czwartek, 15 sierpnia 2013

DZIEWIĘĆSETNIKI GÓR KAMIENNYCH





   


       Miało być inaczej. Zaplanowałem sobie  wycieczkę tylko na trzy stojące koło siebie górki czyli Suchawę, Kostrzynę i Włostową. Z upływem minut i kilometrów modyfikowałem jednak swoje zamiary chociaż problemów nie brakowało. Przede wszystkim aparat; gdy go próbowałem załączyć okazało się, że baterie są rozładowane. Na szczęście zawsze mam zapasowy komplet, ale niestety ten był też już na wyczerpaniu, nie mogłem zatem szafować nadmiernie pozostałą w nich energią. Tak więc zdjęcia musiałem dosłownie cykać. A wystarczyło dzień wcześniej naładować.
      Z Łomnicy przez Trzy Strugi (który to już raz?)  szedłem doliną Złotej Wody aż do jej źródła i jeszcze dalej. Trawersując Waligórę szlakiem rowerowym dochodzę do polany na przełęczy gdzie krzyżują się drogi. W polskich mapach nie znalazłem nazwy tego miejsca natomiast "Messtischblatt" określa je jako Riegelplänel. Z jednej strony Waligóra a z drugiej Reimswaldauer Riegel o wysokości 833,5 m.n.p.m. Polskiej nazwy nie ma. Zamierzałem dostać się do szlaku żółtego pod szczytem Waligóry i dalej na Suchawę, ale coś mnie pchnęło na wierzchołek dachu Gór Kamiennych.

     Po krótkim tam pobycie schodziłem żółtym nazad. Pogoda piękna, słoneczna to i wędrówka przyjemna więc ani się obejrzałem a byłem już na Rozdrożu pod Waligórą.

    Dalej już niebieskim szlakiem aż do Sokołowska. Podchodząc pod Suchawę widoki robią się coraz ładniejsze, a i Waligóra z tej perspektywy ciekawie wygląda.

    Chociaż wschodnie i południowe zbocze Suchawy jest odsłonięte to sam wierzchołek niestety zarośnięty. Fajnie, że chociaż oznaczony.

     Są jednak miejsca na szczycie skąd widać to i owo na północnym zachodzie: Lesista Wielka, Stachoń i Stachonik, Stożek Wielki.

    Schodząc stromym zachodnim zboczem widzę przed sobą rozciągnięty wierzchołek Włostowej.

     Ale  zanim trafię na tę górę czeka mnie jeszcze podejście pod Kostrzynę, które do lekkich się nie zalicza. Strome.

    Z tej kopulastej górki widoki są nader przyjemne na Kotlinę Sokołowską i okalające ją wzniesienia.

     Chwila ostrego zejścia z góry i ponownie podejście, tym razem na Włostową. To już czwarty "dziewięćsetnik" tego dnia. Góra ma dwa wierzchołki oddalone od siebie o około 150 metrów.
  
    Na żadnym z nich nie dostrzegłem oznaczeń, jedynie na pierwszym (wyższym) była do drzewa przypięta kartka z napisem K2. Jeśli chodzi o widoki to jest nieźle, na wschodzie nic nie zasłania i widać Suchawę, Waligórę i łysy Czarnek.


    Z drugiej strony zaś Sokołowsko, do którego zmierzam i górujący nad nim Stożek Wielki.

    Bardzo podoba mi się Sokołowsko, jego położenie, atmosfera, zabudowa. To miejsce ma potencjał. Chwilę przystanąłem obok cerkwi p.w. św. Michała Archanioła zbudowanej w 1901 roku. Niestety nie mogłem zajrzeć do środka, zamknięta.

    Idąc dalej w kierunku centrum mijam Leśne Źródło czyli Waldquelle  z wyrytym fragmentem wiersza Goethego "Die Geheimnisse"(Tajemnice).

     A w centrum miejscowości Skwer Krzysztofa Kieślowskiego, artysty, który tutaj spędził swoje młode lata.

     W drodze do "Andrzejówki" trzymałem się szlaku zielonego. Na Rozdrożu pod Krzywuchą stoi wiata, w której można się schronić przed ewentualną zmianą pogody na gorszą lub przenocować jeśli ktoś jest miłośnikiem "wiatingu".

   Omijam ruiny zamku Radosno i podchodzę na Przełęcz Trzech Dolin. I tu ciekawość mnie zżera co to za doliny? Jedną z nich na pewno jest ta, którą tu dotarłem czyli dolina potoku Sokołowiec (Freuden-Grund). Drugą wydaje się być Taschen-Grund pomiędzy Czubatą a Masywem Klina, którą spływa potok zasilający Złotą Wodę. Niedaleko, bo na Hali pod Klinem ma swoje źródło Rybna, która płynie swoją doliną do Bystrzycy w Głuszycy i to jest chyba ta trzecia.
    
     Dalej idę żółtym szlakiem Halą pod Klinem a oglądając się widzę zdobycze tego dnia: Waligórę, Suchawę i Włostową.

      Minąwszy Gomólnika i Turzynę dotarłem do Przełęczy pod Jeleńcem gdzie zmusiłem swoje strudzone ciało do jeszcze jednego wysiłku.
           
    Wąska ścieżką poprzez chaszcze, którą idzie szlak niebieski, podchodziłem na ostatnią górę tego dnia.

    Resztkami energii mój aparat  zdołał uchwycić chwilę na wierchu Jeleńca.

    Jednak ostatnim jego tchnieniem było pstryknięcie przy Skalnej Bramie po zejściu z góry.

   Mimo wszystko udało się uwiecznić wycieczkę ze zdobyciem wszystkich "dziewięćsetników" Gór Kamiennych i to (przypadkiem) w kolejności od najwyższej do najniższej: 936, 928, 906, 903, 902 m.n.p.m. W zależności od źródła, wysokości: Waligóry i Kostrzyny mogą się różnić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz