Jeśli ktoś przybywa do Zagórza Śląskiego, to z reguły nad Jezioro Bystrzyckie lub do Zamku Grodno na górze Choina, bądź i tu, i tu. Ale nie ja. Mnie ciągnęło w przeciwnym kierunku, gdzie spodziewałem się i pragnąłem mniejszej frekwencji w ten wolny od pracy dzień.
Odnalazłszy niebieski szlak, przebiegający przez Zagórze, ruszyłem w pierwszomajowy, jednoosobowy pochód człowieka pracy, na górę Klasztorzysko i z powrotem. Dlaczego tam? A dlaczego nie? Po prostu jeszcze mnie tam nie było.
Opuszczając powoli wioskę mijam dawne kąpielisko, które dziś straszy swoim wyglądem. Podobno ostatni raz pluskano się tu w 1996 roku. Krajobraz jak w Prypeci, tylko że tutaj nie było katastrofy ekologicznej, co najwyżej ekonomiczna.
O ile basen raczej nieprędko zostanie przywrócony do użytku, o tyle nieczynne tory kolejowe linii Świdnica - Jedlina-Zdrój wkrótce mogą zapełnić się pociągami, ponieważ trwa rewitalizacja tej linii i prace przy niej trwają. A linia jest niezwykle atrakcyjna o czym mogłem się przekonać, gdy była jeszcze "na chodzie", prawie trzy dekady temu.
Szlak turystyczny biegnie wzdłuż potoku Mydlana Woda (Seifenwasser), z wody którego korzysta kilka stawów rybnych. Stawy te były użytkowane już w XIX wieku, kiedy to pływały w nich jeszcze takie ryby jak Karpfen, Karausche czy Hecht.
Mydlana Woda nie jest jakimś dużym potokiem z wartkim nurtem, ma zaledwie 3,8 km długości, ale miejscami bywa urocza, co szczególnie w lesie daje się zauważyć.
Jeszcze przed wejściem do lasu można nacieszyć oczy pięknem zieleni okolicznych pól i wypatrzyć w oddali cel tej wycieczki - Klasztorzysko.
W lesie Mydlana Woda, zmieniając co raz kierunek, wyczynia w poziomie ciekawe ewolucje, czego efektem są malownicze zakola.
Czasem też staje na drodze i zmusza do przeprawy, ale przy odrobinie szczęścia można to zrobić suchą stopą.
Gdy szlak rozstaje się z potokiem, zaczyna robić się stromiej a to oznacza, że następuje już atak na szczyt, do którego został kilometr.
W drodze na ten szczyt można doznać szczytu dezorientacji, czego przyczyną jest PTTK-owski betonowy słupek, jakich - podobnych zresztą - wiele na sudeckich wierchach.
To, co mam mu do zarzucenia, to jego lokalizacja. Powinien tkwić na szczycie, jak informuje napis na nim, a nie na stoku. Domyślam się jednak, dlaczego znajduje się tutaj. Otóż szlak niebieski niegdyś nie wchodził na wierzchołek Klasztorzyska tylko obchodził go bokiem a ten słupek miał jedynie informować wędrowców, w jakim rejonie się znajdują. Skoro tak, to można było nie pisać, że to szczyt i podać właściwą wysokość n.p.m. tego miejsca, albo dodać strzałeczkę kierującą w stronę szczytu i stanowiłby wtedy drogowskaz.
Sto pięćdziesiąt metrów od quasi-szczytu znajduje się już ten właściwy, wyczuwalny i tu można się rozgościć.
Klasztorzysko (631 m n.p.m.) zwało się dawniej Münster-Höhe, ale raczej nie mieścił się tutaj żaden klasztor, przynajmniej nigdzie nie spotkałem żadnych o tym wzmianek.
Za to znajduje się tutaj "od zawsze" skała, nazwana Lisią Skałą (Fuchsstein). Na szczycie góry wystaje tylko wierzchołek, większa jej część znajduje się na południowym stoku.
I to jest największa atrakcja Klasztorzyska, gdyż góra porośnięta jest lasem i widoków nie ma co oczekiwać.
A ów las nazywany był za Niemca Seifen-Wald, czyli Mydlanym Lasem.
Szlak z góry sprowadza na Przełęcz Niedźwiedzią. Jest to interesujące miejsce, ponieważ jest zielono, nie ma tu lasu i są pejzaże.
Przełęcz oraz dolina Mydlanej Wody oddzielają masyw Klasztorzyska od trójwierzchołkowej Szerzawy. W górnych rejonach tej doliny były kiedyś zabudowania kolonii Kohlhau. W oddali Góry Sowie z obiema Sowami.
Po zachodniej stronie widać między innymi wierzchołek Borowej z wystającą ponad drzewami platformą widokową na wieży.
Przy szlaku, trochę poniżej przełęczy, stoi kapliczka. Taka zwykła, przydrożna, jakie często spotkać można w Sudetach.
Z ciekawości prześledziłem, w internetowych zasobach, archiwalne zdjęcia zawartości owej kapliczki i ze zdumieniem stwierdzam, że w ciągu roku powstał tu mały panteon Matek Boskich (jeśli dobrze interpretuję figurki postaci).
Z przełęczy, łąkami, mała wspinaczka od północy na Szerzawę, a właściwie jeden z jej wierzchołków, gdzie, tak jak na pozostałych, sterczy maszt przekaźnikowy.
Z przeciwległego stoku są miłe dla oka widoczki, gdyż Szerzawa nie zawiera nadmiaru drzew, co jest jej wielkim plusem.
Schodząc do Podlesia podziwiam inną część Gór Wałbrzyskich (Czarnych), z Borową, Kozłem, Wołowcem i Małym Wołowcem.
Idąc przez Podlesie nie mogłem sobie odmówić zajrzenia pod Lipę Fryderyka, czyli żeliwnego pnia drzewa z arcyciekawą historią. A historia mówi o XVIII-wiecznym marketingu. Ten osobliwy pomnik znajduje się przy budynku nr 21, będącym pozostałością po zajeździe należącym niegdyś do Davida Poltego, gdzie w lipcu 1762 roku zatrzymał się król pruski Fryderyk II.
Gospodarz przywiązał królewskiego konia do lipy rosnącej przed obiektem i ugościł wyjątkowego przybysza. Po tej wizycie Polte sprytnie wykorzystał całą tę sytuację, rozgłaszając wszędzie o tym fakcie a lipę, do której przywiązany był koń, nazywał "królewską". Wieść się roznosiła po kraju i lipa z Podlesia (Wäldchen) stała się popularna w całych Prusach, zachęcając podróżników do odwiedzenia miejsca a przy okazji skorzystania z usług gospody (Polte's Gasthof). Ponad 90 lat później, podczas burzy, lipa uległa sile żywiołu i królewski symbol Podlesia przestał istnieć. Na wieść o nieszczęściu, król Fryderyk Wilhelm IV nakazał odlanie z żeliwa pnia lipy i ustawienie go w miejscu tej zniszczonej. Odlew został wykonany w hucie "Anna" w Grzmiącej (Donnerau) a jego uroczyste odsłonięcie nastąpiło 27 czerwca 1858 roku. Na drzwiczkach widniał napis: "Już złamany pień, do którego przywiązałeś swego konia Fryderyku! Jednak z upływem czasu pamięć nie ginie", niestety ktoś je sobie przywłaszczył i pozostał w lipie tylko otwór po nich.
W Podlesiu, lecz trochę niżej, chwytam przechodzący szlak żółty i dalej już wraz z nim podążam w kierunku Zagórza Ślaskiego, niestety główną, asfaltowa drogą. Jednak przyjemne widoki z niej ratują ten odcinek drogi.
W Niedźwiedzicy (Bärsdorf), przez którą przebiega droga, na uwagę zasługuje XVI-wieczny kościół pw. św. Mikołaja, w którym niedawno (w 2014 roku) pod tynkiem odkryto stare polichromie, co stało się małą sensacją.
Obok kościoła znajduje się krzyż pokutny.
Opuszczając Niedźwiedzicę czuć już bliskość Zagórza Śląskiego za sprawą widocznego zamku Grodno.
Na zbliżeniu można zaobserwować, że zamek cieszy się sporym zainteresowaniem, bo na wieży ciasno.
Jeszcze przed Zagórzem moje zainteresowanie wzbudziła jedna górka, na którą wejście nie stanowiło żadnego problemu. To góra Brożek (Krausen-Berg - 471 m n.p.m.).
Na wierzchołku znajdują się skałki i gdyby nie drzewa, to widok z nich mógłby być niczego sobie.
Na zachodnim stoku Brożka, niedaleko od drogi, także naniesiona jest na mapę jakaś skała, więc naturalnie ciekawość zwyciężyła.
Na skale farbą wykonany jest napis sugerujący, iż jest to "Skałka Arresa". Zatem tu pojawia się pytanie: kim jest Arres?
Z innej perspektywy skała ta przypomina głowę w hełmie z podniesioną przyłbicą. I tu na myśl przychodzi wizerunek boga wojny Aresa. Ale takiego przez jedno "r".
Pozostało jeszcze jedynie kilkusetmetrowe zejście do bliskiego już Zagórza Śląskiego i zakończenie tego krótkiego, pierwszomajowego pochodu. Niech się święci pierwszy maja!
Pochód człowieka pracy w wolny dzień, z głównym powodem : nie było mnie tam jeszcze - rewelacja. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czemu "Mydlana", nie jest biała przecież. Choć teraz mydła to nawet czarne są. ;) Pięknie meandruje. :)
Ja to bym przy tym słupku postawiła po prostu jeszcze dodatkową tabliczkę z wyjasnieniami. Bo sam słupek jest uroczy.
Historia marketingowa wspaniała! Szkoda tylko, że ludzie to wszystko potrafią zniszczyć... Na cholerę komuś były te drzwiczki? :/
Zamek ładnie się prezentuje. :)
Widoki piekne, wycieczka godna Święta Pracy. :D
Może i brzmi to zabawnie, ale - jak do tej pory - jest to główny powód i motor moich sudeckich wycieczek.
UsuńCo do nazwy potoku, to mogę się tylko domyślać, iż po ulewach, czy podczas topnienia śniegu, wody potoku są wezbrane i płyną bystrym nurtem, a że na swojej drodze spotykają miejscami progi skalne, kotłują się tworząc pianę przypominającą tę mydlaną.
Drzwiczki do lipy, w latach 90-tych XX wieku, padły łupem kolekcjonera starych pamiątek, bądź (co bardziej prawdopodobne) chwilowego kolekcjonera złomu.
Pochód udał się w pełni, gdyż - tak jak przypuszczałem - większość ludu pracującego miast i wsi udała się nad jezioro i na zamek :)
Kolejna wycieczka z cyklu "Sudety mniej znane". Ale według mnie właśnie to one, są niewątpliwymi perełkami Twojego bloga. Zresztą fajnie tak podczas dni "przeładowanych turystycznie", odszukać jakieś zapomniane, poboczne ścieżki, gdzie bez skrępowania można zabawić się w prawdziwego odkrywcę. :)
OdpowiedzUsuńŁadne te widoczki z zejścia do Podlesia i ciekawa historia z "królewską" lipą. Oglądam, czytam, rozmyślam i pomału...liczę dni. ;)
Jest w Sudetach wiele miejsc, zaliczanych do grupy popularnych, gdzie jeszcze nie byłem, ale żeby je odwiedzić, muszę wybierać odpowiedni moment, żeby nie trafić na zmasowany szturm turystów, bo cały urok takiego miejsca może pójść w ... Są na szczęście także lokacje mniej znane, w te zapuszczam się coraz częściej i przyznaję, że ten kierunek bardziej mnie pociąga. Żebyś wiedział ile czasu poświęcam na ślęczenie nad mapami próbując coś ciekawego wyłuskać. I lubię to :) Pomysłów i planów mam mnóstwo, realizacja ich, niestety, nie zawsze jest prosta.
UsuńSudety już na Ciebie czekają, gadałem ze Słońcem i mówiło, że może coś da się zrobić i jak nie będzie bardzo zajęte, to może przyświeci, ale niczego nie obiecuje ;>
Fajna wycieczka po mniej znanych rejonach. Ja osobiście czekam na zakończenie remontu na tej linii kolejowej, zawsze fajnie jest się przejechać górskim odcinkiem.
OdpowiedzUsuńJa mam w planach odwiedziny Jeziora Bystrzyckiego i zobaczenie tego nowego mostu co niedawno otworzyli. Więc może przy okazji odwiedzę też te opisane tu rejony?
Ja, z niecierpliwością, również czekam na otwarcie tej linii kolejowej, bo miło ją wspominam, chociaż i tak uważam Kłodzko-Wałbrzych za najefektowniejszą w Sudetach.
UsuńWidziałem na zdjęciach ten nowy mostek na Jeziorze Bystrzyckim, który wieczorem jest pięknie podświetlony i robi tym wrażenie. Podczas tej mojej majowej wycieczki jeszcze go nie było, więc nie mogłem go podziwiać. Jak widać okolice Zagórza Śląskiego obfitują w ciekawe miejsca, które warto zobaczyć.
Przypuszczam, że to drugie miejsce na niebieskim szlaku, gdzie na drzewie jest tabliczka z nazwą i wysokością wzniesienia oraz drogowskazy, też nie jest dokładnym szczytem. Z mapy wynika, że szlak niebieski przebiega południowo-wschodnim zboczem koło Lisiej Skały na wysokości 620 m, natomiast sam szczyt ma wysokość 631 m.
OdpowiedzUsuńKtoś inny potwierdza, że oznaczenie szczytu Klasztorzyska jest niedokładne: http://szymon.zdziabek.net/blog/2015/06/gory-walbrzyskie-klasztorzysko/
OdpowiedzUsuńNie wiem jak dzisiaj przedstawia się przebieg szlaku, ale podczas mojej wyprawy szlak ten przechodził przez szczyt. Według "geoportal.gov.pl" najwyższy punkt góry znajduje się przy szczycie Lisiej Skały, czyli kilkanaście kroków od drzewa z tabliczką, gdzie znajduje się punkt pomiarowy, ale różnica jest minimalna.
UsuńMapa Geoportal też rozróżnia te dwa punkty, wystarczy wpisać do wyszukiwarki nazwę "Klasztorzysko", a następnie "Lisia Skała". Otrzymamy dla tych punktów następujące dane:
OdpowiedzUsuńPRNG:Fizjografia Klasztorzysko, góra, szczyt, gm. Walim, pow. wałbrzyski, woj. dolnośląskie
NUMERYCZNY MODEL TERENU
Wysokość
PL-KRON86-NH 631.3 m
Współrzędne punktu PUWG 1992
X 323551.28
Y 314036.07
Wsp. punktu WGS84 (stopnie i dziesiąte części)
B 50.7490919 N
L 16.36300879 E
Wsp. punktu WGS 84 (stopnie, minuty, sekundy)
B 50° 44' 56.731" N
L 16° 21' 46.832" E
PRNG:Fizjografia Lisia Skała, skała, gm. Walim, pow. wałbrzyski, woj. dolnośląskie
NUMERYCZNY MODEL TERENU
Wysokość
PL-KRON86-NH 630.3 m
Współrzędne punktu PUWG 1992
X 323534.79
Y 314049.68
Wsp. punktu WGS84 (stopnie i dziesiąte części)
B 50.74894813 N
L 16.36320989 E
Wsp. punktu WGS 84 (stopnie, minuty, sekundy)
B 50° 44' 56.213" N
L 16° 21' 47.556" E
Z przeliczenia wg tych współrzędnych wynika rzeczywiście niewielka odległość: 21 m, chociaż wg oznaczeń tych punktów na mapie Geoportal po uwzględnieniu podziałki mapy wychodzi 71 m.