niedziela, 17 czerwca 2018

ŚREDNIAK, STROMA, MŁYŃSKO




           
             Masyw Śnieżnika jest wdzięcznym terenem do wędrówek, bo trochę dziko, przestrzennie i piękne widoki. Prócz wydeptanych dróg są tutaj także mniej znane zakamarki, przez które nie prowadzą szlaki a jednak warte zachodu, o czym przekonałem się podczas tej eskapady. Wyznaczyłem sobie trzy górki, na których chciałem się znaleźć, bo gdy patrzyłem w mapę, to nie dawały mi spokoju z prostej przyczyny; nie są popularne a ja jestem ciekawski. Zacząłem pod jedną z nich, Młyńskiem, przy niszczejących budynkach, dawnych domach wypoczynkowych w Kletnie.

    Asfalt jest nieunikniony, więc do Jaskini Niedźwiedziej, gdzie się kończy, trzeba przemknąć po tej nawierzchni prowadzącej przez Klecienko. Na szczęście ruch kołowy jest niewielki a okolica interesująca. Na horyzoncie pojawia się góra, którą mam w planie. To Stroma.

    Parkingów jest tu dostatek, bo w pobliżu jest Jaskinia Niedźwiedzia, Kopalnia Uranu oraz Muzeum Ziemi Geologiczne, z terenu którego wyglądają jakieś zwierzaki.

    Kawałek dalej stoi świeżutka kaplica św. Bernarda, niewielki, zgrabny drewniany budynek. Została ona postawiona na miejscu dawnej, która uległa zniszczeniu.

    Budowę rozpoczęto w 2016 roku i w tymże została ukończona i poświęcona. Wnętrze wygląda na przytulne.

    Uroczystość związana z oddaniem do użytku miała miejsce 17 grudnia 2016 roku. Więcej informacji można uzyskać na www.polska-org.pl, skąd pożyczyłem jedno ze zdjęć, autorstwa Zbigniewa Walusia, właśnie z tego wydarzenia. 

    Przy potoku Kleśnica wybija Źródło Marianna w formie fontanny i wydawać by się mogło, że ta tryskająca woda ma związek  z potokiem, ale okazuje się, iż pochodzi ona z głębokości 120 metrów.

    Po przeciwnej stronie drogi jest wyrobisko po dawnym kamieniołomie marmuru Biała Marianna. Dużo tej Marianny w okolicy, ale związane to jest z Marianną Orańską, dawną właścicielką dóbr na tych terenach.

   Ze wschodniego stoku Żmijowca spływają, zasilając Kleśnicę, pomniejsze potoki, jak choćby malowniczy Dziki Potok.

    Jaskinię Niedźwiedzią omijam, gdyż na nią trzeba poświęcić wiele czasu, łącznie z oczekiwaniem i raczej trzeba wcześniej zarezerwować sobie termin.

    Zboczem doliny Kleśnicy, droga o niegdysiejszej nazwie Gänsegurgel (gęgot), którą biegnie szlak żółty, wyprowadza coraz wyżej, aż do Przełęczy Śnieżnickiej, będącej węzłem komunikacyjnym. Od 2015 roku stoi tu Kapliczka Czterech Patronów.

    Pierwszym moim celem podczas tej wycieczki była góra Średniak (daw. Mittel Berg-1210 m n.p.m.), na szczyt której prowadzi jedna z dróg z przełęczy. Nie jest ona oznaczona i widać, że bardzo uczęszczana także nie jest.

    Ponadkilometrowa dróżka doprowadza na wierzchołek góry, który na szczęście nie jest całkowicie zadrzewiony.

    Odcinek Głównego Szlaku Sudeckiego, idący z Międzygórza na Halę pod Śnieżnikiem, trawersuje południowy stok Średniaka, lecz na górę nie zachodzi. To taka góra z typu; niby przy drodze, ale na uboczu.

    Miłośnicy górskich krajobrazów będą ukontentowani, można się tu rozbić na chwilę i spokojnie chłonąć otoczenie. Widoczna jest część Kotliny Kłodzkiej, Góry Bystrzyckie i Orlickie.

    Mały Śnieżnik po drugiej stronie doliny.

    Śnieżnik i hala pod nim.

   Ze Średniaka na halę jest kilometr. Spod schroniska góra jest dobrze widoczna. Według map schronisko położone jest na wysokości 1218 m n.p.m., czyli osiem metrów wyżej niż szczyt Średniaka, ale patrząc na niego odnosi się wrażenie, że góra jest wyżej.

     Przy schronisku jak zawsze gwarno, bo to miejsce przystankowe dla większości wędrowców. Stąd dokonuje się ostatecznego ataku na Śnieżnik.

     Dach ziemi kłodzkiej nie był tym razem w kręgu moich zainteresowań, więc korzystając tylko z jego stoku, przemieszczałem się niebieskim szlakiem, ścieżką zwaną dawniej Schneeberg Steig, biegnącą granicą rezerwatu. Po wyjściu z lasu trafia się tak lubiana pieszczota dla oczu; piękna górska panorama. Po drugiej stronie doliny Kleśnicy, za długim grzbietem Żmijowca, widoczne są: Średniak, Smrekowiec, Czarna Góra a blisko już wierzchołek Stromej.

    Wejście na Stromą stąd, to już tylko formalność, gdyż od południa jest łagodnie, ba, nawet z górki. Na skrzyżowaniu przed górą trzeba zostawić szlak i ruszyć w kierunku szczytu. Na horyzoncie Góry Bialskie.

    Pod górę jest w zasadzie ostatnie sto metrów i wtedy to wyłania się zza drzew kulminacyjny grzbiecik.

    Już przy podejściu wita tabliczka osadzona na drzewie, ale to jeszcze nie szczyt.

    Kilka metrów wyżej odnosi się wrażenie, że oto już jest, wśród krzewów borówek i suchych choinek.

    Nic bardziej mylnego, to jeszcze nie tu. Prowadząca grzbietem przez borówczysko ścieżynka, każe iść jeszcze bardziej na północ. Za plecami widać majestatyczny Śnieżnik.

    I kiedy wydaje się, że wysoki las jest już barierą i krańcem grzbietu, ścieżka przeprowadza przezeń i oczom ukazuje się usypana z kamieni wyspa.

    Na wierchu tej hałdy znajduje się punkt triangulacyjny oraz walcowaty słupek, ale przede wszystkim są tu wspaniałe widoki. W kierunku północnym widoczne są: Rudka, Janowiec i, zasłonięty trochę drzewami następny punkt programu, Młyńsko.

    Bardziej na zachód, za Żmijowcem, wystaje Czarna Góra.

    Jest także Średniak.

    I oczywiście Śnieżnik.

    Zachwycony Stromą (Riemer Koppe-1167 m n.p.m.), spędziłem na niej dłuższy czas, ale w końcu z żalem musiałem ją opuścić. Od siodła, po wschodniej stronie, schodzi ścieżka, która niestety jest potwornie niewygodna. Podłoże pełne ruchliwych kamoli i do tego bardzo stromo. Nazwa góry nie jest na wyrost. Z każdej strony, prócz południowej, stoki są o dużym nachyleniu. Momentami jakiś widoczek próbuje zniwelować ból schodzenia, ale to niewiele pomaga. Na nieboskłonie szczyty Gór Bialskich z Czernicą.

    Po prawie dziewięciuset metrach walki z ruchomym gruntem, docieram do Drogi nad Lejami, którą  akurat biegnie szlak niebieski.

    Droga trawersuje górę Porębek, która jest opisana w Wikipedii jako dawna  Kohlhaue, ale patrząc w stare niemieckie mapy można dojść do wniosku, iż góra ta nazwy nie miała, natomiast Kohlhaue to nazwa rozdroża, przełęczy na której właśnie się znalazłem, pomiędzy Porębkiem a Młyńskiem. 

    Na szczyt prowadzi długa prosta po dość znaczącej stromiźnie. Młyńsko (Mühl Berg-990 m n.p.m.) jest dwuwierzchołkową górą, pierwszy z nich osiąga się po około dziewięciuset metrach i jest on nieznacznie niższy od drugiego (983 m n.p.m.). W zasadzie to nic ciekawego tu się nie dzieje.

    Pomiędzy wierchami jak zwykle jest siodełko, z którego zostaje niecałe trzysta metrów na szczyt.

    Ostatnim metrom podejścia towarzyszą już skałki, których spora ilość znajduje się na szczycie Młyńska. I to jest miły akcent tej góry.

    Szczególnie jedna zwraca swoją uwagę swoim kształtem, coś jak kubistyczna rzeźba.

    Oj, fajne miejsce ten wierzchołek Młyńska. Wokół pełno skał i widoki dokoła niczego sobie. Jest bliski pierwszy wierch Młyńska, z tyłu Stroma i dalej Śnieżnik.

    Jest też słupek, taki jak na Stromej.

     Powracam alejką do siodełka, slalomem między sterczącymi, suchymi konarami.

    Dalej już słabo zarysowaną dróżką po zachodnim stoku w dół, aż do drogi okrążającej górę. Dla narciarzy to pętla góry Młyńsko.

    I zostało tylko dojście do drogi przy Śnieżniku i Śnieżynce. Znajdujący się przy drodze Śnieżnik to dawny hotel Kaisersruh, po wojnie był domem kolonijnym.

     Trochę z tyłu Śnieżynka, niegdyś pensjonat Villa Agnes, także przemienia się w ruinę.

    Wątpię, czy znajdzie się ktoś, kto chciałby je uratować. Dewastacja zaszła chyba już za daleko.

     Szkoda, bo Kletno i Klecienko mają potencjał i dobre położenie a ostatnimi laty ruch turystyczny w kraju znacząco nabrał rozpędu. Masyw Śnieżnika jest warty odwiedzin, bo ma sporo do zaoferowania i nie tylko na jeden dzień.












6 komentarzy:

  1. Bardzo ładnie wygląda w środku ta kapliczka.
    Ależ piękne widoki na góry!
    I te kamienie na szczycie - świetnie! Dokładnie wiadomo, kiedy człowiek dotarł na szczyt. Plus wartości artystyczne - kubizm w całej okazałości. ;)
    Chyba najbardziej podobało mi się zdjęcie "Śnieżnik i hala pod nim". :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choćby nie wiem jak piękne było zdjęcie górskiego pejzażu, to i tak nie odda w stu procentach tego poczucia przestrzeni wokół. Na szczęście może zachęcić do odwiedzenia miejsca i doświadczenia tego na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, trochę zawstydziłeś mnie tą relacją. Tyle razy trawersowałem Średniaka i Stromą, a jakoś nie pociągnęło mnie trochę wyżej. Teraz żałuję. Natomiast Młyńsko zdobyłem raz, ładnych parę lat temu, wchodząc od strony Kamienicy. Trochę było bezszlakowego przedzierania, ale...warto było jak diabli.
    Fajna wyrypa. Masywu Śnieżnika nigdy dość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że, nie wiedząc co zastanę na tych szczytach, trafiłem z wyborem wyśmienicie. Szczególnie Stroma mnie oczarowała i myślę, iż odwiedzę ją jeszcze kiedyś, tylko może w trochę innej konfiguracji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ladne okolice , fakt.
    W tamtym roku przeszlismy ta okolice idac z Czarnej Gory poprzez Zmijowiec na Snieznik.
    Mam zamiar tam wrocic w tym roku , moze nawet przejsc ta powyzej opisana trase.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie polecam te mniej znane górki w Masywie Śnieżnika, bo oprócz mniejszej popularności względem okolicznych, szlakowych szczytów, mają inny niezaprzeczalny walor - piękne widoki.

      Usuń