niedziela, 12 czerwca 2016

SZEROKA







   Jako że Szeroka Góra jest najwyższym szczytem Gór Bardzkich a ja, zaliczając Kłodzką Górę kilka lat temu nie byłem łaskaw jej zdobyć, toteż nastał czas by naprawić ten błąd w dwie i pół godziny.
    Na Przełęczy Kłodzkiej  dobrze jest zacząć zdobywanie. To pewnie nie tylko moje zdanie, gdyż spotkałem tu kilka osób wyruszających w Bardzkie, przeważnie na szybkie zdobycie Kłodzkiej Góry do jakiejś "Korony".

    Niebieski szlak (E-3) prowadzi za rączkę najpierw łagodnie, żeby nie spłoszyć, a potem już ostro pod górę.

    Pewne informacje dotyczące szczytów w Górach Bardzkich ktoś umieścił na drzewie. Niestety niektóre podane wysokości różnią się od innych, widniejących na różnych mapach. Zresztą w ogóle, jeśli chodzi o Bardzkie to panuje w mapach bałagan wysokościowy i nie ma komu posprzątać (usystematyzować).

   Po intensywnym podejściu jest pierwsza zdobycz: Podzamecka Kopa (Pass Berg).

    Tabliczka jednak nie znajduje się na szczycie, do najwyższego punktu góry trzeba odbić dróżką kilkadziesiąt kroków w lewo.

    Niestety sam wierch nie jest ani interesujący, ani ładny, więc zaglądanie tam to strata czasu.

    Chwila zejścia i już jest Przełęcz Podzamecka.

    I znowu pod górę trzymając się niebieskiego, który w pewnym momencie schodzi z szerokiej drogi aby podejść na Grodzisko (Burggraben Berg).

    Z Grodziska także widoków nie ma, no może trochę podczas podejścia, choć ta góra jest znacznie wyższa niż poprzednia.

    Pod drzewem z tabliczką stoi oparty o nie stary kamienny słupek graniczny.

    Kolejnym wzniesieniem na szlaku jest Jelenia Kopa. W zasadzie nic się nie da o nim napisać, poza tym, że kiedyś nazywało się Hirsch Koppe.

   Po zejściu z Jeleniej Kopy trafia się na przełęcz Trzy Granice. I to jest już podnóże Kłodzkiej Góry, która stoi przed oczyma.

     Tu jednak zostawiam szlak niebieski i nieoznakowaną dróżką odbijam w lewo a kilka minut później dochodzę do żółtego. Oznacza to, że najpierw wejdę na Kłodzką Górę.

    Byłem tu cztery lata wcześniej. Trochę zarosło.

    Pamiętam, że od szlaku odbijała ścieżka w lewo do żółtej dwururki z tabliczką.

    Dziś ta tabliczka jest ledwo czytelna ale za to jest czerwona skrzynka.

   A w skrzyneczce przede wszystkim pieczątka potwierdzająca pobyt na górze. W epoce technologii cyfrowych, gdzie prawie każdy posiada urządzenie z aparatem fotograficznym, system pieczątkowy wydaje się anachronizmem. Tłumaczy go jedynie sentyment.

    Z wierchu szlak sprowadza w okolice siodła pomiędzy Kłodzką a Szeroką Górą, którędy przebiega szlak niebieski. Tu ma początek lub kres szlak żółty, co także na mapach jest zaznaczone. Czy jednak aby na pewno?

    Schodząc nieco niżej natrafiam na tafelkę-drogowskaz i... szlak żółty wiodący na Szeroką Górę.

    Mam jednak nieodparte wrażenie, iż te żółte oznaczenia na drzewach to jakaś partyzantka. W każdym razie po pięciu minutach, kierowany żółtymi oznaczeniami ujrzałem wierzchołek.

    Nie sposób nie zorientować się gdzie jestem. Szyldziki na bogato o tym informują.

    Jeden podaje 747 m n.p.m. ale jest znak zapytania. I słusznie.

   Na drugim jest 770 m n.p.m.

    Jak to często bywa, prawda leży pośrodku, chociaż w tym przypadku bliżej tej drugiej wysokości. Geoportal podaje 765 m n.p.m. i circa tyle będzie (GUGiK podaje 766,1). Na szczycie jest też stosik usypany z kamieni.

    Słupek triangulacyjny , jak mi się wydaje, nie jest umieszczony w najwyższym punkcie.

    Quasi-szlak żółty przeprowadza przez wierzchołek i wcale się tu nie kończy ale schodzi po przeciwległej stronie góry. Tu już łapię widoki na Śnieżnik.

    Z drugiej strony zbiorniki: Topola i Zalew Paczkowski.

    Na krzyżówce biorę ostry wiraż a żółty de nomine szlak odchodzi gdzieś na lewo. Ja niespiesznie schodzę dróżką trawersującą góry, które zaliczałem po drodze na Szeroką, patrząc uważnie pod nogi.

    Miejscami odsłonięty teren pozwala na dalsze obserwacje, niestety ciężkie chmury każą przyspieszyć kroku.

    Jawornik Wielki i za nim Borówkowa w Górach Złotych.

    Droga dochodzi do szlaku niebieskiego, gdzie ten ucieka na Grodzisko. 

   Tak więc dalej już tą samą trasą co wcześniej; Przełęcz Podzamecka,

     Podzamecka Kopa,

    parking.

    Szybka wycieczka celem zaliczenia Szerokiej odbyta. Dobra na niedzielny spacer zamiast innych miejskich "atrakcji".



3 komentarze:

  1. Ilekroć czytam relacje z wędrowania po Górach Bardzkich (nie byłem tam jeszcze), odnoszę wrażenie, że pasmo to na gwałt potrzebuje jakiegoś choćby drobnego zastrzyku uatrakcyjnienia, jak np. rozbudowa infrastruktury turystycznej, od wiat począwszy, a na przynajmniej paru wieżach widokowych skończywszy. Tym bardziej, że przecież większość wzniesień jest mocno zadrzewiona i widoków tam prawie żadnych. Ale może właśnie dzięki brakom takowych atrybutów, Bardzkie wciąż dzierżą dumny tytuł pasma dzikiego, spokojnego i wolnego od natrętnej, masowej turystyki? Ciekawy jestem Twojej opinii? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobne odczucia. Generalnie Góry Bardzkie nie są pasmem, do którego chętnie wracam. Są dla mnie nudne, brak mi w nich atrakcyjności. Ale każdy lubi co innego i czego innego w górach szuka. Najciekawszym rejonem Bardzkich, według mnie, są okolice Barda z Kalwarią, Obrywem Skalnym, Wzgórzem Różańcowym i Przełomem Bardzkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nieśmiało przymierzam się do tego pasma, ale szczerze mówiąc widzę to trochę podobnie jak Ty i może dlatego wciąż wole wyskoczyć "gdzieś obok"?
      Ale jeśli tam zawitam, to na pewno owe okolice Barda wpiszę na swoją listę :)
      Pozdrawiam

      Usuń