do Gór Kamiennych, będącym łącznikiem pomiędzy Górami Kruczymi i Pasmem Lesistej. Jego najwyższy wierzchołek mierzy 660 m n.p.m., zatem nie jest szczególnie wysoki. Niektóre źródła podają, że składa się z dwóch części: północnego pasma Chojniaka i południowego właściwego, z Czubą. Jednak w Monitorze Polskim z 1949 roku, w rozporządzeniu Ministra Administracji Publicznej o przywróceniu i ustaleniu nazw miejscowości i obiektów fizjograficznych, ta północna część jest przypisana do Obniżenia Leska, czyli Kotliny Kamiennogórskiej. Przez jego obszar przebiega długodystansowy szlak E-3, co znaczy, że jest raczej częściej używany turystycznie, bo przez południowy nie wiedzie żaden. Dlatego uznałem, że to może być ciekawe i odkrywcze doświadczenie, toteż ruszyłem w tamtą stronę z Czarnego Boru.
Po drodze mijam źródełko w postaci rury wystającej ze skarpy, skąd cieknie woda. Przypuszczam, że woda ta musi mieć jakieś niezwykłe właściwości, ponieważ stało przy nim dwóch niemłodych mężczyzn i nabierało do kilku butli ten życiodajny płyn. Wdałem się z nimi w krótką rozmowę, która w dużej mierze była monologiem, gdyż jeden z nich był bardziej nastawiony na nadawanie niż odbiór. Człowiek z typu tych, który wszędzie widzi zagrożenia, wrogowie (bliżej niezdefiniowani) tylko czyhają, by go podstępnie wykończyć, stąd nie wierzy zatrutej kranówie i przyjeżdża tutaj po wodę. Przestrzegał mnie także przed grasującą w okolicy pumą, którą ponoć pokazywali w telewizji. Hmmm... Chciałbym poznać skład chemiczny tej wody.
Wchodząc na grzbiet, trudno odmówić sobie postoju na północnym stoku Czuby, gdyż łapiąc oddech można uchwycić również widoki. Pierwsze, co rzuca się w oczy to oczywiście Trójgarb jak na dłoni.
Ze znanych górek, bardziej na zachód widoczny jest Krąglak.
Natomiast z zachodniej strony, trochę powyżej siodła pod Czubą, widać karkonoską konstelację.
Wierch Czuby nie jest nadmiernie zadrzewiony za to porośnięty trawą, więc tu także można zaznać przyjemności podziwiania krajobrazu. Zresztą dawna nazwa góry (Guckel Berg - 660 m n.p.m.) świadczy o tym, iż kiedyś również była dobrym punktem widokowym.
Na wschodzie Chełmiec i Mniszek a na horyzoncie wybija się Borowa.
Nie sposób pominąć Trójgarbu, który wciska się przed oczy jak tylko może.
Karkonosze przesłonięte laskiem, ale na południowym zachodzie widać Góry Krucze z m.in. Královeckým Špičákem, Szeroką i Świętą Górą.
Z Czuby ruszam grzebieniem na północny zachód i najpierw wchodzę na bezimienną górę mierzącą 648 m n.p.m. Bezimienna była ona także za Niemca a szkoda, bo wyróżnia się na tle innych w okolicy. Co prawda na szczycie są lekkie zarośla utrudniające obserwację, ale schodząc przeciwległym stokiem można już poić wzrok panoramą Karkonoszy i Rudaw Janowickich.
Po zejściu z góry do siodła z przekaźnikami, widok na Trójgarb i Chełmiec.
Kolejnym wzniesieniem na drodze jest... no właśnie, co? Większość map podaje Jastrzębią Górę z wysokością 612 m n.p.m., ale sprawdziłem to w Messtischblatt oraz Monitorze Polskim z 1949 roku i wychodzi na to, że ta górka także jest bezimienna. Owszem, znajduje się w Czarnym Lesie szczyt o tej nazwie, lecz położony jest gdzie indziej i z inną wysokością (daw. Hohe Berg-638 m n.p.m.). Co ciekawe, w Czarnym Lesie są też dwie góry, które miały dawniej identyczną nazwę: Habichts Berg czyli w tłumaczeniu Jastrzębia Góra, ale również one znajdują się w innym miejscu a jedna z nich nosi dziś nazwę Jastrzębnik. W każdym razie najlepsze, co widać ze szczytu, to wierzchołek poprzedniej.
I znów zejście do przełączki, jednak tym razem na tej jest znacznie ciekawiej. Bo po pierwsze; jest tu łąka widokowa z siedziskiem i paleniskiem.
Po drugie; doprowadza tu droga o twardej nawierzchni, z Borówna.
I po trzecie; znajduje się tu kapliczka Ildefonsa, obecnie Matki Boskiej Częstochowskiej.
Ildefons Reuschel, budowniczy tej kaplicy, był opatem klasztoru krzeszowskiego, stąd pierwotna nazwa obiektu. Dawniej znajdował się tutaj obraz ufundowany przez rodzinę Ullrichów z Forst (dziś Borówno), będący pamiątką po śmierci ojca rodziny - Reinholda, górnika pracującego w kopalni w Gorcach. Dziś jest tu obraz MB Częstochowskiej.
Z kapliczki ponownie podejście na grzbiet, z którego roztaczają się znane już panoramy na Karkonosze, Trójgarb czy też Chełmiec. Tutaj w dole Borówno, nad nim Chojniak a na końcu charakterystyczne trzy garby.
Po chwili docieram nad wyrobisko dawnego kamieniołomu w Borównie. Widok piękny, bo kopalnia nieczynna i zalana a w oddali Karkonosze ze Śnieżką i Rudawy Janowickie ze Skalnikiem i Wielką Kopą.
Pora obejść jezioro dokoła po ścieżkach rozjeżdżonych motocyklami. Myślę, że to jest dobre miejsce dla motocrossowców, zdecydowanie lepsze niż las.
Widok na Krzeszowskie Wzgórza z Górą Ziuty i mniej wybitną Góra Świętej Anny.
Jeszcze przed wojną kamieniołom nie zajmował aż tak dużej powierzchni. Ten zalany teren i tarasy nad nim były kiedyś górą o wysokości 640 m n.p.m.
Podchodząc bliżej, przejrzałem się jeszcze tylko w tafli wody - niczym prześliczna nimfa - i ruszyłem w drogę powrotną do Czarnego Boru.
Teraz już dołem, mniej widokową dróżką, przez Czarny Las (daw. Forst Berge), który aż tak bardzo czarny to nie jest. Gęste, zwarte młode świerki sąsiadują z tymi już dorosłymi, co ukazuje ciekawy kontrast.
Na skrzyżowaniu pod Jastrzębnikiem zmieniam kierunek marszu. Znajduje się tutaj zbiornik retencyjny, który swoim wyglądem raczej nie zachęciłby do skorzystania z kąpieli.
Zasila go bezimienny potok, w górę którego przemieszczam się dalej. Jest on krótki, wątły, z niewielkim przepływem wody, ale mimo tego miał dawniej swoją nazwę a mianowicie Der schwarze Graben. Trzeba jednak przyznać, że ładnie prezentują się jego krzywizny.
I znów trafiam pod Czubę, tym razem na siodło po wschodniej stronie. Z dołu widać trawiasty stok oraz trochę pni pozostałych po wycince. Kiedyś zatem było tu sporo drzew i aż dziw, że nie zasadzono nowych, jak to często bywa.
Po przeciwnej stronie przełęczy jest podłużna góra, która wabi mnie oznaczonym w mapie punktem widokowym. Jakaś ścieżka tam prowadzi, więc wdrapuję się na grzbiet i podążam w zaznaczone miejsce a tam ekskluzywny łapacz widoczków.
A co oferuje z poziomu swoich szczebli ów konstrukcja? Najbliżej właściwa Jastrzębia Góra, nieco z tyłu Gawroniec i Mielnik, jeszcze dalej Dzikowiec i Lesista Wielka a najdalej Borowa z sąsiadami.
Czarny Bór w dole a nad nim Chełmiec i Mniszek.
Widoczny jest także Boguszów.
Ponieważ góra, na której się znajduję, jest dwuwierzchołkowa, wypadałoby podejść na ten drugi - północny. Obecnie wzniesienie nie posiada polskiej nazwy, ale nie było zawsze bezimienne. Zwało się dawniej Mittel Berg, czyli "pośrednia góra". Niestety z północnego wierchu widoki są słabe, jedyne co widać to kawałek Skalnika i Wielką Kopę w Rudawach Janowickich.
Wracając do Czarnego Boru ponownie znalazłem się obok "cudownego"źródełka, gdzie w jego pobliżu znajduje się kapliczka milenijna.
Ostatnia prosta to kilkaset metrów ulicą Leśną i rzut na taśmę w Czarnym Borze.
A Ty się napiłes tej wody? I widziałeś potem jakąś pumę? ;) A wiesz, że moja mama mi kiedys mówiła coś o jakieś pumie luzem? Ale moja mama bardzo przesadza, więc podzieliłam to przez pięć jak zwykle i wyszło mi, że to kot był. ;p
OdpowiedzUsuńCudowne te widoki. I te kolory. Mnie oczywiście bardzo wabi ta karkonoska konstelacja. Ale inne też sie pięknie prezentują.
Super ta gładka droga, i nawet ma podmurówkę. :)
Wspaniałe zdjęcia z zalanym kamieniołomem. W takiej tafli wody to pewnie, że się przejrzeć trzeba. Przecież spokojna, nawet powolną strugą nie płynie wytrwale. ;)
Za to zakręty strumienia jak Łaba w dolinie podziwiana z okolic Wodospadu Panczawy. Akurat wrzuciłam filmik. :)
Wolałem nie kosztować tej wody, nie chciałem stracić prawa jazdy:)
UsuńSerial z pumą powtarza się co jakiś czas w Sudetach, to tak jak z latającymi talerzami: ktoś coś widział, ktoś coś słyszał, ktoś nawet nagrał, ale w takiej jakości, że zęby bolą, a w gruncie rzeczy nie ma jasnych i bezsprzecznych dowodów. Są za to na pewno wilki.
Jeśli skądś widać Karkonosze, to prawie zawsze te największe gwiazdy:)
Fajne miejsce ten kamieniołom a będzie lepsze jak jeszcze trochę zarośnie i nabierze zieloności.
Jakby ten potoczek dowiedział się, że jest porównany z Łabą, toby chyba wylał:)
widoczki faktycznie urocze. Czarny las nie jest zachęcający, nawet jeżeli nie jest czarny. Lubię próbować wody ze źródełka :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię tajemnicze klimaty, dziwne zakamarki, mgłę w lesie, ciemne bory. Ten Czarny Las jednak taki nie jest, to bardziej słoneczny grzbiet.
OdpowiedzUsuńCzasem także próbuję wody ze źródła, tym razem tego nie zrobiłem, bo najpierw było zajęte a wracając całkiem o nim zapomniałem.
Zaskoczyła mnie ta Twoja wycieczka. Na plus oczywiście. Nie przypuszczałem bowiem, że są w tym paśmie miejsca, z tak fajnym potencjałem widokowym. A na Czubie to już tylko zrzucić plecak, siąść na nim i kontemplować do woli w tych bujnych, targanych wiatrem trawach. Oj...poczułem mocno ten klimacik i już mnie rwie. ;)
OdpowiedzUsuńRównież okolica kamieniołomu bardzo ładna, choć też uważam, że przydało by się więcej zieleni. Wtedy byłby nielichą konkurencją dla np. głuszyckich "Kamyków". ;)
Pozdrawiam i...do rychłego. :)
Sam siebie zaskoczyłem, bo przed wycieczką nie liczyłem na tak obfite krajobrazy. Czuba in plus. Ludzi spotkałem tylko (oprócz źródełka) przy kaplicy i w kamieniołomie motocrossowców.
UsuńTrudno porównywać obydwa wyrobiska, jednak ten głuszycki jakiś bardziej pełniejszy, bardziej wpasowany w okolicę.
Zdrówka życzę i pogody, bo ostatnio dużo siąpi:)