środa, 2 maja 2018

GRZBIET LASOCKI


 


   Grzbiet Lasocki (Pomezní hřeben) to mniej znane Karkonosze. Nie ma tu tłumów, bo największą atrakcją jest przyroda oraz sama wędrówka z widokami i jeśli spotka się kogoś na szlaku, to na pewno nie jest to przypadkowy turysta. Najwyższym wzniesieniem tego pasma jest Łysocina (Lysečinská hora-1189 m n.p.m.), będącym szczytem granicznym. Właśnie wzdłuż granicy biegnie jeden ze szlaków, mianowicie zielony i to jest dobra droga, aby tędy pospacerować.
   Moim zdaniem, najwygodniejszym punktem wyjścia na grzbiet jest Przełęcz Okraj, a to z prostej przyczyny; jest położona na wysokości 1046 m n.p.m. i do podejścia na najwyższą górę zostaje 142 metry różnicy poziomów na odcinku około trzech kilometrów, tak więc forsowny marsz to nie jest.

    Wraz z zielonym granicznym i czerwonym łącznikiem biegnie także na południe z Przełęczy Okraj "Cesta Ing. Jiŕiho Nováka", ścieżka nazwana tak ku pamięci dawnego dyrektora KRNAP-u, późniejszego dyrektora czeskich lasów państwowych (Lesy ČR) a nawet wiceministra rolnictwa, który zmarł nagle w 2014 roku. Przy wejściu na tę drogę znajduje się kamień z tablicą pamiątkową.

    Pierwsze metry nie obfitują w widoki, trasa przebiega wśród wysokiej roślinności podchodząc pod wzniesienie mające około 1101 m n.p.m. a określone w niektórych mapach jako Dzwonkówka. Dzwonkówka jednak to nie jest. Ta znajduje się wprawdzie niedaleko, ale przy szlaku niebieskim, ma 1004 m n.p.m. i dawniej zwała się Glocke. Na rozdrożu jest tablica, która pokazuje mapę okolicy jak również informuje o zamknięciu niektórych odcinków szlaków ze względu na ochronę cietrzewia.

    Wyboru zatem nie ma i trzeba iść dalej zielonym, chociaż w zasadzie od początku tej wycieczki miałem taki zamiar.

    Im wyżej grzbietu tym roślinność niższa, dzięki czemu zaczyna być widać piękną okolicę. Z jednej strony Růžová hora, Studniční hora, Śnieżka i Czarna Kopa.

    Z drugiej strony jest pobliska Borowa Góra a w oddali, na horyzoncie, można dostrzec wyróżniającą się kopułę Chełmca.

    Blisko ścieżki jest także stacja zwrotna wyciągu narciarskiego, którego dolny kraniec znajduje się w Malé Úpě, gdzie jeszcze później trafię.

    Według poziomicy na mapie Geoportalu, najwyższym punktem Łysociny (daw. Kolbenkamm) jest ten, gdzie znajduje się słupek graniczny 18/1 a wysokość wynosi tu 1188,8 m n.p.m.

    Co ciekawe, czeski Geoportal podaje wysokość 1188,4 m n.p.m., ale ich punkt pomiarowy znajduje się kilkadziesiąt kroków dalej na południe.

    Wierzchołek tego grzbietu jest tak rozciągnięty i w miarę równy, że ciężko samemu byłoby "na oko", bez narzędzi pomiarowych,  określić najwyższe położenie.

    Co pewien dystans widać wydeptane, odbijające ze szlaku ścieżki, które doprowadzają do ciekawych punktów widokowych. Na wschodzie widoczny zbiornik Bukówka i oczywiście Borowa Góra oraz Biała Góra (Bielec).

    Niedaleko za wierchem szlak zaczyna schodzić coraz ostrzej. Można odczuć oraz stwierdzić, że od południa stok Łysociny jest bardziej wymagający. Nim też szlak zielony dochodzi do rozdroża, z którego można by opcjonalnie przesiąść się na żółty łącznikowy i pomaszerować w stronę Rozdroża pod Łysociną, skąd ewentualnie próbować zdobyć Borową Górę.

     Jest z rozdroża także nieoznaczona droga w prawo, prowadząca na stronę czeską ku Lysečinské boudě, ale mając na uwadze, iż za granicą jest teren parku narodowego, wolę nie łazić takimi ścieżkami. "Cesta Ing. Jiŕiho Nováka" prowadzi dalej wzdłuż granicy zielonym szlakiem, tak więc tą drogą spokojnie docieram do czerwonego z "Cestou bratří Čapků" biegnącą asfaltową drogą. Jak się okazało, ta nawierzchnia będzie mi towarzyszyła przez dłuższy czas, bo łączy ona Horní Malou Úpu i Horní Albeřice.

   Na łuku drogi odchodzi w dół inna, prowadząca na... Albeřický vrch. Tak, tak, z poziomu 955 m schodzi się do 946 przez czterysta metrów, aby być na szczycie. Ominąłem jednak tę atrakcję i prowadzony drogą braci Czapków pędziłem w stronę Lysečinské boudy, którą dzięki przecince na linię energetyczną, było widać już z daleka.

    Górskich chat, z noclegiem i jadłem, jest w tej okolicy kilka. Dla kogoś, kto chce uciec od zgiełku jest to świetne miejsce, nazwane ogólnie Lysečinské boudy, choć Lysečinska bouda jest tylko jedna. Tuż przed nią jest mostek, pod którym płynie Lysečinský potok.

    Lysečinska bouda została zbudowana w 1926 roku, posiada 45 łóżek, dwie restauracje, jedną dla gości a drugą dla przechodniów. Chata posiada także własny wyciąg narciarski ze stokiem. Oczywiście nie wewnątrz :)

    Dla mniejszych turystów także znajdzie się lokum.

    Kolejnym rozdrożem i zarazem węzłem szlaków jest przełęcz Cestník, oddzielająca Dlouhý hřeben i Pomezní hřeben. Znajduje się tutaj spora polana, która wyposażona jest w miejsca odpoczynkowe i zabawowe dla najmłodszych, bo jest tu przystanek "Bajkowej Ścieżki".

    Jest tu także tajemnicza konstrukcja artystyczna, przedstawiająca... coś.

    W dalszą wędrówkę wybór dróg jest spory, więc każdy może podążać gdzie go nogi poniosą. Ja trzymam się czerwonego.

    Dużo w czeskich Karkonoszach jest górskich łąk, na których stoją chaty, będące często pensjonatami. Takim miejscem były Lysečinské boudy i podobne widać w luce między drzewami a w tym przypadku są to Sagasserovy boudy.

    Zbliżając się do Malé Úpy już z daleka rzuca się w oczy czerwony dach i kopuła kościoła. Kostel sv. Petra a sv. Pavla jest centralnym punktem tej części Dolní Malé Úpy, która nazywana jest właśnie U Kostela.

   Drewniany kościół rzymskokatolicki został zbudowany w latach 1788-1789 za sprawą Józefa II (cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego)  i wówczas był najwyżej położonym na terenie Czech (975 m n.p.m.). W roku 1791 został poświęcony św. św. Piotrowi i Pawłowi i stał się kościołem parafialnym. W 1806 po uderzeniu pioruna  obiekt zapalił się i zgorzał. Świątynia szybko jednak została odbudowana, ale już murowana i taką ją można dzisiaj oglądać, choć elementy drewniane także są.

    Za kościołem jest cmentarz, ale akurat robotnicy robili coś przy murze i bramie, więc sobie odpuściłem. Obok kościoła znajduje się budynek z 1797 roku, gdzie mieściła się szkoła.

    Większość budynków w okolicy to pensjonaty i restauracje a niektóre zachowały oryginalną, drewnianą architekturę.

    Przy kościele krzyżują się także drogi oraz szlaki i chciałoby się iść wszędzie, lecz niestety trzeba wybrać, więc nadal prę czerwonym po ścieżce braci Czapków.

    Ciągle asfaltem, pod górę, który wiedzie na Pomezní Boudy, czyli osadę przy granicy na Przełęczy Okraj. Po drodze kolejne pensjonaty.

    I widok na Małą Upę Przy Kościele.

    I Śnieżka z Czarną Kopą.

   Dopiero na górnym krańcu Dolní Malé Úpy przypomina o sobie Pohádková stezka, czyli bajkowa, która oplata wioskę. Powstała ona z potrzeby motywowania najmłodszych do wędrowania i poznawania gór a  pomysł urodził się w głowie Zuzany Semerádové, mieszkanki Malé Úpy. Utworzone zostały przy ścieżkach przystanki, gdzie można spocząć a także poczytać bajki Marie Kubátové, których treść jest widoczna w czterech językach na obracanych graniastosłupach (hranolach).

   Dalszy przebieg tej ścieżki jak również bratří Čapků wiedzie nadal czerwonym, ale na szczęście, w przeciwieństwie do dwóch pozostałych dróg na Okraj, nie ma bitumicznej nawierzchni.

    Jest tylko las, trawa, momentami widoki i przystanki bajkowej ścieżki.

    Widok niedalekiego narciarskiego stoku na Czole oznacza, iż Przełęcz Okraj jest już blisko.

    Cesta schodzi do Horní Malé Úpy. Tu widać, oprócz Śnieżki i Czarnej Kopy, budynek, gdzie mieści się browar i restauracja Trautenberk. Mają tam kilka gatunków piwa i muszę przyznać, że w mój gust trafiają.

    A ja trafiam na przełęcz i pod schroniskiem "Na Przełęczy Okraj" zamykam wycieczkę.

 


4 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia. :)
    Ja Ci powiem, co to jest to dzieło sztuki: to Ziemia w szponach złego polityka. ;p;p;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zły polityk" brzmi jak pleonazm ;) A może to groszek na widelcu?

      Usuń
  2. Mnie Grzbiet Lasocki zaskoczył na plus, naprawdę niezgorszymi możliwościami widokowymi. Drugi zaś atut, to oczywiście jego kameralny charakter, o który w Karkonoszach wcale (szczególnie w sezonie) niełatwo.
    Ładna ta Mała Upa. Jakoś nigdy tam nie zboczyłem, a parę razy miałem naprawdę blisko. Może kiedyś?

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także wolę w górach mniej ludne miejsca, dlatego te popularniejsze staram się odwiedzać w mniej popularnych terminach. Nie zawsze, niestety, się udaje.

      Usuń