sobota, 4 czerwca 2016

OSTAŠ




    Ostaš to trochę mniej znana od swoich sąsiadów formacja skalna, bo przecież Adršpašsko-teplické skály oraz Broumovské stěny są bardziej popularne i częściej odwiedzane. Jeśli jednak ktoś lubi stołowogórskie klimaty to koniecznie musi tu zajrzeć. Pisząc Ostaš mam na myśli cały "kompleks" czyli górę Ostaš, Kočičí skály oraz górę Hejda.
   Nazwa Ostaš pochodzi od św. Eustachego, patrona m.in. leśników i myśliwych. Już w XV wieku tutejsze labirynty skalne służyły jako schronienie okolicznym mieszkańcom przed krzyżakami, którzy plądrowali, mordowali i palili.
  Zaczynam w osadzie Ostaš u podnóża góry, dokąd prowadzi droga z Pěkova. Jest tu parking płatny (za złotówki też).

    Startuję szlakami: niebieskim i zielonym w stronę kempingu Chatová osada Ostaš. 
 
    Przechodzi tędy jeszcze szlak czerwony lecz na rozdrożu interesuje mnie tylko niebieski prowadzący na górę. Ale jeszcze raz będę tędy przechodził.

   Skały na wierchu już czekają by je odwiedzić.

     Ze stoku pojawiają się pierwsze widoczki: w dole osada kempingowa a na horyzoncie Góry Stołowe ze Szczelińcami i Skalniakiem.

    Po kilkuminutowym podejściu można poczuć aurę skalnej krainy, wkraczając doń kamienną drogą.

    Na rozstaju wybieram drogę w prawo, gdyż taki jest kierunek zwiedzania, chociaż i tak po zrobieniu pętli wraca się w to samo miejsce.

     Na początek trafia się na Skalny Labirynt (Skalní bludiště) i jest ciekawie.

    W nawigacji przydatne okazują się strzałki wymalowane na skałach.

   Dużo frajdy daje przeciskanie się ciasnymi i krętymi ścieżkami pomiędzy skałami na różnych poziomach.

    Jest tu także galeria z widokiem na "ulicę".

    Z labiryntu szlak wyprowadza wyżej, na punkt widokowy do podziwiania pobliskich form skalnych.

    Głównymi atrakcjami są: "Zraniony Sokół"...

    ...oraz "Niedźwiadki", wyglądające jak misie Haribo.

    Wszystkie skalne rzeźby znajdują się w uroczym otoczeniu lasu.

    Następną ciekawą skałą jest Mohyla smrti co oznacza nie tyle mogiłę, jak niektórzy tłumaczą, ale kurhan śmierci.

    Jeśli mowa w tym przypadku o śmierci, to nie chodzi tu  o stan czy zjawisko ale o jej personifikację. Skalne kieszenie przypominać mają oblicze kostuchy.

    Przynajmniej wiem teraz jak to jest zajrzeć śmierci w oczy.

    Od śmierci przeszedłem do diabelskiego pojazdu i nie mam na myśli Maserati ani Lamborghini Diablo ale Čertovo auto. Szczerze mówiąc to trudno jest mi doszukać się podobieństwa z samochodem. Ale wiadomo czym diabeł jeździ?

    Z drugiej strony, tej mniej znanej, skała ta mi jeszcze bardziej nie przypomina auta.

    A w bliskim sąsiedztwie wehikułu znajduje się "Żaba".

    Mnóstwo jest tutaj skałek ale tylko niektóre mają nazwy. Kolejną z nich jest Zrádce czyli "Zdrajca". Tu należałoby wrócić na chwilę do historii. Gdy w XV wieku krzyżacy pacyfikowali okolicę a ludność chroniła się wśród skał Ostaše, jeden "życzliwy" zdradził oprawcom miejsce, gdzie się ukryli a ci nie mieli litości i wymordowali tubylców zrzucając ich ze skał i wieszając kobiety za włosy na drzewach. Zdrajcę jednak dopadła sprawiedliwość i za swój czyn trafił pod topór.

    Kolejną skalną gwiazdą na trasie jest Cikánka czyli "Cyganka". Wysoka skała, którą dobrze widać z podnóża.

    Zaraz za Cyganką jest punkt widokowy Krtičkova vyhlídka.

    Antonín Krtička-Polický był czeskim księgarzem, pisarzem oraz  kolekcjonerem i popularyzatorem opowieści ludowych a przede wszystkim lokalnym patriotą. Urodził się w pobliskiej miejscowości Žďár nad Metují, był zapalonym turystą i współtworzył zorganizowany ruch turystyczny w Czechosłowacji. I właśnie jego imieniem nazwany jest punkt widokowy na wierzchołku góry, z którego roztaczają się piękne widoki na wschodnią stronę. Po prawej w oddali widać Hejszowinę i Korunu.

    Na wprost pod nosem Kočičí skály, gdzie zawitam później, na horyzoncie Góry Suche z najbardziej widocznymi: Waligórą i Ruprechtickým Špičákem.

    Na północy daleko widoczna Lesista Wielka a bliżej stołowa góra Hejda, którą jeszcze nawiedzę.

    Wędrując dalej krawędzią stoliwa docieram do rozcestníka oznaczonego jako VRCHOL. Według większości map punkt szczytowy jest obok Krtičkovy vyhlídky ale co tam.

    Tutaj jest już enty punkt widokowy na trasie: Frýdlantská vyhlídka.

   Stąd, jak i z poprzedniego punktu, widoki są na tą samą stronę tylko z innej perspektywy; Kočičí skály.

    Hejda.

    Od vyhlídky można dalej wędrować krawędzią stoliwa, gdyż jest tu ścieżka ale niebieski szlak prowadzi gdzie indziej a ja wraz z nim powoli schodzę z góry. W ramach nudy niektórzy przy szlaku poustawiali piramidy z kamieni.

    Wróciłem szlakiem pod kemping a tam na rozdrożu ruszyłem na północ czerwonym i zielonym.

   Po kilkuset metrach zielony odbija na Kočičí skály. Niejako moim obowiązkiem jest tam zawitać więc ruszam wraz z nim.

    Dochodząc do krawędzi stoliwa szlak skręca ostro i idzie wzdłuż niego. Na tym wirażu jest odbočka wiodąca do jaskini Sluj Českých bratří.

    Droga biegnie w dół między skałami po schodkach. 

   Trochę inaczej wyobrażałem sobie jaskinię. To co tu zobaczyłem to wąska, długa szczelina między wysokimi skałami bez sklepienia. Ale według legendy ukrywali się tutaj kiedyś Bracia Czescy, stąd nazwa.

   Jednota bratří českých to ruch społeczno-religijny, który wyłonił się z husytyzmu w XV wieku. Byli prześladowani i spotykali się w różnych miejscach na tajnych modlitwach. Chyba najbardziej znanym członkiem wspólnoty był Jan Amos Komenský. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić grupę ludzi w tak ciasnych przestrzeniach. W rzeczywistości całą tę historię o jaskini wymyślono na potrzebę przyciągania turystów.

    Jaskinia ma długości około trzydziestu metrów a największa szerokość to 1,3 m.

    Przez wąwóz przejścia nie ma, dochodzi się do skał zamykających przestrzeń i trzeba wracać, no chyba, że ktoś lubi przeciskać się bardzo wąskimi szczelinami i ma ku temu odpowiednie warunki fizyczne.

     Po powrocie do rozcestníka wstąpiłem jeszcze na pobliski punkt widokowy.

    Szlak zielony dalej wiedzie w kierunku północnym. Od czasu do czasu przytrafia się punkt trochę widokowy na wschodnią stronę.

   A na zachodzie wierzchołek Ostaše, choć na tę stronę widoki marne.

    Chwilami trasa robi się ciekawa, gdy ścieżka wiedzie wśród skał i nawet zmusza do gimnastyki bo można wybrać: czy przejść w kuckach po kałuży czy wdrapać się na skałę i górą obejść przesmyk.

    W każdym razie droga do Kociego Grodu jest wielce atrakcyjna.

    Kočičí hrad to potężna piaskowcowa kra  o rozmiarach 750 na 300 m,  poprzecinana szczelinami. Nazwa wzięła się stąd, iż w XVIII stuleciu występowały tu dzikie koty (i nie były to występy artystyczne).

    Myślałem, że skoro ta formacja skalna nazywana jest też dolnym labiryntem Ostaše to będzie podobnie ciekawie jak w górnym, który wcześniej odwiedziłem.

    Niestety, zrobiłem tylko dwa wiraże szczelinami i trasa się skończyła.

   Za to sąsiednią skałę wzięli w posiadanie wspinacze.

   Czując niedosyt postanowiłem obejść Kočičí hrad i zobaczyć co jest z drugiej strony. A tam schody prowadzące w dół wiec jak tu nie skorzystać.

    Pokręciłem się trochę wśród różnorodnych skał wychwytując czasem jakieś kształty przypominające coś znanego sobie, jak na przykład głowa małpy.

    Gdy stok zaczynał ostrzej opadać nadszedł czas na powrót.

   Po zielonym tą samą drogą wróciłem do rozdroża i w dalszą drogę ruszyłem czerwonym.

    Zerkając w mapę zobaczyłem zaznaczone przy drodze źródełko, a że Czesi darzą takie miejsca mirem, więc i to jest oznaczone i zabudowane.

   Studánka Peregrínka to źródło potoku Pelegrinka, a nazwę wzięła od imienia myśliwego Peregrina Krunka, który mieszkał w okolicy. Całą legendę o tym człowieku można znaleźć w książce, którą napisał wspomniany wcześniej Antonín Krtička ("Báje a pověsti z kraje Jiráskova").

    Z biegiem Pelegrinky dociera się do rozdroża Údolí Klučanky. Tu zaczyna się szlak żółty idący w stronę Teplic. Klučanka to potok płynący od wschodu i nie do końca wiadomo który do którego wpływa: Pelegrinka do Klučanky czy na odwrót. Są różne źródła i brak w tym temacie zgodności. Moim zdaniem, skoro na większości map dolina oddzielająca Ostaš od Hejdy nazwana jest Klučanka, to sprawa jest prosta; Pelegrinka wpada do Klučanky.

    Kawałek dalej przy czerwonym szlaku stoi významný strom czyli znaczące drzewo.

    Jest to około dwustuletni buk o wysokości 17 metrów mający w obwodzie około trzech metrów.

    Nieco dalej zostawiam szlak czerwony by zacząć wspinać się na górę Hejda, uprzednio przekraczając potok.

   Najpierw dość stromo pod górę wąską ścieżką, potem już spokojnie leśną drogą mając po prawej formacje skalne a po lewej zieloną łąkę.

    Z dróżki okrążającej wierzchołek znalazłem przecinkę, którą zacząłem się wspinać aż do innej dróżki, a stamtąd przez brzezinę jeszcze wyżej.

   Udało mi się w końcu znaleźć punkt wysokościowy oznaczony na mapie.

    Znajduje się on w otoczeniu skałek lecz próżno szukać tu jakiejś ścieżki. Trzeba iść na wyczucie i dobrze mieć GPS-a. Do końca jednak nie jestem przekonany czy ten wierzchołek jest najwyższy na tej górze. Patrząc w mapy widać po poziomicy, że jest tu wyżej położone miejsce.

    Powróciłem do dróżki szedłem z powrotem ale już nie schodziłem do doliny Klučanky lecz trawersowałem stok góry nad nią. Dotarłem tak znów do szlaku czerwonego przed zabudowaniami Dědova.

   Na skrzyżowaniu zostawiam szlak i skręcając w lewo wspinam się mocno zachodnim stokiem Ostaše. W tej pięknej lokalizacji mieszczą się fajne domki letniskowe.

    A i widoczki niczego sobie. Na Adršpašsko-teplické skály.


    Później wchodzę do lasu gdzie łapię szlak niebieski, którym dojdę do punktu wyjścia. Po drodze czeka mnie jeszcze jedna atrakcja,  a mianowicie Samaritánka.

    Pramen Samaritánka to źródełko smacznej wody wypływającej z południowego stoku Ostaše.

    Nad źródełkiem znajduje się skała z wykutą płaskorzeźbą.

    Ów relief przedstawia scenę biblijną Jezus i Samarytanka przy studni, który wykonał kamieniarz Celestýn Šolc z miejscowości Žďár nad Metují w 1856 roku.

    Od Samarytanki już tylko kilkaset metrów do parkingu, gdzie kończę wycieczkę. Niby nie była zbyt długa a atrakcji co niemiara.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz