niedziela, 13 września 2015

ZDOŇOV I OKOLICE



      Zdoňov jest przygraniczną dawną wsią, obecnie częścią miasta Teplice nad Metují. Turyści raczej tu nie zaglądają, bo i po co - pewnie myślą. Ja jednak uważam, że jest kilka ciekawych miejsc tu i w okolicy, w które warto zajrzeć. I nie są to lunaparki.
    Chociaż mogłem zacząć w Zdoňové zrobiłem to w Mieroszowie, a to za przyczyną wieży widokowej, niedawno postawionej na Górze Kościelnej czy też Parkowej, którą koniecznie musiałem odwiedzić. Wyruszyłem z placu Niepodległości, miejscu z ciekawą architekturą, gdzie najbardziej rzuca się w oczy kamienica pod numerem 27, z piękną elewacją (a właściwie fasadą), w której mieścił się przed wojną (tą drugą, światową) dom handlowy Carla Ritschego.

     Bardzo szybko ulicą Żeromskiego dotarłem do ogródków działkowych, wzdłuż których już prosta droga na wieżę.

    Wieża oddana została do użytku chyba w czerwcu 2015 roku, tak więc powinna być jeszcze ciepła. 85 procent finansowego wkładu w jej budowę pochodzi z funduszy europejskich.

    Pod wieżą są ławeczki i stolik. Jest gdzie w karty pograć.

    Drewniana konstrukcja ma około dwudziestu metrów wysokości.

   A co widać z góry? Na wschodzie Mieroszów a w oddali Góry Suche z Wysadą, Włostową i Szpiczakiem.

    Na południu Mieroszowskie Ściany.

    Na zachodzie Rogal i dwuwierzchołkowy Dziób.

    Na północy Lesista Wielka.

     Z góry ścieżką na południe dotarłem do drogi na Krzeszów, lecz na rozwidleniu zostawiłem szlak niebieski i czerwonym podążałem w stronę granicy, ulicą Kwiatową.

    Na krańcach Mieroszowa, a początku lasu, znajduje się wiata turystyczna i parking. Tu można spokojnie coś przekąsić.

    Spod wiaty widok na Lesistą Wielką, Stożek Wielki i Mały oraz Bukowiec.

    Dalej szlak czerwony prowadzi asfaltem przez las aż do granicy, gdzie Mieroszów ostatecznie się żegna.

Wzdłuż granicy biegnie szlak zielony i nim kontynuowałem marsz, wchodząc na Mieroszowskie Ściany. Zanim jednak zacząłem, spostrzegłem z dala w zaroślach coś, jakby kapliczkę. Gdy podszedłem bliżej przekonałem się, że zostałem przez oczy wprowadzony w błąd.

    Tuż przy granicy, po czeskiej stronie jest kemping z dużą ilością domków czyli "Chatový tábor Zdoňov".

    Jako, że Mieroszowskie Ściany są częścią Zaworów a te Gór Stołowych, spodziewałem się zobaczyć, jak sugeruje nazwa, właśnie skalne ściany. Nic z tych rzeczy. Przebiegający grzbietem stoliwa szlak prowadzi przez las wśród drzew, traw i krzewów. Żadnych skał.
Najwyższym punktem przy szlaku i jednocześnie po polskiej stronie jest ten w okolicy słupka granicznego 231/5.

    Kilkadziesiąt metrów wyżej, po czeskiej stronie, jest wierzchołek stoliwa mierzący 665 m.n.p.m.

    Na całej długości grzbietu, którym przechodziłem, jest tylko jedno miejsce, skąd można podziwiać widoki, na wschodnią stronę. W rejonie słupka III/230: Włostowa, Suchawa, Waligóra, Szpiczak.

    W miejscu gdzie szlak wraz z granicą gwałtownie ucieka w lewo jest krótki łącznik, który doprowadza do rozdroża Buková hora.

    Prócz rowerowego przechodzi tędy żółty szlak: Vernéřovicka studánka - Adršpašské skály. Jest też krótka "dojściówka" do pewnego pomnika. Też żółta. Jakieś 350 metrów.

    Pomnik Pojednania na Bukowej Górze, którego autorem jest Petr Honzátko, powstał w 2002 roku, dla upamiętnienia tragicznych wydarzeń z końca czerwca 1945 roku. W czasie wypędzania ludności niemieckiej, grupę 23 osób, w większości niezdolną do pracy (przymusowej), próbowano wyrzucić do Polski, ale polskie służby graniczne nie wpuściły ich do siebie, więc grupa została zawrócona i w okolicy Bukowej Góry rozstrzelana. Tak przynajmniej podają niektóre źródła. Generalnie jest to trudny temat stosunków czesko-niemieckich. Do dziś Czesi, zwłaszcza ci starsi, mają awersję do nazwy Sudety, która jednoznacznie kojarzy się z Krajem Sudeckim (Sudetenland) i zajęciem przez hitlerowców znacznej części Czechosłowacji w październiku 1938 roku.

    Na horyzoncie zdecydowanie się wyróżnia Křížový vrch, na który jeszcze zajrzę.

    Do rozdroża wracałem dróżką równoległą, która prowadziła do Krzyża Pojednania, na którym widnieje dwujęzyczny napis: "Ofiarom bezprawia". Właściwie to się pogubiłem. Tablica niedaleko krzyża przedstawia historię, którą pokrótce opisałem w odniesieniu do pomnika. Czy pomnik i krzyż jest tego samego autorstwa, tego już nie wiem. 

     Wróciwszy do rozdroża ruszyłem w dalszą drogę żółtym szlakiem w kierunku
Zdoňova. Początkowo lasem, potem łąkami, schodziłem powoli mijając przydrożny, zabytkowy krzyż.

    Po lewej mijałem Družstevní vrch, a przy drodze uderzała w nozdrza niemiła woń jakiejś kiszonki efektownie przykrytej folią.

    Dróżka dowiodła mnie do skrzyżowania i głównej drogi, którą podążałem w dół, ciągle żółtym szlakiem.

    Przy drodze zwróciło moją uwagę nietypowe graffiti, rzekłbym, że to powiew świeżości w tej dziedzinie. Przyzwyczajony do pięknych malowideł lub bezmyślnych napisów dotyczących części ciała lub roweru, tutaj ujrzałem coś nowego.

    W okolicy kościoła zszedłem ze szlaku i polną dróżką obchodziłem go, podchodząc pod Kopeček.

   Pola i łąki są tu zagrodzone, więc wejście na wierzchołek od strony północnej nie jest sprawą łatwą. Już raz miałem przygodę z elektrycznym pastuchem (vide Kalwaria) i nie chciałbym powtarzać traumatycznych przeżyć. Tak więc wzdłuż ogrodzenia obchodziłem zalesioną górę, licząc na dogodne miejsce do przejścia zapory.

    Znalazłem w końcu ścieżkę prowadzącą na górę i prześliznąwszy się pod drutami ruszyłem na szczyt, na którym czekała ruina.

    Pozostałości Kościoła Mariackiego z 1667 roku są schowane między drzewami. Zamknięty w 1786 roku kościół powoli popadał w zapomnienie.

    Południowym stokiem schodzi ścieżka i jest to jedyna dogodna droga z, i na Kopeček. Schodzi ona do Garncarskiej Doliny, gdzie znajduje się kaplica św. Jana Nepomucena oraz lapidarium pod chmurką, a po drugiej stronie wznosi się Křížový vrch.

    Dziewiętnaście płyt i bloków kamiennych tkwiących w ziemi, niczym menhiry. Kto i dlaczego?

   Stojąca obok kaplica Jana Nepomucena została zbudowana w 1880 roku w miejscu zniszczonej drewnianej. W 2005 roku została wyremontowana, w 2009 zostały odrestaurowane obraz i krzyż, a w 2011 umieszczono wewnątrz rzeźbę patrona.

   Przez dolinę przebiega szlak żółty, który zostawiłem w Zdoňové, i wraz z nim piąłem się dalej na Křížový vrch. Szlak ten nie idzie bezpośrednio na szczyt, ale jest tu "dojściówka" schodami na górę więc nie ma problemu.

    W wyższych partiach góry jest utworzony rezerwat przyrody Křížová cesta. Gniazduje tu sokół wędrowny.

   Wchodząc na górę robię to na własne ryzyko, o czym informuje mnie tablica. Podążam zatem Křížovou cestou.

    "Droga Krzyżowa" prowadząca na szczyt to schodkowa trasa w otoczeniu skał, czyli to co lubię: typowe stołowogórskie klimaty.

    Skoro jest droga krzyżowa to muszą być stacje. W ozdobnych wnękach wykutych w skałach znajdują się płyty żeliwne z odlewami scen fragmentów "męki Pańskiej", odrestaurowane pod koniec XX stulecia.

     Oprócz tablic ze stacjami są także inne "dzieła sztuki".

    Całość wieńczy XIX-wieczny (1857) krucyfiks na cokole z piaskowca z figurami św. Anny, św. Józefa i św. Jana Nepomucena, ustawiony na platformie widokowej.

   Widoki z tarasu są piękne ale trzeba uważać, by w zapomnieniu nie zrobić fałszywego kroku, gdyż nie jest on zabezpieczony barierkami a przepaść jest spora. Przejrzystość powietrza nie jest najlepsza toteż Karkonosze ze Śnieżką są ledwie widoczne, nieco lepiej bliższy Královecký Špičák.

    W stronę Zdoňova patrząc, widać w dole pobliski Kopeček, a na widnokręgu Lesista Wielka i Stożek Wielki.

    Taras widokowy nie znajduje się na wierzchołku góry. Na ten prowadzi ścieżka za furtką, ale w połowie drogi zawracam szanując prywatność sokołów, mimo, iż okres lęgowy już zakończony.

    Wróciłem do Garncarskiej Doliny i dalej już polną drogą szedłem żółtym do Zdoňova.

    Chwilę przez Zdoňov szedłem główną drogą, lecz przy pierwszej okazji skręciłem w boczną, która biegła równolegle, a ruch kołowy na niej był żaden. Za to na trawniku stoi przy niej ciekawa rzeźba, trochę zniszczona, przedstawiająca dwie postacie, chyba śpiewające, w tym jedną grającą na harmonii. "Harmonikář" został tu przeniesiony z kamieniołomu w Libné.

    Kilkadziesiąt metrów dalej stoi zabytkowy pręgierz z 1668 roku.

    Za następne kilkadziesiąt kroków byłem przed kościołem Trójcy Przenajświętszej, którego daty powstania trudno określić, ale prawdopodobnie jest to XVI wiek.

    Naprzeciw schodów, po drugiej stronie drogi stoi jakiś postument, ale czegoś na nim brakuje.

    Na tyłach kościoła natomiast znajduje się cmentarz z wieloma starymi mogiłami i grobowcami.

     Uwagę zwracają świetnie zachowane zdjęcia na grobach z lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku.

   Jest kilka grobowców a nawet kaplica grobowa, chociaż ta jest wewnątrz zniszczona.

    Przechodząc przez Zdoňov docieram do granicy państwowej, przez którą mogą przejechać jedynie pojazdy o szerokości do 2,2 m. Widać jednak, że nie wszyscy się mieścili.

     Ulicą Kwiatową od granicy dotarłem do centrum Mieroszowa, gdzie zakończyłem niedzielny spacer uświetniony piękną pogodą. Bardzo ciekawa okolica.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz