niedziela, 22 września 2013
STOŻEK WIELKI, DZIKOWIEC, LESISTA WIELKA
I znów zawitałem do Sokołowska. Tym razem była to dla mnie baza wypadowa na dwa sąsiednie masywy w Górach Kamiennych a mianowicie Masyw Stożka oraz Masyw Dzikowca i Lesistej Wielkiej.
Zmierzając w stronę ulicy Pocztowej, z zamiarem uczepienia się tam szlaku żółtego, mijam po drodze zabytkowy konny wóz strażacki z 1839 roku.
Gdy znalazłem szlak to właściwie zaczęło się już podejście pod Stożka. Sokołowsko powoli zostawało z tyłu a po prawej stronie miałem Bukowca.
Trochę wyżej znajduje się wiata "Pod Stożkiem", znad której roztaczają się ładne widoki, niestety pogoda nie w pełni pozwala cieszyć nimi oczy. Zamglona Waligóra, Suchawa, Kostrzyna i Włostowa.
Prawdziwe podejście zaczyna się jednak po wejściu do lasu. Góra jest naprawdę stroma ale nazwa zobowiązuje.
Kolejna wiata znajduje się pod samym szczytem, jest w niej sporo miejsca więc nawet duża grupa może się tu schronić gdyby z pogodą było coś nie tak.
I wreszcie szczyt. Drewniana wieża widokowa, na którą łatwiej trafić niż na sprzyjającą aurę, ozdobiona wieloma inskrypcjami przez przebywających tu czasowo wędrowców.
W dole Unisław Śląski, widoczność nie skłania do zachwytów.
Rzut oka na Dzikowiec, za którym Boguszów-Gorce próbują się pokazać.
Zejście ze Stożka do Unisławia początkowo jest niezwykle strome i do tego bardzo śliskie, moja wędrówka trąci ekwilibrystyką. Nietrudno o wypadek. Na szczęście po krótkim czasie szlak skręcił i zaczął trawersować zbocze ale nie bez przeszkód, gdyż ogrodzony teren trzeba było pokonywać po drabinkach.
Koniec końców zszedłem z góry, przekroczyłem Ścinawkę w Unisławiu i zaraz za wiaduktem kolejowym zostawiłem szlak żółty i wraz z zielonym maszerowałem Unisławskimi Łąkami skąd zrobiłem jeszcze jedno zdjęcie Stożkowi.
Następnym moim celem była góra Dzikowiec więc żeby było szybciej skróciłem sobie drogę i zamiast iść cały czas zielonym szlakiem skręciłem w dróżkę idącą doliną między Sokółką a Brzozówką, gdzie w poprzek owej drogi swoje sieci zastawił krzyżak. Nie dałem się złapać.
Ominąłem łukiem sieć i piąłem się dalej aż dróżka wywiodła mnie na niewielki przesmyk pomiędzy Sokółką i Dzikowcem. Tam już przechodzą szlaki: niebieski i zielony, z którymi wspinam się dalej na Dzikowca. Po drodze mijam skałkę z widokiem na... Stożka Wielkiego.
Na szczycie Dzikowca stoi dziwna konstrukcja drewniana, wiato-taras z możliwością przejechania przezeń rowerem.
Z platformy widok jest tylko na jedną stronę góry: Wałbrzych i Boguszów-Gorce (Kuźnice Świdnickie).
Wracałem przez chwile tą samą drogą gdyż kolejnym moim celem była Lesista. Po drodze jednak jeszcze jest kilka innych górek. Jedną z nich jest Sokółka.
Wprawdzie szlak omija wierzchołek ale ja będąc tak blisko wspiąłem się nań. Jest zalesiony chociaż między drzewami co nieco widać... Stożek. Jest wszędzie.
Schodząc z Sokółki oczom ukazuje się rozciągnięta góra z bezdrzewną wierzchowiną. To Wysoka, pod którą przyjdzie mi wkrótce podchodzić.
Idąc w dół zielonym szlakiem trafiam na przełęcz o nazwie Polanka skąd rozchodzą się drogi w różnych kierunkach.
Wybieram tę, którą prowadzi szlak niebieski i wdrapuję się na Wysoką choć nie na sam wierch, gdyż trasa nie biegnie przez szczyt lecz idzie w przeciwnym kierunku. Osiągam za to Stachonia o podobnej wysokości n.p.m. a podejście na niego z Wysokiej jest łagodne i co ważne z widokami.
Zstępując ze Stachonia widzę już przed sobą ostatnie zaliczenie tego dnia - Lesistą Wielką. Daleko w tyle znać Waligórę i Suchawę.
Wędrując ciągle niebieskim szlakiem dochodzę do rozdroża pod Lesistą skąd zaraz zacznie się podejście.
Dojście na szczyt początkowo biegnie zalesionym obszarem by w późniejszej fazie odsłonić przede mną piękno okolicy.Z drogi trawersującej Lesistą widzę górki, które wcześniej zdobyłem, ale nie tylko: Sokółka i Brzozówka na pierwszym planie, za nimi Dzikowiec a w tle Chełmiec (Mały też).
Wierzchołek Lesistej Wielkiej jest rozciągnięty, w zasadzie trudno byłoby odnaleźć szczyt gdyby nie przechodziły tędy szlaki. Płasko i goło.
Kulminacja góry jest oznaczona na zbiegu kilku szlaków, jest wiata i są tablice. Widoków nie ma.
Niebieski szlak tutaj się skończył, dalej będę szedł czerwonym w stronę Kowalowej. Najpierw spokojnie do góry Ostrosz by następnie doliną ostro w dół, obok pensjonatu "Eden" (nie wiedzieć czemu nazwanego gościńcem) do drogi głównej w Kowalowej i dalej szosą do Sokołowska przy górze Głazowisko.
Moją uwagę przykuwa jeszcze pewien budynek w Sokołowsku, na którym widnieją napisy w języku angielskim, a są to nazwy schorzeń. Ciarki po plecach biegają.
Wędrówkę kończę pod Grunwaldem.
Taki wspaniały obiekt i w takim stanie. Aż serce boli. No tak, ale w Sokołowsku leczy się schorzenia płuc a te nie bolą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super! Jedziemy tam :)
OdpowiedzUsuńile czasu zajęła cała trasa?
OdpowiedzUsuńSprawdziłem czasy wykonania zdjęć i wyszło jakieś pięć i pół godziny.
UsuńDziękuję :)
Usuń