sobota, 19 września 2015

JEŘÁB



 
       
          Na bazę wypadową na najwyższy szczyt Hanušovické vrchoviny wybrałem Králíky, małe, urocze miasteczko. Raz, że lokalizacja dobra, dwa - miejscowość i okolica bardzo przypadły mi do gustu. W ciągu chyba dwóch lat jestem tutaj trzeci raz i zawsze towarzyszy mi słoneczko, co ma niebagatelne znaczenie dla nastroju i postrzegania otoczenia.
    Velké náměstí to główny plac miasta z ładnymi kamieniczkami, gdzie jest trochę miejsc parkingowych i skąd wychodzą szlaki w różnych kierunkach.

    Żółtym i zielonym szlakiem wyruszam w stronę Hory Matky Boží, na której znajduje się dom pielgrzyma oraz klasztor Redemptorystów widoczny zaraz po wyjściu z placu.

    Idąc cały czas prościutko dochodzi się do barokowej bramy, za którą jest trawiasta aleja prowadząca na górę.

    Różne źródła podają, że na górę wiedzie droga krzyżowa, ale nie jest to do końca prawda, gdyż żadnych stacji po drodze nie spotkamy. Kiedyś znajdowały się przy alei, w drewnianych kapliczkach, postacie naturalnej wielkości, lecz zostały zniszczone w 1945 roku. Odrestaurowane znajdują się obecnie w muzeum w mieście Vysoké Mýto. Przy alei natomiast znajdują się murowane kaplice, niestety zamknięte.

    Marsz uświetniają miłe widoki na Masyw Śnieżnika, gdzie najbardziej wybija się Trójmorski Wierch (Klepáč), bo najbliżej, ale widoczny jest także schowany z tyłu Śnieżnik, choć patrząc z tej czeskiej strony to będzie Králický Sněžník.

    O ile w dolnej części alei szpaler składa się z młodych, niskich drzew, to w górnym rejonie ich wysokość jest znacznie większa.

    W 1695 roku rozpoczęto budowę kościoła Wniebowzięcia NMP na Łysej Górze, jak kiedyś nazywano wzniesienie. W roku zakończenia budowy (1700) do kościoła sprowadzono obraz Matki Bożej Śnieżnej, namalowany według oryginału rzymskiego ze świątyni Santa Maria Maggiore. W ten sposób kościół stał się centrum pielgrzymkowym a Łysa Góra stała się Górą Matki Bożej.

    Po ukończeniu kościoła zaczęto budowę klasztoru, w 1846 roku od uderzenia pioruna wybuchł pożar, który zniszczył obiekt, ale odbudowano go pod koniec XIX wieku. 
Obecnie właścicielem jest diecezja Hradec Králové. W 2013 roku miałem okazję zwiedzić klasztor od środka.

     Naprzeciw klasztoru stoi Dom Pielgrzymkowy, zbudowany w 1850 roku.

   Na sąsiednim wzniesieniu, którym jest Mariánský kopec znajduje się rzeźba przedstawiająca słynnego rycerza Frantę z Hedče, który, według legendy, uratował mieszkańców wioski przed powodzią, będącą skutkiem burzy z wichurą i gradem. 

    Niestety program mojej wycieczki nie obejmował tej atrakcji, toteż jedynie z daleka ją obserwowałem. Bo właściwym celem mimo wszystko pozostawał Jeřáb, który już na mnie czekał.

   Idąc na wschód szlakami: żółtym i zielonym, mijam cmentarz i dochodzę do skrzyżowania, przy którym znajduje się pomnik miejscowych ofiar I wojny światowej.

   Tutaj szlak zielony ucieka na prawo, ale żółty idzie prosto podchodząc pod górę Val, gdzie jest rozhledna.

    Wieża ma 34,5 metra, ale platforma widokowa znajduje się na 22 metrze, gdyż konstrukcja pełni również funkcję telekomunikacyjną.

    Widoki dokoła... no palce lizać. Na zachodzie Buková hora i Suchý vrch w Górach Orlickich.

   W kierunku północnym: Hora Matky Boží.

    Na północy oczywiście Masyw Śnieżnika: Trójmorski Wierch, Puchacz, Goworek, Mały Śnieżnik, Śnieżnik, Slamník, Babuše, Souš.

   Na wschodzie Hrubý Jeseník; chmury trochę przesłaniają szczyty ale można wyłuskać niektóre: Šerák, Keprník, Vozka, Černá stráň, Malý Děd i oczywiście Pradziad.

    Na południu Jeřáb, na którego zmierzam.

   Właściwe zdobywanie "Żurawia" rozpoczyna się na rozdrożu Horní Orlice. Tutaj żółty spotyka niebieskiego i przez chwilę razem pną się pod górę. Widzę tu kilka samochodów (w tym z Polski), tak więc niektórzy stąd zaczynają zdobywanie góry.

    Po kilkuset metrach szlaki się rozchodzą, ja trzymam się żółtego. Nieco wyżej  wchodzi on na asfalt i kawałek nim idzie, aż do rozcestníku Polesí Jeřáb.

    Jeřáb jest zalesioną górą toteż na widoki nie ma co liczyć, poza małymi wyjątkami w drodze. Masyw Śnieżnika.

    Pod Jeřábem chwilę się wahałem czy aby nie odbić kilometr do kaplicy Przenajświętszej Trójcy, ale 10 minut w jedną, piętnaście nazad i jeszcze oględziny, to w sumie jakieś pół godziny, a jeszcze tego dnia zaplanowałem sobie inną górkę, więc odpuściłem.

    Ruszyłem na "Żurawia" niebieskim i po piętnastu minutach byłem na szczycie.

    A na nim tyczka triangulacyjna...

    ... rozcestník świerkowy ...

... plechová schránka ...

... a w niej "księga szczytowa", do której nie omieszkałem się wpisać.

    W drogę powrotną udawałem się dalej niebieskim szlakiem, aż dotarłem do źródła Cichej Orlicy.

    Zdrój jest oznaczony i zadaszony, co nadaje mu znaczenia.

   Cicha Orlica w późniejszym biegu łączy się z Dziką Orlicą (wypływającej z Gór Bystrzyckich) tworząc w Albrechticach Orlicę - ważną czeską rzekę.

   Dalej niebieskim doszedłem ponownie do  rozcestníka Horní Orlice i znaną już drogą przez Val i Horu Matky Boží wracałem do Králík.

    Przechodziłem jeszcze przez Malé náměstí z kolumną maryjną z XVIII wieku.

    Finisz nastąpił tam gdzie start, czyli czyli na głównym placu miasta.

     Jeřáb zaliczony.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz