niedziela, 14 października 2018

P.K. CHEŁMY



 
    Park Krajobrazowy "Chełmy" na Pogórzu Kaczawskim obejmuje powierzchnię ponad 15 tysięcy hektarów, więc w czasie jednego wypadu trudno zobaczyć wszystkie jego walory, dlatego wybrałem sobie tylko mały, lecz ciekawy jego skrawek, po którym z przyjemnością się poruszałem.
   Niewielki Myślibórz jest przygotowany na zmasowany najazd turystów, bo znajduje się tutaj spory parking dla zmotoryzowanych, zaraz przed wejściem do lasu. Wystarczy teraz tylko obrać pożądany kierunek i zatoczyć koło, niekoniecznie w sensie geometrycznym, by wrócić w to samo miejsce.

    Najpierw atakuję górę Rataj z Małymi Organami Myśliborskimi, w kierunku której biegnie lokalny Szlak Salamandry.

    Podejście widokową łąką przysparza miłych doznań. Z wysokości można uchwycić okolicę przepełnioną jesiennym kolorytem.

    Z łąki na północnym stoku Rataja widać pobliskie Piotrowice a także nową fabrykę Mercedesa w Jaworze.

     Aby dostać się na wierzchołek Rataja można przytrzymać się Ścieżki Dydaktycznej "Śladami Trzebowian", bowiem szlak czerwony, jak również żółty, obchodzą górę.

   W średniowieczu istniało na stoku góry grodzisko, czego dowodem są znaleziska na tym terenie, głównie ceramiczne. Z osady zachowały się jedynie zarysy przedzamcza z wałami. Wchodząc na szczyt Rataja (350 m .n.p.m.), wchodzi się jednocześnie na wierch Małych Organów Myśliborskich. Urwisko pod stopami jest efektem dawnej eksploatacji bazaltu, dzięki której możemy dziś podziwiać ten pomnik przyrody nieożywionej.

    Stroma ścieżka z wierzchołka sprowadza do wyrobiska, skąd już można obserwować organy, a właściwie piszczałki, w pełnej krasie.

    Tak naprawdę jest to odsłonięta część komina wulkanicznego z zastygłą lawą sprzed 30 milionów lat. W końcu Góry i Pogórze Kaczawskie to Kraina Wygasłych Wulkanów.

    Z Rataja szlaki wywodzą na bardziej otwartą przestrzeń, skąd można cieszyć wzrok krajobrazem.

    Następnym celem jest Bazaltowa Góra (367 m n.p.m.), do której prowadzi już tylko szlak czerwony, tzw. Szlak Brzeżny.

    Trochę polną drogą, trochę łąkami, ale kiedy zaczyna się podejście to już lasem. Na wierzchołku dominują dęby, jawory i jarzęby, ale przede wszystkim wieża prawie widokowa.

    Postawiona w 1906 roku wieża widokowa jest wpisana do rejestru zabytków. Ma ona 10 metrów wysokości i zbudowana jest z kamienia bazaltowego, portal z cegły klinkierowej a schody wewnętrzne są granitowe. Całość wygląda dość efektownie, rzec można romantycznie.

    Niestety okoliczne drzewa są wyższe od wieży, zatem o krajobrazach z platformy na szczycie można zapomnieć.

    W mapie, którą się posługuję, jakieś dwieście metrów na południe od wieży, zaznaczony jest punkt widokowy i tamże prowadzi również ścieżka.

    Miejsce to znajduje się nad wyrobiskiem starego kamieniołomu. Widok taki sobie, głównie na pobliskie Paszowice.

    Ścieżka, z widoczka sprowadza  do wyrobiska, gdzie można spocząć pod daszkiem. Niestety miejsce jest zaniedbane i zaśmiecone, w głównej  mierze za sprawa nieodpowiedzialnych turystów.

    Z Bazaltowej Góry szlak biegnie dalej w okolicę Radogosta. Po drodze zaglądam tam, gdzie na mapie zaznaczona jest Grota Pustelnika. Na miejscu stwierdzam, że jest to nieduża jama w skale, w której raczej żaden pustelnik nigdy nie przebywał, bo nie ma ku temu warunków.

    Po wyjściu z lasu, oczom ukazuje się Radogost (398 m n.p.m.), najwyższa z gór, którą zdobywam podczas tej wyprawy.

    W Kłonicach zostawiam szlak czerwony, by ruszyć pod górę w kierunku szczytu. Tam także mnie czeka wieża widokowa, o czym oznajmia drogowskaz przy dróżce.

    Jeszcze przed lasem, na wschodnim stoku Radogosta, znajduje się zacna altana turystyczna, ławki i miejsce na ognisko. Warto się tu zatrzymać chwilę dłużej.

    Bo stąd jest ładny widok na okolicę a przy słonecznej aurze jest po prostu przyjemnie. Na horyzoncie m.in. góra Granitowa.

    Po kilkusetmetrowym podejściu wreszcie jest. Kiedyś Janusberg, na cześć rzymskiego boga, dziś Radogost, na cześć słowiańskiego. Podobno dawno temu była to dla Słowian góra kultowa.

    Wieża na szczycie, z bazaltu i cegły, została wzniesiona w 1893 roku, ma 22 metry wysokości i kiedyś była zwieńczona drewnianym dachem a taras widokowy był podobno przeszklony.

    Z tej wieży, na szczęście, są widoki. Na północnym wschodzie Paszowice i w oddali Jawor.

     Na północy zdobyte chwilę wcześniej Bazaltowa Góra i Rataj.

    Na zachodzie widoczny Żeleźniak oraz ledwie dostrzegalne Okole.

    Na południu blisko; Kłonicka Góra i Grabowa.

    A między nimi na horyzoncie Chełmiec i Trójgarb.

    I jedna myśl mnie zaatakowała na szczycie wieży: kto normalny zabiera ze sobą na wycieczkę w góry farbę w sprayu?

    Z Radogosta nieoznakowanymi dróżkami kierowałem się na zachód, by złapać szlak czarny a wraz z nim dotrzeć do wsi Jakuszowa.

   Wioseczka położona jest w otoczeniu lasów, pól i łąk, które w jesiennej scenerii potrafią być urzekające.

    Jakuszowa położona jest na wysokości około 350 m n.p.m. czyli tyle, ile wynosi wierch Rataja, na który musiałem się wspinać z Myśliborza. A zaraz za wioską jest zejście w czeluście, do Wąwozu Myśliborskiego.

    Pierwsze wrażenie jakie nasuwa się po zejściu do wąwozu, to podobieństwo, w pewnej mierze, do Książańskiego Parku Krajobrazowego z wąwozem Pełcznicy, z tą różnicą, że Pełcznica jest znacznie żywsza i większa niźli płynący tutaj Jawornik.

    Wysokie zbocza porośnięte drzewami i udekorowane skałami nadają charakteru temu miejscu. Niektóre z nich robią wrażenie, jak choćby Skała Olbrzyma.

    O ile w poprzednich punktach przechadzki spotykałem pojedynczych wędrowców, tak tutaj mogłem zastać całe wycieczki. Trudno się jednak dziwić, wąwóz jest świetnym miejscem na niedzielny, pozamiejski spacer.

    Żółty szlak wyprowadza  z wąwozu już do Myśliborza, ale to jeszcze nie koniec ciekawych miejsc, mimo iż zostało do mety tylko półtora kilometra.

    Przy Polanie Jaskiniowców odbija pod górę ścieżka, która doprowadza do punktu widokowego Elfie Skałki na wzgórzu Golica.

    Widok z tarasu jest na wąwóz i przeciwległe jego zbocze, ale w stronę Myśliborza jakiś dalszy krajobraz jest.

    Da się tam zauważyć, wśród drzew, białe wieże myśliborskiego pałacu.

    I jeszcze przed samym parkingiem miejsce biwakowe, ergo Słoneczna Łąka, gdzie rodziny grillują a pociechy hasają po murawie.

   I tak dobiegła końca przechadzka po Parku Krajobrazowym "Chełmy", właściwie po małej jego części. Być może kiedyś jeszcze zawitam w te okolice, aby poznać więcej  ciekawych miejsc w tym Parku, bo spoglądając w mapę widzę, że miałbym jeszcze gdzie się zapuścić.







4 komentarze:

  1. Organy czyli piszczałki są genialne. :D
    Wieża widokowa bez widoku. ;) To samo się zrobiło na Sowich Skałach w Szklarskiej, a myślę, że jeszcze parę lat i Złotego Widoku też nie będzie widać. Za to z punktu widokowego wspaniałe jesienne kolory!
    Z drugiej wieży faktycznie widoki lepiej widoczne, ale sama w sobie nie jest taka ładna jak ta pierwsza.
    Myśl, która zaatakowała Cię na jej szczycie wywołała u mnie paroksyzmy śmiechu. Jesteś odpowiedzialny za oplucie monitora. ;p
    Piękny widok na zamek. :)
    P.S.Działa! Działa! Widzę, jak jest u Ciebie nowy wpis! Normalnie opanowałam technikę kosmiczną. ;p;p;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Są na Pogórzu Kaczawskim jeszcze większe piszczałki, tzw. Organy Wielisławskie we wsi Sędziszowa, ale tam mnie nie zaniosło.
    Wiele jest w Sudetach poniemieckich wież i punktów widokowych, które obecnie nie spełniają swojej roli, bo po wojnie ktoś wpadł na pomysł zalesiania wszystkich gór. Mogli oszczędzić chociaż szczyty, ale gdzie tam...
    Nie znoszę wandalizmu a za taki uważam śmiecenie i niszczenie, jak te bohomazy na wieży. Jeśli ktoś uważa to za ładne albo, co gorsza, za sztukę, to ma pogruchotany zmysł estetyczny.
    Cieszę się Twoim szczęściem z opanowania zaawansowanej technologii, które nie jest dla mnie bez znaczenia :) Przypominam przy okazji jedno z praw Murphy'ego: "Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie".

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaczawskie i ich pogórze, jawią mi się jako idealne tereny do niespiesznych, jesiennych wycieczek, które oczywiście...mam też w planach. Tym bardziej, że to w końcu tereny mało zdeptane trampkiem nachalnej, masowej turystyki.

    P.S. Fajna i bardzo malownicza trasa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też je tak odbieram, mógłbym nawet pokusić się o żartobliwe ich określenie jako gór dla emerytów, co skądinąd uważam za zaletę. I chociaż jest mnóstwo ludzi, którzy zachwycają się ich urokiem, to w mojej prywatnej hierarchii pasm sudeckich są jednak poza czołówką:)

      Usuń