niedziela, 16 września 2018

PRZY-LĄDEK




    "Nie ma takiego miasta Londyn. Jest Lądek, Lądek-Zdrój..." - ten cytat ze sceny na poczcie, w filmie S.Barei "Miś", jest moim pierwszym skojarzeniem na hasło Lądek, choć przecież Lądek-Zdrój to stary, znany kurort. To tylko świadczy o kultowości filmu. W samej miejscowości bywałem wielokrotnie, więc biorąc plecak z prowiantem i kijki nie myślałem o zwiedzaniu miasteczka, lecz tego co wokół niego. A okolica jest turystycznie atrakcyjna i jest gdzie łazić. Mnie głównie interesowały dwie lokalizacje: Trojak i Karpień, ale dołożyłem trochę innych i zrobiła się ciekawa trasa.
    Pierwszym, co zwraca na siebie uwagę, to duża ilość dróg spacerowych, z których prawie każda ma swoją nazwę, co jest jest sporym ułatwieniem w nawigacji. Ulica Leśna, biegnąca pod górę, kończy się parkingiem i dalej są już tylko właśnie leśne, piesze dróżki w Śnieżnickim Parku Krajobrazowym.

    Po drugiej stronie drogi, Słoneczna Łączka i widok na Dzielec, górkę, którą mam w dalszym planie tej wędrówki.

    Szlak niebieski wchodzi na Drogę Bukową i pnie się coraz wyżej dochodząc do Drogi Wielkiej Okólnej, przecina ją, następnie przecina Drogę Malinową i na stoku Trojaka mija kilkumetrową, samotną skałę, nomen omen Samotnika. To pierwsza z wielu dzisiejszych skał, tak licznych w okolicy.

    W drodze na szczyt, szlak przecina jeszcze jedną drogę - Małą Okólną i po chwili widać kulminację góry Trojak (Dreiecker-766 m n.p.m.), którą jest skała Trojan.

    Jednak zanim wgramolę się schodami na wierzchołek skały, robię krótkie oględziny innych, stojących obok. Jedna z nich (ta z prawej) to Szyb, będąca obiektem zdobywania przez wspinaczy.

    Zresztą Trojan, znacznie większa, także bywa we władaniu skałkarzy.

    Wierch skały jest w miarę poziomy, toteż służy za dogodny punkt widokowy. W planie na 2017 rok była tutaj platforma, ale chyba coś poszło nie tak.

    Na razie trzeba poruszać się po niezbyt równym, skalistym podłożu. Dobrze, że są barierki, bo o utratę równowagi nietrudno.

    Widoki głównie na Masyw Śnieżnika, Kotlinę Kłodzką i Góry Bystrzyckie. Na wprost punktu widokowego Czarna Góra i Suchoń.

    Suchoń.   

    Fragment Lądka-Zdroju z wylotową ulicą Kłodzką.

    Kawałek na wschód od Trojana jest ciągnący się na długości około stu metrów Skalny Mur, który oczywiście także jest celem climberów, mających podzieloną skałę na części a w każdej z nich kilka dróg na górę o przedziwnych nazwach. Ja tylko mimochodem dokonałem z dołu inspekcji ściany południowej.

    Następne przy szlaku stoją Baszty, a jakże, wspinaczkowe, ta najbliższa to ściana zachodnia.

    Skalną Bramą kończy się bogata w rzeźby wierzchowina Trojaka i po przejściu przez nią jest już mocno z górki.

    Szlak prowadzi do przełęczy Kobyliczne Siodło, bardziej znanej jako Rozdroże Zamkowe. Krzyżuje się tu wiele dróg a spory plac służy niektórym za parking, coby nie musieli daleko chodzić po górach.

    Przełęcz ta oddziela Trojaka od Królówki i Karpiaka. Szlak dalej wiedzie na tego drugiego, gdzie znajdują się ruiny zamku Karpień (Karpenstein) na wysokości 782 m n.p.m.

     Z informacji na tablicy wynika, że ten średniowieczny kamienny zamek został wzniesiony na przełomie XIII i XIV wieku. Pierwszymi wzmiankowanymi właścicielami był ród von Glaubitz (Glubos) mający złotego karpia w herbie i stąd nazwa zamku. Z czasem właściciele się zmieniali aż husyci w 1428 roku najechali i zniszczyli obiekt. Ostatnim właścicielem był Hinko Krušina, trudniący się rabowaniem i gdy pewnego razu splądrował klasztor w Henrykowie, w odwecie lokalni książęta najechali swymi wojskami Karpień i zniszczyli go. Jeszcze później inni raubritterzy mieli tu swoją siedzibę, ale swoją uciążliwością podpadli okolicznym mieszkańcom, którzy zmobilizowani, dokonali dzieła zniszczenia a kamienie ze zrujnowanego zamku posłużyły im jako budulec własnych siedzib. Do dziś zachowały się tylko resztki murów.

    Wspinając się na nie można z góry z grubsza ogarnąć plan zamku: dziedziniec zewnętrzny.

   Dziedziniec wewnętrzny i zarys pomieszczeń wokół niego.

    Generalnie jest to klimatyczne miejsce, świetnie nadające się na biwak, niektórzy twierdzą, ze nawet romantyczne. Może to to przez tę kamienną ławkę?

     Z zamku, po zostawieniu niebieskiego szlaku, południowym stokiem skierowałem się na zachód trzymając się lokalnych znaków.

    Dosyć szybko i łagodnie zaczyna się podejście na sąsiednią górkę, którą jest Królówka (Ringelstein) o rozciągniętym wierzchołku a właściwie dwóch. Co ciekawe podawana w większości źródeł wysokość tyczy się tego niższego - zachodniego (779 m n.p.m.), podczas gdy ten wschodni ma ponad 780, co można wywnioskować po poziomicy na mapie Geoportalu. Jednak przechodząc przez wierch wschodniego, trudno jest to zauważyć.

    Natomiast zachodni przyciąga uwagę skałą Kobylicową na szczycie.

    Niestety jej wierzchołek nie wystaje ponad zarośla, więc panoramy nie będą radosnym dodatkiem wizualnym.

    Gdy schodziłem zachodnim stokiem Królówki, już z daleka przykuwało moją uwagę coś jasnego leżącego na ziemi. To coś, przypominające ludzki mózg, okazało się być sporym grzybem, do tego jadalnym. To siedzuń sosnowy, jeszcze do niedawna objęty ścisłą ochroną.

    Północny stok Królówki trawersuje Droga Jelenia i dotarłszy do niej kierowałem się niespiesznie na zachód.

    Od skrzyżowania, gdzie spotyka się z Drogą Piasta i Drogą Jastrzębia, kilkadziesiąt metrów  na zachód jest kolejna skała; Skalny Ząb (daw. Achillesfelsen). Niegdyś na wierch skały prowadziły drewniane schodki a na górze był punkt widokowy. Do dziś uchowały się na szczycie jedynie resztki po barierkach.

    Schodząc nadal zachodnim stokiem Królówki, Drogą Sarnią, w Dolinę Białej Lądeckiej, ścieżka przeprowadza jeszcze przez kilka innych Stołowych Skał. Najpierw jest Skalna Iglica (Grosse Schollenstein).

    Dojście na nią jest od góry, więc nie doświadcza się jej wysokości, zanim nie spojrzy się w dół. Już dawno była celem wycieczek, gdyż z jej wierchu rozpościerał się ładny widok. Dziś też nie jest źle, choć roślinność trochę wybujała. Widoczne są na zachodzie niedalekie górki Siniak i Kierzna, daleko na horyzoncie można dostrzec Wolarza.

    Na szczycie Iglicy tkwi metalowy, prawie jedenastometrowy krzyż. Został zainstalowany tu w 2004 roku, w rocznicę ustawienia pierwszego, drewnianego, przez pruskiego generała Juliusa von Graverta, który uczynił to 17 października 1813 roku w intencji zwycięstwa wojsk pruskich nad Napoleonem.

    Po zwycięskiej bitwie pod Lipskiem, von Gravert umieścił na Iglicy jeszcze tablicę z łacińskim napisem "Z tym znakiem zwyciężysz".

    Następną skałą jest Wyżna, która znajduje się w niewielkiej odległości, choć niżej od Iglicy. Z jej wierzchołka niewiele widać.

    Za to jej urok można dostrzec z dołu.

    Jeszcze niżej stoi Mała, z której można co nieco zobaczyć. I tak jak na Trojaku i Iglicy, tak tutaj również działają skałkarze.

   Ze skały, pomimo drzew, można dostrzec na widnokręgu Śnieżnik i Czarną Górę.

    Tuż poniżej Małej, przynajmniej tak wynika z map, jest kolejna skała - Baszta. Widoki z niej podobne jak z Małej.

    A obracając się, przed nosem staje Mała. Z tej perspektywy wygląda faktycznie na małą, ale zachodnia ściana jeszcze opada kilka metrów stromo, czego stąd nie widać.

    Ostatnią Stołową Skałą przed zejściem z Królówki jest Niżna, na której akurat ćwiczyli najmłodsi adepci wspinaczki pod czujnym okiem dorosłych.

    Aby dostać się na górę Dzielec, trzeba przejść na drugi brzeg Białej Lądeckiej i tym samym znaleźć się w innym paśmie górskim. Dzielec należy już do Krowiarek w Masywie Śnieżnika.

    Najgorszym odcinkiem trasy jest przejście główną drogą przez kilkaset metrów. I chociaż jest chodnik, to przyjemność w tym marszu żadna.

   Na szczęście tuż za posesją jest dróżka wchodząca do lasu i dalej pod górę jest już normalnie. Na grzbiecie Dzielca rozsiane są skały o różnych formach i nazwach. Są Grzybki, Stary Zamek, Skały Kamionki (daw. Moltkefels), będące dawnym punktem widokowym, czy też Wysoki Okop lub Okap, jak jest w niektórych mapach.

    Na wierchu stoi maszt przekaźnikowy. Dawniej góra nazywała się Bismarck Koppe, po wojnie przemianowana na Dzielec, gdyż oddziela część miejską Lądka od uzdrowiskowej. Nazywana także jest Górą Szubieniczną, ale nikt nie wie dlaczego, ponieważ nie ma żadnych przekazów, aby wykonywane były tu dawniej jakieś egzekucje.

     Droga Madejowa zawijasami sprowadza ponownie do Białej Lądeckiej i przez mostek wracam w Góry Złote.

    Na stoku Królówki zostało mi jeszcze jedno zaplanowane miejsce do odwiedzenia. Szeroka leśna droga spacerowa, zwana "Promenadą Jadwigi", doprowadza pod Źródło Jadwigi (Hedwigs Quelle). Źródło to zostało obudowane w 1911 roku, pomnik ufundowali bracia Braunowie z Berlina, będący kuracjuszami w Bad Landeck. Znajduje się na nim płaskorzeźba przedstawiająca popiersie św. Jadwigi Śląskiej w habicie zakonnym i trzymającą w ręku miniaturę bazyliki trzebnickiej. W 2009 roku pomnik został poddany renowacji.

    Od źródła już tylko prosta droga wzdłuż ogrodzenia, za którym znajduje się arboretum, najwyżej położony ogród dendrologiczny w Polsce. Założony w 1972 roku z inicjatywy Mieczysława Wilczkiewicza obecnie nosi jego imię.

    Dalej ulica Moniuszki wychodzi z lasu i przechodzi obok Stawów Biskupich, przy których znajduje się łowisko i smażalnia, czyli coś dla pokrzepienia ciała. Tu kończę swoją przechadzkę.




6 komentarzy:

  1. Lądek też wywołuje u mnie takie skojarzenia. ;)
    Lubię takie skały, choć sama się nie wspinam. Ale jak ktoś się wspina, to też chętnie popatrzę. ;)
    Kamienna ławeczka jest urocza. A Skalna Brama wygląda jakby niestety miała się zamknąc przez zawalenie. ;)
    Grzyb niesamowity. Ciekawe czy ma jakies szczególne właściwości w związku ze swym kształtem "mózgowatym". ;)
    Podoba mi się Mała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno ten grzyb jest smaczny, niektórzy stawiają go nawet wyżej niż trufle (sic!). Dawniej nazywał się szmaciak, potocznie też kozia broda. Od 1990 do 2014 roku był gatunkiem ściśle chronionym, więc zaledwie od kilku lat można go zrywać, zatem jeszcze nie zdążyła się jeszcze narodzić nowa świecka tradycja jego zbierania:)

      Usuń
  2. Ja rejon znam głównie pod względem wspinaczkowym, ale turystycznie też jest fajny. Ta kamienna ławka na Karpiaku mi się bardzo podoba. Taka oryginalna atrakcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspinaczka skałkowa to nie moja bajka, ale podziwiam pasję, z jaką oddają się wspinaniu jej miłośnicy. A taki drobiazg jak ta kamienna ławka, czy też inne detale czasami spotykane w różnych zakątkach, decydują o tym, że miejsce jest wyjątkowe, odróżniające się od pozostałych, mające swój niepowtarzalny urok.

      Usuń
  3. Widzę, że szedłeś prawie dokładnie po naszych śladach z 2015 r:
    https://medartzasada.blogspot.com/2016/03/gory-zote-2015.html
    Też nam się podobała ta trasa i też trafiliśmy na ładną pogodę. Odwiedziliśmy również Dzielca, ale już innego dnia. Ogólnie niezwykle ciepło wspominam Góry Złote i okolice Lądka. Jest gdzie chodzić, jest co podziwiać. Można miło i efektywnie spędzać czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, prawie identyczna trasa, ale będąc w Lądku i mając chęć połażenia po okolicy, to niejako sama nasuwa się taka trasa, bo Trojak i Karpiak to punkty obowiązkowe a reszta jest tylko konsekwencją.

      Usuń