sobota, 28 kwietnia 2018

KRUCZA KOPA




     Jechałem w Góry Stołowe a wylądowałem na Pogórzu Orlickim, bo jak się okazuje, tereny, po których chodziłem znajdują się właśnie w tym mezoregionie a precyzując, są to Wzgórza Lewińskie. Jednak większość publikacji, z którymi miałem do czynienia, sytuuje Kruczą Kopę, będącą głównym celem tej wycieczki, w Górach Stołowych. To tylko szczegół nie mający większego znaczenia podczas wędrówki, ale warty odnotowania.
    Obecna nazwa miasta Kudowa wywodzi się od tej szesnastowiecznej, brzmiącej Chudoba, co oznaczało ubóstwo. A skoro do Kudowy-Zdroju, to tylko Szosą Stu Zakrętów, choć do pełni szczęścia przydałby się gdzieniegdzie lepszy asfalt. Swoją wyprawę zacząłem jednak jeszcze przed uzdrowiskiem, w Kudowie Górnej.

    Stąd odbija w lewo wąska droga na Jerzykowice Wielkie, asfaltem ulegającemu biodegradacji.

    Jeszcze przed wioską, w lesie, ale już na terenie Paku Narodowego Gór Stołowych, dołącza do drogi szlak zielony i tymże będzie przebiegać dalsza wycieczka na Kruczą Kopę.

   Po drodze niespodziewany widok w parku narodowym, psujący estetykę miejsca.

    A na niebie znaki...

    Niedaleko za ostatnimi zabudowaniami pojawia się ogrodzenie, za którym znajduje się sad kolekcyjny. Wystarczy przejść po szczeblach na drugą stronę, by znaleźć się w rajskim ogrodzie.

     Sad ten zajmuje powierzchnię 2,5 hektara i można w nim znaleźć stare odmiany drzew owocowych. Wiosną, w porze kwitnienia jest tutaj naprawdę pięknie.

     Dalej szlak podchodzi pod Skowrona, następnie omija wierzchołek Opalonej i wreszcie pnie się na Kruczą Kopę.

     Zanim wybrałem się na tę wycieczkę, próbowałem pozyskać w internecie jakieś informacje na temat Kruczej Kopy. Z map wynikało, iż na wierzchołku można wyróżnić trzy formacje skalne a mianowicie Migdałki, Długą Zerwę oraz Wyniosłą. Niestety informacje na ich temat są skąpe a  zdjęcia, które znalazłem, przedstawiają punkt widokowy z krzyżem, bądź ujęcie góry z daleka. A przecież pierwszym, obok czego się przechodzi idąc zielonym z Jerzykowic Wielkich, to najwyższy punkt Kruczej z kotą 723 m n.p.m.

     Próżno szukać w sieci fotografii z wierchu a przecież nie jest on nijaki, ponieważ zawiera wiele ciekawych skałek. Niniejszym uzupełniam zasoby internetowe o zdjęcia ze szczytu Kruczej Kopy.

    Kilkadziesiąt kroków dalej, przy szlaku, znajduje się inna grupa skałek i przy zestawieniu tego miejsca z mapą Geoportalu, niewykluczone, iż są to Migdałki.

    Kawałek dalej trzeba trochę zejść ze szlaku, by dojść w najpopularniejsze miejsce, najbardziej znane, które jest wręcz witryną Kruczej Kopy, czyli punkt widokowy z krucyfiksem, zabezpieczony barierkami. Jeśli wierzyć mapom, to znajduje się on na wierchu Długiej Zerwy.

    Dawniej, tzn. przed II wojną światową, Rabenkuppe (jak wówczas się zwała Krucza Kopa) nie była tak zalesiona jak dziś i widoki z niej były z pewnością nie lada. Stawała się ona celem wielu, szczególnie niedzielnych wycieczek dla okolicznych mieszkańców, czy też, co bardziej wytrwałych kudowskich kuracjuszy.

    Dzisiaj niestety ten największy walor tego miejsca stracił swoje znaczenie. Spomiędzy zarośli niewiele jest do obejrzenia. Najlepiej widać Kociołek, przysiółek Darnkowa, gdzie mieści się ośrodek buddyzmu tybetańskiego Dropan Ling, należącego do Związku Buddyjskiego Khordong w Polsce.

    Dostrzegalne są m.in. gompa, czyli coś w rodzaju świątyni, klasztoru i uczelni w jednym oraz stupa - budowla sakralna pełniąca funkcję relikwiarza.

     Z tabliczki przytwierdzonej do krucyfiksu można wywnioskować, że został on ustawiony 28 kwietnia 1984 roku, czyli równo 14 lat temu.

    Od punktu widokowego ścieżka prowadzi z powrotem do szlaku a ten schodzi już po stoku aż do rozdroża, gdzie spotyka się z niebieskim.

    Teraz niebieski wiedzie w przeciwnym kierunku, podnóżem urwiska i właśnie z dołu widać imponującą wysokość Kruczych Skał.

    Niestety, gdy kończą się skały, kończą się atrakcje i szlak bez fajerwerków przeprowadza lasem aż do Dańczowa.

    W Dańczowie przesiadka na czerwony i właściwie to już powrót do Kudowy Górnej via Jerzykowice Wielkie. Na szczęście ten odcinek jest interesujący, bo po wyjściu na niewielki grzbiet, ok. 500 m n.p.m., wokoło roztaczają się zielone łąki i pastwiska a widoki stają się nie do pogardzenia.

    Na zachodzie, w kierunku Náchodu widoczna Malinová hora.

    Na wschodzie Średnia Kopa.

    Na północy Smogulec, Skowron i Opalona.

    Widać zabudowania w Jerzykowicach Wielkich, do których schodząc z grzbietu malowniczymi łąkami, wiedzie dalej szlak czerwony (GSS).

    W Jerzykowicach Wielkich biorę rozbrat ze szlakiem i stąd już niecałe dwa kilometry do mety, przechodząc wzdłuż niemal całą wieś, nie taką wielką znowu, jak sugeruje nazwa.

    Po prostu wioska nazywała się niegdyś Grossgeorgsdorf. Co ciekawe, są jeszcze Jerzykowice Małe, na południe od Lewina, jakieś osiem kilometrów stąd i jak można się domyślić był to Kleingeorgsdorf.

    Na górnym krańcu wsi skręt w las i już dalej zielonym do Kudowy Górnej, jeszcze raz przez PNGS.

    



6 komentarzy:

  1. Szliśmy tamtędy jesienią 2014. Jak widzę, na Kruczej Kopie nie uczyniono nic, by chociaż trochę uatrakcyjnić widokowo miejsce. Wymienili drogowskazy, na terenie Parku praca wre i wióry lecą, ale żeby pomyśleć o przycięciu młodnika zasłaniającego panoramę...a gdzież tam.
    Takich przykładów w Sudetach można przytoczyć wiele. Niestety. Ale włodarze z gmin za to się nie wezmą, bo to "mały kaliber". Lepiej od razu wystartować z projektem wieży. Tam w końcu kasa do rozparcelowania...o niebo większa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to nie sprawa jest małego kalibru, ale rajcowie, bo Krucza Kopa leży na terenie parku narodowego i po prostu ich "autorytet" tu nie zadziała. Jednak wystarczy roznieść po okolicy, iż krzyż na górze jest z dala mało widoczny, bo chabazie go zaczynają zasłaniać, podczas gdy w w pobliskim Kociołku mają siedzibę bezbożnicy. Są grupy w naszym kraju, które potrafią góry przenosić a co dopiero wyeksponować symbol :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomku, "działa" Ci podany na stronie mail?

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna wyprawa. Choć niespodziewana - całkiem jak moja, o której teraz piszę, miałam być gdzieś indziej, poszłam całkiem inaczej... ;) Te skałki to chyba faktycznie Migdałki, kształt się zgadza. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki. Zdarza się czasem, iż mimo rzetelnego zaplanowania wycieczki, nogi prowadzą gdzie indziej niż głowa;)

    OdpowiedzUsuń