niedziela, 7 października 2018

SNĚŽKA




    Jako "Sudeciarz" czuję się w obowiązku raz na jakiś czas odwiedzić Jej Wysokość Śnieżkę, która hojnie udziela audiencji ludowi z obu stron granicy. Sześć lat wcześniej, również w październiku, wybrałem się na najwyższy szczyt Sudetów przy akompaniamencie przecudnej pogody, którą wykorzystali także gremialnie inni miłośnicy górskich wędrówek, czemu trudno się dziwić. Właśnie tłumy z tamtej wycieczki zapadły mi w pamięci najbardziej.

    Chociaż tym razem dokonywałem wejścia od czeskiej strony, także spodziewałem się rzeszy piechurów udających się na górę, bo Śnieżka przyciąga, głównie swoją "najwyższością" i pewnie każdy turysta uważa, że trzeba ją mieć w swoim portfolio. Mój pierwszy raz ze Śnieżką był już dawno temu, gdy jeszcze nie czułem mięty do gór, wcześniej niż z Wielką Sową czy Szczelińcem Wielkim, do których miałem znacznie bliżej. Szkolna wycieczka z końca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku zawiodła mnie wraz z rówieśnikami na szczyt Sudetów i choć dziś już z niej niewiele pamiętam, przywołuje ją pamiątka z tego wydarzenia w postaci czarno-białej fotografii, na której siedzę na wyciągu krzesełkowym na Kopę. Widząc pantofle, jakie miałem wówczas na nogach,  muszę przyznać, że potrzebna mi była spora determinacja 😄. Ale wróćmy do teraźniejszości.
   Przełęcz Okraj nie pierwszy raz została moją przystanią podczas karkonoskiej wędrówki. Plan zakładał podejście trawersem i zejście grzbietem.

    Po polskiej stronie niewiele się dzieje, natomiast po czeskiej baza turystyczna jest dobrze rozwinięta, głównie pod kątem narciarzy. Dojście od granicy do żółtego szlaku przez Horní Malou Úpu to jakieś czterysta metrów. Po drodze mija się mini browar restauracyjny Trautenberk, o który zahaczę w drodze powrotnej.

     Łapiąc żółty szlak przy zejściu z głównej drogi, można już dostrzec szczyt najważniejszej z gór Sudetów, wystający ponad Czarną Kopą.

     Žlutá cesta wiedzie do schroniska Jelenka, w większości jest to leśna droga, więc zanim się wejdzie między drzewa, dobrze jest nasycić wzrok pięknymi widokami w kolorach jesieni.

    Nawierzchnia prowadząca do horské turistické boudy jest bitumiczna, ale akurat w czeskich Karkonoszach mnie to nie dziwi. Rozcestnik Pod Jelenkou jest najniżej położonym miejscem podczas tej wycieczki (1005 m n.p.m.). Stąd do schroniska pozostało 1,7 km.

   1260 m n.p.m. znajduje się Jelenka i tu jest kres asfaltu.

     Nazwa nawiązuje do dawnego charakteru obiektu, który pierwotnie był domkiem myśliwskim Emma-Quellen-Baude.

    Kilkadziesiąt kroków wyżej, właśnie przy źródełku Emmy, szlaki się rozchodzą a ja wybieram drogę trawersem ze szlakiem zielonym.

    Początkowo biegnie on lasem, ale z każdym metrem robi się coraz bardziej widokowo. Najpierw między drzewami wyłania się Śnieżka.

    Później niska kosodrzewina ułatwia obserwacje na południe, gdzie wyróżnia się długa dolina Lví důl, której dnem płynie Jelení potok.

     Właśnie kosówka i gołoborze są najbardziej charakterystyczną cechą Czarnego Grzbietu. Spacer po tym rumowisku jednak do łatwych i przyjemnych nie należy.

    Tuż prze końcem "Traversu" nad głową przelatują gondole. Jaki to robi hałas, to sobie wcześniej nawet sprawy nie zdawałem. Ale przecież chętni na zdobycie Śnieżki, niekoniecznie o własnych siłach, muszą też mieć taką możliwość.

     Nad Růžovohorským sedlem zielony dobija do żółtego idącego na Śnieżkę, tak więc został niecały kilometr na szczyt, ale za to stromy. W drodze na górę można napotkać metalowy krzyż z tabliczką nagrobną. Wygląda to tak, jakby ktoś w tym miejscu stracił życie w sierpniu 2017 roku o godzinie 7:42.

    Na Śnieżkę prowadzą męczące stopnie z dodatkowo przeszkadzającymi worami wypełnionymi kamieniami, które z pewnością posłużą do rozbudowy i naprawy drogi wiodącej na szczyt.

    Na szczęście sytuację ratują widoki: Růžová hora, Černá hora, Liščí hora.

    Cel już blisko, zaraz będzie można delektować się krajobrazem i dla równowagi psioczyć na gęstość zaludnienia Śnieżki.

    Niestety chmur na niebie przybywa, więc chwytam pejzaże zanim przestaną być dostępne. Na horyzoncie Dvorský les w Rychorach.

    W drodze na szczyt piechurów trochę było, ale nie aż tylu, by robiło się ciasno na szlaku. Dopiero od górnej stacji kolejki zaczyna się zagęszczać.

    Niestety chmury także zaczęły się znacząco zagęszczać. A jeszcze kilka chwil wcześniej było tak klarownie.

    Zajrzałem do XVII-wiecznej kaplicy św. Wawrzyńca. Miejsca tam niedużo a chętnych do oglądania wielu, więc tylko przez chwilę zajmowałem skąpy, kapliczny metraż.

    Ta chwila pobytu w kaplicy wystarczyła, bym nie mógł poznać Śnieżki po wyjściu. Ewidentnie coś się zmieniło.

    A z każdą minutą robiło się coraz ciekawiej. Takiej atrakcji z pewnością nie przewidywałem, chociaż na Śnieżce to żaden ewenement. Trzeba się tu liczyć z gwałtowną zmianą pogody. Z reguły rzadko na lepszą.

    Schodząc z chmur na ziemię mijałem po drodze pnących się pod górę wędrowców. Myślę, że kiedy zaczynali swój spacer, mieli nadzieję na efektowne widoki a tu taki psikus.

    Powrót do Przełęczy Okraj zaplanowałem także Czarnym Grzbietem, lecz w tym przypadku, dla odmiany, po jego wierchu, szlakami: czerwonym i niebieskim. Niestety punkty widokowe nie były w taką pogodę magnesem, więc nawet do nich nie podchodziłem.

    Wierzchołek Czarnej Kopy również zasnuty chmurami.

    Najwyższy punkt Czarnej Kopy; dla Czechów to Svorová hora, choć niegdyś była to Černá kupa.

    Punktem zwornym tej wycieczki, oprócz Przełęczy Okraj, była także Jelenka, obok której przechodziłem wracając.

    Za Jelenką, oba prowadzące mnie szlaki, odbijają na Sowią Przełęcz przez Średnią Kopę. Ów wierzchołek stanowi dla mnie nie lada zagadkę. W każdej mapie umiejscawiany jest gdzie indziej i wysokość też ma różną, zależnie od źródła. Na pewno trudno określić kulminację Średniej Kopy, gdyż właściwie jej nie ma, jest to opadający ku Sowiej Przełęczy grzbiet Czarnej Kopy (Czarny Grzbiet, Obří hřeben), stąd taka rozbieżność. Ale, że na starych mapach widnieje Mittel-Berg, to zachowana została nazwa dla tego miejsca. Najbardziej jednak rozbawił mnie opis w Wikipedii, gdzie jest podana wysokość Średniej Kopy jako szczytu (ok. 1230 m n.p.m.) i jest napisane, iż "góruje nad czeskim schroniskiem Jelenka", które, jak wiadomo, znajduje się ok. 1260 m n.p.m.

    Sowia Przełęcz (Soví sedlo) jest skrzyżowaniem dróg z możliwością postoju lub posiedzenia przed zejściem do Karpacza Sowią Doliną lub podejściem na Grzbiet Kowarski.

   Oczywiście koniecznością dla mnie jest przejście wierchem Grzbietu Kowarskiego, gdyż podczas mojej wędrówki m.in. na Skalny Stół dwa i pół roku wcześniej, nie miałem tej możliwości ze względu na zamknięty szlak. A ze Skalnego Stołu Śnieżki nie widać, choć tak jest blisko.

    Ciekawa sprawa jest z nazwą. Czesi używają wobec góry nazw Tabule albo Klepy, zdarza się także Skalní stůl. Jasne jest, że pochodzi od niemieckiej nazwy Tafelsteine, ale... No właśnie, na starych mapach wygląda to tak, iż Tafelsteine to nazwa skał, natomiast góra oznaczona jest jako Elf-Kippel.

    Inną ciekawą sprawą jest ta, że według warstwicy Geoportalu, najwyższym punktem góry nie jest ten na skale widokowej, lecz przy słupku granicznym IV/23.

    Ze Skalnego Stołu niebieski szlak łagodnie prowadzi na Czoło. Być może gdzieś w tej gęstwie siedzą cietrzewie, ze względu na które ten szlak jest zamykany w kwietniu i maju, żeby mogły w spokoju rozmnażać się.

    Szczyt Czoła także zarośnięty i stąd widoków nie ma co oczekiwać.

    Czeska nazwa Czoła to Čelo, natomiast Lesní hřeben to Grzbiet Kowarski, którego częścią jest właśnie Czoło.

    Z Czoła, równolegle do stoku narciarskiego z wyciągiem, szlak niebieski sprowadza do Przełęczy Okraj. Pozostało mi jedynie jeszcze zaopatrzyć się w produkty pivovaru Trautenberk, aby w pełni posmakować Karkonoszy. Wziąłem na wynos dwa rodzaje, w ciekawych beczułkowatych plastikach. Muszę przyznać, że smaczne, choć tanie nie jest.

    I tym miłym akcentem kończę zdobywanie Śnieżki.


7 komentarzy:

  1. Fajna trasa. Osobiście trawers podoba mi się dużo bardziej, niż szlak przez Czarny Grzbiet. Za to schodkowe wynalazki na żółtym szlaku pod wyciągiem, już znacznie mniej...
    Wysiliłem pamięć i wyszło mi, że do tej pory na Śnieżce zameldowałem się 7 razy (3x wiosną, 3x latem i raz jesienią), przeważnie przy bardzo ładnej pogodzie (mgły lub deszczu nie doświadczyłem tam nigdy). :) Teraz przymierzam się do odwiedzenia Królowej...zimą. A widok ze Skalnego Stołu (choć u Ciebie nieco ograniczony), jest jednym z moich ulubionych w Karkonoszach.

    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie, to jakoś szczególnie Śnieżka mnie nie kręci, choć tak jak Ty, chciałbym wyleźć na nią zimą. Na Skalnym Stole fajnie jest usiąść na kamieniu i patrzeć przed siebie w ciszy. Miałem tak kiedyś, tym razem była tutaj jakaś kilkunastoosobowa wycieczka, więc nie było mowy o ciszy, ale i tak nic nie było widać:) I jeszcze jedna rzecz; nie wędrowałem sam jak zawsze, ale udało mi się syna wyciągnąć ze sobą, więc miałem do kogo gębę otworzyć.

      Usuń
  2. A to Śnieżka zrobiła kawał wszystkim zasłaniając się mgłą i chmurami!
    Pierwsze zdjęcie jest przerażające... Ja nie doświadczyłam aż takiej "pielgrzymki" wokół siebie, choć dało sie odczuć "napór tłumu". ;)
    Dawno nie byłam na Śnieżce. Może wreszcie w tym roku. :)
    P.S.Moje dłubanie w ustawieniach nic nie da, bo daty Twoich postów są z 2018 roku. ;p Jakaś lokalna strefa czasowa? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwsze zdjęcie pochodzi z 2012 roku, prawdziwe ludzkie tsunami, nie koloryzowane.
      Co do postów, to opatrzone one są datą wycieczki a nie publikacji, więc najlepiej ustawić sobie nie "sudeckieprzechadzki.blogspot.com", ale "sudeciarz.blogspot.com", gdzie awizuję nowe wpisy z aktualną datą a stąd można za pomocą jednego kliknięcia przenieść się gdzie trzeba. Można jeszcze znaleźć sudeciarza na "fejsbuku".

      Usuń
  3. Jeszcze nie byłam mam nadzieję że uda się w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można nie przepadać za tą górą, ale jest ona dla Sudetów jak wieża Eiffla dla Paryża czy Plac Czerwony dla Moskwy, po prostu będąc w pobliżu trzeba ją odwiedzić i już.

      Usuń