niedziela, 20 października 2019
BARDZO KRUCZO
Jesień. Niedziela. Lubawka. Ulica Przyjaciół Żołnierza - półkilometrowa aleja wyprowadzająca z miasteczka, bogato obsypana złotem, które mieni się w promieniach słońca jak w baśniowym skarbcu.
Na krańcu tej ulicy kończą się zabudowania, otwiera przestrzeń a za polami wyrastają Góry Krucze z Kruczą Skałą na pierwszym planie.
Po drugiej stronie Święta Góra, dla odmiany nie zasnuta chmurami, ale tę zostawiam sobie na inną okazję.
U podnóża góry zostawiam szlaki, by móc dojść do Podlesia (Ulanowic), gdzie znajduje się mój pierwszy cel wycieczki. Najpierw jednak mijam kościół polskokatolicki Matki Bożej Wniebowziętej, który od likwidacji parafii w 2015 roku jest zamknięty.
Za kościółkiem w las wcina się łąka i to po niej pod górę zaczynam wreszcie wejście w Góry Krucze. Podchodzę pod skocznię narciarską, gdzie najpierw napotykam na przeciwstok, służący do wyhamowania skoczków po wylądowaniu.
Wdrapując się wyżej jestem już blisko zeskoku a po lewej stoi zielona, nowa wieża sędziowska. Ostatnia modernizacja obiektu była w 2016 roku, ale zawody, które miały się tu odbyć (zimowa Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży), zostały odwołane z powodu braku śniegu.
Na górę wchodzę po metalowych schodach, których stopnie są od siebie tak bardzo oddalone, że - mimo iż jestem wysoki - muszę mocno zadzierać nogi. Jak w Kingsajzie.
Zanim wgramolę się na belkę startową, zaglądam oczywiście do wieży. A tu proszę, jest podłączona instalacja elektryczna, są gniazdka i świetlówki. Brakuje tylko grzejników.
Widoczność z wieży jest dobra, bo i wyjście z progu można obserwować, i lot nad bulą, i lądowanie telemarkiem.
Można też rzucić okiem na okolicę.
Oficjalną nazwę skocznia otrzymała przy okazji jej otwarcia po modernizacji a dokonał tego m.in. mistrz olimpijski Wojciech Fortuna. Jednak ze wszystkich ludzi związanymi w Polsce ze skokami narciarskimi, najbardziej pasowałby mi tutaj Łukasz Kruczek.
Wreszcie stanąłem na rozbiegu. Tzw. punkt konstrukcyjny tej skoczni wynosi 85 metrów a jej rekord należy do Czecha Antonína Hájka, który w 2003 roku osiągnął 97,5 metra. Co ciekawe, w tym samym roku skakał tutaj jego rówieśnik Kamil Stoch.
Najwyżej skoczni jest miejsce, gdzie zawodnicy czekają, aby usiąść na belce. Potem już tylko poklepać uda, poprawić gogle, sprawdzić zapięcia i jazda.
Nad skocznią przebiega droga, która w kierunku zachodnim wyprowadza na długi grzbiet z prowadzącym nim szlakiem zielonym.
Kontynuując krucze klimaty, docieram do rezerwatu Kruczy Kamień czyli obszaru ochrony przyrody nieożywionej.
Główną przyczyną założenia tego rezerwatu w 1954 roku, były Krucze Skały, masyw skał wulkanicznych, kończący się kilkudziesięciometrowym urwiskiem na zachodnim stoku góry Krucza Skała (daw. Rabenstein-684 m n.p.m.). Najwyższy punkt skał jest dobrze oznaczony, natomiast wierzchołek góry jest w zupełnie innym miejscu.
Ale cóż z tego, skoro z zadrzewionej kulminacji niewiele widać, za to ze szczytu skał widoki są wspaniałe.
Na północy Święta Góra, na horyzoncie Rudawy Janowickie ze Skalnikiem i Wielką Kopa a w dole Lubawka.
Na zachodzie Karkonosze ze znanymi wierzchołkami. Z przodu długi grzbiet Łysociny, który nie jest w stanie całkiem zasłonić wyższych karkonoskich szczytów; Studniční hory i Śnieżki a także Czarnej Kopy i Czoła.
Znacznie bliżej znajduje się Zadzierna położona nad Jeziorem Bukowskim - zbiorniku retencyjnym na Bobrze.
Z niższej półki skalnej widok na Dolinę Miłości (daw. Tal der Liebe) otoczoną przez cztery góry: Bógdała, Szeroką, Polską Górę i Sępią Górę.
Jak pokazują stare mapy, na Kruczej Skale istniał kiedyś pawilon, który oprócz walorów widokowych, dawał turystom schronienie. Śladu już jednak po nim nie ma, jest za to skromna ławeczka doznań estetycznych.
Z Kruczej Skały na południe prowadzi zielony szlak, trawersując trójwierzchołkową górę Starzec (daw. Der alte Berg). Ponieważ nie ma znaczących przewyższeń, droga łagodnie dociera do przełęczy Rozdroże Trzech Buków (daw. Recks Buche).
Jedno z wzniesień odchodzących od przełęczy nazywa się Widok a jeśli zestawi się to z dawną niemiecką nazwa Aussicht oznaczającą to samo, pierwsze co na myśl przychodzi to jakiś dobry punkt obserwacyjny z wysokości. I faktycznie, kiedyś był punkt widokowy na zachodnim stoku góry, ale dziś jest ona cała pokryta lasem świerkowym, więc nawet nie próbuję się tam dostać, bo też żadnej ścieżki od wschodu w tamtą stronę nie ma.
Z Widoku schodzę do kolejnej przełęczy o dość oryginalnej nazwie Krzyżówka BHP. Nie mam pojęcia skąd ta nazwa się wzięła, wiem natomiast, że kiedyś nazywała się Genofeva Platz a po wojnie została przemianowana na Rozdroże i taka jest oficjalna nazwa tego węzła leśnych dróg.
Oprócz wiaty turystycznej znajduje się tu również stela św. Huberta ufundowana przez kamiennogórskie koło łowieckie.
Z krzyżówki ruszam czerwonym łącznikiem, schodząc powoli do doliny. Z braku innych atrakcji podziwiam zdecydowanie wyróżniający się na tle roślin świat fungi.
Do doliny schodziłem w jednym celu. Chciałem zobaczyć źródło Raby, potoku spływającego z Gór Kruczych do Lubawki. Niestety miejsce skąd powinna wypływać woda jak i koryto, którym powinna płynąć, są suchutkie.
Raba swą nazwę wywodzi - podobnie jak wiele innych tutejszych miejsc - od kruka, gdyż dawniej ten potok zwał się Raben Graben. Gdzie ta woda? Schodząc doliną wzdłuż miejsca po Rabie docieram do zbiornika retencyjnego, w którym woda się znajduje. Niestety jak widać, świeża nie dopływa.
Jakby klęski było mało, to na dodatek leśny spokój zakłócają motocykliści jeżdżący gdzie tylko się da. Pierwszy raz ich spotkałem przy skoczni, teraz rozjeżdżają strome zbocza doliny.
Zaglądając co jakiś czas do potoku wreszcie natrafiłem na wodę, jednak trudno uznać, żeby ona płynęła.
Po wyjściu z lasu Krucza Dolina się rozszerza, zamiast sosen pojawia się łąka, przez którą dalej prawie płynie Raba.
Teren ten spróbowałem poobserwować z nieco wyższego poziomu. Chciałem zobaczyć miejsce, w którym Miłość wpada do Raby. Tak jak anemiczna Raba, Miłość przy niej równie słaba.
Za to Krucze Skały z parteru pokazują swój ogrom. Odsłonięte ściany, ostańce i grzędy skalne, rozciągnięte na długości około dwustu metrów, muszą robić wrażenie.
A koryto, którym powinna płynąć Raba, znowu puste. Po drodze te resztki wody, które niosła jeszcze kilkaset metrów wcześniej, gdzieś się zapodziały.
Powoli opuszczam Góry Krucze, choć tylko fizycznie, bo wzrokiem i myślami nadal jestem tam jeszcze obecny.
Spojrzenie na Kruczą Skałę i punkt widokowy z ławeczką na skałach, skąd rozpościerają się piękne krajobrazy, czego mogłem doświadczyć kilka chwil wcześniej.
I polną drogą wracam po płaskim do Lubawki, kończąc nacechowaną kruczym duchem wycieczkę.
Z dróżki widok na Karkonosze.
Finisz w Lubawce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wspaniale! Cudna, jesienna wycieczka, częściowo po "naszych" śladach. ;) My tak blisko skoczni nie podchodziliśmy, ale w rzeczy samej cieszy fakt, że przeprowadzono jej skuteczny remont. Wcześniej, przez lata stan owego obiektu pozostawiał wiele do życzenia. Domyślam się, gdzie za krzyżówką zszedłeś ze szlaku, bowiem ów zbiornik retencyjny widzieliśmy z góry, podążając cały czas na zachód. Ale w końcu nie byłbyś sobą, gdybyś w którymś momencie nie poszedł...w "dzicz". ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałem odwiedzić tę skocznię, gdyż wielokrotnie obok niej przejeżdżałem i zawsze zżerała mnie ciekawość, jak tam jest.
UsuńTam, gdzie zrobiłem zdjęcie grzybka, utrwaliłem również widoczny między drzewami zbiornik, ale tej fotki już nie wrzucałem.
Twoja wycieczka była dłuższa, bo obejmowała jeszcze czeską część. Mnie tam nie zaniosło, gdyż już byłem w tamtych stronach.
Piękna Miłosna wycieczka z krukami w temacie. Kruki i suche potoki nie wróżą nic dobrego ale jesienne kolory i widoki są pełne ciepła.
OdpowiedzUsuń13 kilometrów? ciekawe czy ja bym tyle przeszła.
To tylko do Jakuszyc i z powrotem. ;p
UsuńJesień to dla mnie najlepsza pora na wędrówki, pod warunkiem dobrej pogody. Temperatury są znośne, robactwa mało i te barwy dokoła; cudo.
Usuń13 kilometrów to raczej średni dystans, miewam też znacznie dłuższe eskapady. Wszystko zależy od profilu trasy i tempa marszu. Są miejsca, gdzie po kilkunastu kilometrach można mieć już dosyć oraz takie, gdzie się idzie i idzie a nogi nie czują zmęczenia.
Wspaniałe wyjście z alejki na taki widok!
OdpowiedzUsuńTe jesienne kolory!
Tak, Kruczek do Kruczej Skały pasowałby idealnie. ;)
Cudowne widoki. Ale ławeczka... średnio mi się kojarzy. Kiedyś na Sinych Skałkach usiadłam na takiej, a ona się rozpadła pode mną. ;p
Okaz fungi ma wspaniały kolor. :)
U mnie po lesie jeżdżą kładami. :(
Wszędzie susza...
Jak Ci się ładnie zrymowało o Miłości i Rabie. ;)
I Karkonosze na koniec. :)
Co do motocyklistów, to nie przeszkadza mi ich sama bytność w lesie, ale ten cholerny hałas roznoszący się po okolicy. Na rowerach by mnie (i zwierząt) nie drażnili:)
OdpowiedzUsuńJuż od kilku lat zauważam coraz mniejszy zasób wody, co kilkakrotnie zaznaczałem w swoich relacjach. Tegoroczna wiosna napawa lekkim optymizmem, bo wydaję mi się, że przynajmniej w mojej okolicy, jest dużo lepiej niż w latach ubiegłych, tzn, więcej opadów.
Ten rym był zamierzony :)
Super widoki z Kruczej Skały.
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiałem kiedyś skąd ta nazwa Krzyżówka BHP. Stwierdziłem, że najwyraźniej ma to jakieś tajemne znaczenie, którego nie odkryłem ;)
Można tylko snuć domysły... BHP kojarzy się jednoznacznie a w takim miejscu przychodzi na myśl tylko praca leśników i sterty drewna. Resztę można sobie dopowiedzieć:)
Usuń