niedziela, 27 czerwca 2021

KUDOWA - BŁĘDNE SKAŁY - CZERMNA

 


      Kolejną  niedzielną pętlę rozpoczynam w Kudowie-Zdroju i - co ciekawe - w całości odbywa się ona po terenie tego jednego miasta a właściwie gminy miejskiej. Pierwsze metry prowadzą główną ulicą wylotową na Karłów a z interesujących obiektów po drodze, to jest zabytkowa dzwonnica alarmowa z 1846 roku.

    Czerwony szlak (GSS) prowadzi wprost na Błędne Skały, zatem wystarczy się go trzymać. Najpierw jednak Jakubowice, połączone ze światem tylko jedną drogą. Kiedyś osada, później wieś rolnicza, od 1973 roku część Kudowy-Zdroju i zarazem letnisko. Szlak wprowadza tutaj na wprost basenu, ale raczej nie jest on działający.

    Nad Jakubowicami, czyli już ponad 600 m n.p.m., wreszcie można ucieszyć się z dalszych widoków. Malinová hora na horyzoncie i wystający z niej vysílač, którego na zdjęciu nie widać. Za cienki jest.

    Tuż przed wejściem do lasu, ostatnie spojrzenie na słoneczną przestrzeń. 

    A las to już park narodowy o czym informuje tablica bogato udekorowana różnego rodzaju naklejkami. Jest nawet taka, którą trzeba by było cenzurować.

     Rozdroże pod Lelkową - tu czerwony wita się z niebieskim, idącym z parkingu Polany Imka (YMCA), by razem mknąć na Błędne Skały. 

    Teraz można odczuć stołowogórski klimat, dzięki różnokształtnym skałom rozsianym po lesie. Wcześniej tego trochę brakowało.

    Błędne Skały nawiedziłem dwa tygodnie wcześniej, bez penetracji labiryntu ze względu na tłok. Nie inaczej było tym razem, a że zbytnio nie byłem na nie napalony, bo bywałem tu wcześniej, zerknąłem tylko z platformy na Czechy, minąłem parkingi i ruszyłem dalej.

    Do Bukowiny Kłodzkiej zejście jest strome, stąd trochę schodków na szlaku, ale trwalszych - kamiennych, nie drewnianych.

    Oczywiście leśne kamienie ozdobne, porozrzucane po okolicy, również towarzyszą temu zejściu przebiegającemu częściowo granicą państwową.

    W Bukowinie przy drodze stało zaparkowanych kilka samochodów i jak można przypuszczać, są to pojazdy osób, które postanowiły Błędne Skały zdobyć od tej strony. Ciekaw jestem, czy świadomie wybrali sobie taka wspinaczkę, ale trzeba przyznać, że na pewno nie poszli na łatwiznę.

    Kapliczka w Bukowinie na rozdrożu, ze Stołowogórską Madonną wykonaną przez 14-latkę w 1994 roku.

    Dalej, zamiast szlakiem przez czeskie Končiny, szedłem kawałek wzdłuż granicy, i mimo że w mapach nie ma tu żadnego szlaku, na drzewach i kamieniach pojawiają się jakieś oznaczenia, jakby dla cyklistów.

    Polna ścieżka wyprowadziła mnie w Pstrążnej. Do skansenu nie zaglądam, bo byłem przy okazji innej przechadzki, tak więc przemykam tylko kawałek główną drogą, mijając budynek dawnej remizy strażackiej.

    Pomiędzy górami Mały Lisiak i Lisiak, szlak prowadzi głęboko wciętą i dość stromą doliną, wraz z biegiem niewielkiego potoku.

    Ten krótki potok wpada do Czermnicy tuż przed budynkiem z ruchomą szopką w Czermnej, obok której dalej prowadzi szlak, teraz już asfaltem.

    Kawałek niżej, rzecz warta odnotowania, przydrożne źródełko z wodą raczej pitną, gdyż widziałem ludzi napełniających różnorakie naczynia tym życiodajnym płynem.

    Pomnik Trzech Kultur, przedstawiający tęczę na trzech filarach. Jako że jest on formą uznania za wkład materialny i kulturowy dla ludzi różnych wspólnot żyjących na tych terenach, tekst na tablicach jest w trzech językach. 

    A tuż obok pomnik Anny Świdnickiej, XIV-wiecznej księżniczki piastowskiej, córki Henryka II, żony króla Czech, Niemiec a nawet cesarza - Karola IV Luksemburskiego, za którego wyszła mając czternaście lat. A żyła 23.

    Po drugiej stronie ulicy znajduje się Dworek Rycerski, wyglądający na zaniedbany budynek z ciekawymi akcentami średniowiecznymi, jak figury rycerzy czy herby. Kiedyś był tu ośrodek wypoczynkowy.

    Jeszcze po drodze jest znana Kaplica Czaszek a właściwie dojście od strony cmentarza do kościoła, za którym to ona się znajduje, ale to nie pora na zwiedzanie.

    Widok na Czermną ze stoku Parkowej Góry, w tle Bluszczowa, Pstrążnica, Lisiak, Świni Grzbiet a za nim Ptasia Góra.

    Wzgórze Kapliczne z  luterańskim kościołem Chrystusa Pana, zbudowany u schyłku XVIII wieku przez braci czeskich. Elewacja pomazana sprayem, nie wygląda to ładnie.

    No i Park Zdrojowy w Kudowie-Zdroju, czyli właściwie finał tej wycieczki. Jest chwila na relaks i łyk mineralnej wody. Następną zacznę właśnie stąd.

      W sumie ok. 14 km.
 




    





niedziela, 13 czerwca 2021

KARŁÓW - FORT KAROLA - BŁĘDNE SKAŁY

 


     Śmiało można powiedzieć, że Karłów jest sercem Gór Stołowych. Leży w centrum PNGS-u, przechodzą przezeń cztery kolory szlaków i jeśli ktokolwiek zamierza urządzić sobie wycieczkę po Stołowych, jest to świetny punkt na wyjście w dowolnym kierunku. I tak zawsze trafi się na coś interesującego.

    Za sobą zostawiam Szczeliniec Wielki, który zwiedzałem tydzień wcześniej. Przede mną Błędne Skały via Fort Karola.

    Aż trzy szlaki naraz wiodą podnóżem Skalniaka w stronę Ptaka. Na Skalniaku, a dokładniej na jego części zwanej Lisim Grzbietem, widać wystające, wcale niemałe, baszty skalne.

    Zbliżając się do Fortu Karola na Ptaku, zwraca na siebie uwagę - swoją kopułą - jedno wzniesienie. To Narożnik z punktem widokowym na szczycie skały.

    W zasadzie to na Fort Karola jest mi nie po drodze, muszę odbić jakieś pół kilometra w jedną stronę, ale uważam, że to to tak urocze miejsce, iż warto poświecić w sumie kilometr więcej.

    Wybudowany w 1790 roku fort, właściwie był strażnicą, miał strzec drogi do Radkowa a jego załoga nie była zbyt liczna. Z dziedzińca schody wyprowadzają na punkt widokowy.

    Z tarasu piękne panoramy okolicy jak i dalszych sudeckich pasm. Najbliżej są Szczelińce.

    Wracam do zielonego szlaku, który spod Ptaka już samodzielnie pędzi wzdłuż Szosy Stu Zakrętów po południowej stronie Skalniaka.

    Na chwilę zatrzymała mnie efektownie spływająca po stromiźnie strużka, gdyż lubię szum i widok takich dziarskich potoków.

    Pod Lustrzaną Górą żegnam się ze szlakiem zielonym, bo tu wkraczam na Ścieżkę Edukacyjną im. inż. Kazimierza Klimowicza. I robi się pod górę.

    Droga biegnąca coraz wyżej jest bardzo ucywilizowana, najpierw odcinek dylówką a potem, gdzie ostrzej, stopnie z balustradą.

    Z wyższego piętra, kiedy już drzewa tak mocno nie zasłaniają, wyłania się ładny krajobraz w stronę południa. Pod nosem Czarna Kopa, w centrum Krucza Kopa a z tyłu Taszowskie Górki i inne wierchy Wzgórz Lewińskich.

    Po dość wymagającej wspinaczce, ścieżka dobiega do szerokiej leśnej drogi trawersującej zachodni stok Skalniaka. Kiedyś przez jego grzbiet przechodził szlak turystyczny, teraz najwyżej, jak można legalnie być na Skalniaku, to własnie na tej drodze. Tak więc chcąc zdobyć najwyższy punkt gminy miejskiej Kudowa-Zdrój, to obecnie niestety nie można wejść na szczyt Skalniaka. Najwyżej dostępne miejsce znajduje się właśnie przy tej ścieżce edukacyjnej w okolicy poszerzenia drogi a jest to ok. 874 m n.p.m.

    Długie Mokradło to zanikające torfowisko, jedno z dwóch na Skalniaku. Spośród roślinności typowej dla takiego obszaru, udało mi się zauważyć jedynie wełniankę.

    Bliżej Błędnych Skał, gdzie łączą się szlaki, jest mini punkt widokowy dzięki przecince pod linię, chyba telekomunikacyjną. W dole Bukowina Kłodzka z budynkiem dziecięcego szpitala rehabilitacyjnego.

    I w końcu Błędne Skały a właściwie parking z tarasem widokowym, skąd można poobserwować okolicę przy pomocy teleskopu.

     Widok jest na zachodnią stronę, czyli czeską, z niezbyt wysokimi szczytami i z nisko zawieszonymi chmurami.

    Postanowienie miałem takie, że jak będzie w miarę luźno, to wejdę pozwiedzać skalny labirynt. Jednak przy kasie u wejścia zastałem znaczną kolejkę a ilość samochodów na parkingach świadczyła o dużym zainteresowaniu, więc odpuściłem sobie. To akurat nie było miejsce, które za wszelką cenę musiałem zaliczyć. Gdyby tak było, byłbym tu z rana. Tak więc ominąłem tę atrakcję bokiem.

    Obchodziłem Błędne Skały betonką, będącą drogą powrotną dla zwiedzających. Po drodze punkt widokowy na Machov.

    W drodze powrotnej do Karłowa, zajrzałem przy okazji do Głazu Trzech Krzyży, czyli słupka granicznego będącego najwyższym punktem czeskich Gór Stołowych zwanym Borem.

    Dalej to już w kierunku Karłowa, nad którym góruje charakterystyczny w formie Szczeliniec Wielki, widoczny z wielu odległych miejsc w Sudetach.

    Zielona Droga to już szeroka leśna arteria, ale czasem przy niej jakaś skała urozmaica krajobraz.

    A Machowska Droga wiedzie już wprost do Karłowa.

    W sumie ok. 13,5 km.




    




niedziela, 6 czerwca 2021

RADKÓW ZALEW - SZCZELINIEC WIELKI

 


    Ta wycieczka, to - rzec by można - klasyk. Jej celem jest najwyższy punkt gminy Radków, czyli Tron Liczyrzepy na Szczelińcu Wielkim. W taką pogodę, jaką uraczyła mnie ta niedziela, spodziewam się tam znacznej ilości turystów, ale jestem na to psychicznie gotowy.
    Startuję znad zalewu w Radkowie, skąd widzę, już nie tak odległy, cel mojej wędrówki. W linii prostej jest raptem trzy kilometry, natomiast przewyższenie to już ponad pięćset metrów.

     Cisza, może tylko poza świergotem ptaków, oraz gładka tafla wody, to objawy poranka, kiedy jeszcze większość ludności nie szuka atrakcji. Za kilka godzin będzie tu gwarno. A na horyzoncie czeskie, najwyższe w Broumowskich Ścianach; Božanovský Špičák i Koruna. 

    Jeszcze rzut oka na Guzowatą, jednak ciężko gołym okiem doszukać się znajdującej na jej szczycie platformy widokowej. Jedyne, co zdradza jej lokalizację, to przerwa zaburzająca ciąg drzew na grzbiecie.

    Trzymając się Pośny, dochodzę do granicy lasu i tym samym Parku Narodowego Gór Stołowych. Wraz z żółtym szlakiem będę teraz piął się najatrakcyjniejszą - moim zdaniem -  możliwą trasą w stronę Karłowa, czyli ciągle wzdłuż Pośny.

    Sporym zaskoczeniem był dla mnie widok kaczej parki, żerującej na potoku w środku lasu. Nie chcąc ich spłoszyć, skorzystałem jedynie ze smartfona i nagrałem krótki film zamiast robić zdjęcia. Ciekawym miejscem po drodze była również konfluencja (zbieg potoków), gdzie Kozi Potok wpada do Pośny, ponieważ w oddali na tym pierwszym, można zauważyć niewielki wodospad. Niestety nie zachodziłem tam. Doszedłem za to w okolicę Wodospadów Pośny, które były niegdyś wielką atrakcją. Za opłatą można było obejrzeć tryskającą z tej misy fontannę.

    Na pieniądze za tę frajdę, była przeznaczona skarbonka.

    Na starych fotografiach widać, jakie woda wyczyniała tu salta, niestety obecnie, poniżej przepustu, nie wygląda to zbyt dynamicznie.
 
    Wyżej przepustu znajdują się właściwe wodospady i jeśli wody byłoby wystarczająco dużo, to spektakl mógłby być niesamowity. Niestety, ponoć główną przyczyną utraty malowniczości tego obiektu, jest usytuowanie ponad nim ujęcia wody pitnej.

    Kawałek wyżej stoją potężne skalne bloki zwane Skalnymi Wrotami. Mnie zaciekawiła jednak skała, która może spełniać rolę schronienia na wypadek nagłego deszczu.

    Przy szlaku, miedzy drzewami, można wypatrzyć ruiny zabudowań po dawnym przysiółku Karłówek (Klein Karlsberg). Oczywiście kiedyś nie było tu lasu, za to, oprócz gospodarstw, były dwa schroniska i gospoda.

    Przy Drodze nad Urwiskiem (daw. Umfangs Weg) znajdowało się również kilka zabudowań Karłówka. Tutaj przesiadam się z żółtego na niebieski i dalej twardo pod górę.

    Tuż przed drogą asfaltową do Pasterki, szlak przebiega przez uroczą polanę ze skałkami, na której - a jakże - stały kiedyś budynki (bodaj trzy) dawnego Karłówka.

    Ostateczny atak na dach Hejszowiny zaczyna się po zejściu z drogi do Pasterki (daw. Schlobach Strasse). Symboliczną oznaką wejścia na orbitę Szczelińca jest przejście przez portal.

    Pokonując setki schodów wraz z wieloma piechurami, docieram na taras przed schroniskiem, gdzie ludzi jest jeszcze więcej. Dobrze, że panoramy częściowo niwelują ten tumult. Z tej strony widok w kierunku północnym na Božanovský Špičák i Korunę, w tle widoczna Lesista Wielka i m.in. Stożek Wielki.

    Po przejściu przez kasę, już na początku trafia się pod najwyższy punkt Szczelińca Wielkiego; Fotel Pradziada lub też Tron Liczyrzepy.

    Stolec Ducha Gór, mimo iż znajduje się za barierką, kusi i popycha wręcz niektórych niepokornych, by przymierzyć doń swój odwłok i uwiecznić oczywiście to wydarzenie na kartach pamięci własnej historii przy pomocy aparatu.

    Ten najwyższy punkt Gór Stołowych, według obliczeń z 2021 roku Instytutu Geodezji i Geoinformatyki Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, znajduje się na wysokości 922 m n.p.m. Stąd widoki są miłe dla oka. W bliskim sąsiedztwie fotela inna ciekawa forma skalna - Kaczęta, na drugim planie kawałek Skalniaka.

    Inna część Skalniaka w tle oraz wierzchowina Szczelińca Wielkiego z wystającym dwiema skałami, jest to prawdopodobnie Świątynia Indyjska oraz na pewno Głowa Księżniczki Emilki.

    Oko w kierunku Zalewu Radkowskiego. Na horyzoncie Sowie ze swoimi najwyższymi partiami, od Wielkiej Sowy, poprzez Grabinę, Kalenicę, Popielaka po Malinową.

     Top zaliczony, teraz pora na zwiedzanie (który to już raz?) pozostałej dostępnej części tej pięknej góry. Chyba najbardziej charakterystycznym obiektem, niejako znakiem rozpoznawczym, nie tylko Szczelińca, ale całych Gór Stołowych, jest forma skalna Małpolud.

    Raz wysoko, innym razem trzeba zejść niżej miedzy skały, np. do Piekła. 

    Z Piekła do Nieba.

    Przed opuszczeniem wierchu Szczelińca czekają jeszcze Tarasy Południowo-Wschodnie, z widokami oczywiście w tych kierunkach. Dojście do wschodniego prowadzi Tunelem. Z niego widok jest zatem na wschód, choć nie tylko.

    Taras południowy i Skalniak w tle.

    Z tarasu południowego widok na wschodni. Kiedyś stał na nim drewniany pawilon zwany Belwederem, który został rozebrany w latach 60-tych ubiegłego wieku.

    Widok na Karłów.

    Widok na Góry Orlickie z najbardziej wybijającą się Orlicą, bliżej rozpoznawalny jest Grodczyn, jeszcze bliżej Narożnik i Ptak z Fortem Karola.

    W drodze powrotnej do Radkowa, tym razem szlakiem czerwonym, można ujrzeć Kamień Popielny.

    Stary drogowskaz kierujący do Radkowa (daw.Wünschelburg)  Pustą Ścieżką.

    Droga prowadzi wzdłuż jednej z nitek źródłowych Pośny, niestety w korytku sucho.

    Koniec wycieczki nad zalewem, czyli tu, gdzie zacząłem. W sumie ok. 11 km, z czego początkowa cześć to konkretne podejścia.