sobota, 28 czerwca 2014

PO ZAWORACH





    Jednym z najważniejszych czynników podczas moich wędrówek jest pogoda, którą dzielę na dwie kategorie: deszczową i niedeszczową. Nie lubię moknąć. Tego dnia aura była niepewna, raz to słoneczko promieniało by po chwili wisiały na niebie ołowiane chmury. Gdy docierałem do Chełmska Śląskiego zaczęło kropić. Trudno, teraz już się nie wycofam. Z Rynku wyruszyłem niebieskim szlakiem licząc, że opad ustanie. Tak też się stało po kilku minutach marszu, akurat, gdy widziałem przed sobą najwyższą górę Zaworów- Roga.

   Kierowałem się w jego stronę idąc łąkami nad Chełmskiem Śląskim powoli znikającym za moimi plecami.

    Na północ od Chełmska widać Góry Krucze ze Świętą Górą, Sołtysią i Świstakiem, także widoczna jest Zadzierna za nimi.

   Szlak częściowo pokrywa się z drogą pięciu radości św. Anny wiodącej do kaplicy pod wezwaniem tejże. Po drodze znajdują się figury przedstawiające owe radości babki Jezusa. Jedna z nich (czwarta - "Ofiarowanie NMP w świątyni") znajduje się na wzgórzu, skąd rozciąga się ładna panorama.

   Niedługo po wejściu do lasu oczom ukazuje się ostatnia - piąta figura: "Św. Anna Samotrzecia".

    Tak oto dotarłem do osiemnastowiecznej kaplicy św. Anny otoczonej stacjami drogi krzyżowej, przy której znajduje się domek pustelnika.

    Od kaplicy zaczyna się w zasadzie podejście pod Roga. Niebieskim szlakiem piąłem się coraz wyżej przez las aż do drogi trawersującej stok rozległego stoliwa góry. Tutaj spotykam szlak czerwony biegnący z przełęczy Strażnicze Naroże i wiodący na szczyt Roga zakosami.

    Ja jednak wybrałem krótszą, ale zdecydowanie trudniejszą drogę, a mianowicie strome podejście wprost na najwyższy punkt góry, zgodnie z mapą, ścieżką na granicy starego i młodego lasu.

    Stumetrową wspinaczkę bez postoju zakończyłem na szczycie ledwie łapiąc oddech. Przesadziłem.
 Po dojściu do siebie zacząłem się rozglądać i szukać jakiegoś znaku potwierdzającego, iż tu jest właśnie najwyższy punkt. Niestety niczego nie znalazłem chociaż wiedziałem, że skrzyżowanie dróżek, na którym się znalazłem jest właśnie na najwyższym odcinku stoliwa (wg. map "Geoportalu").

    Szlak czerwony niestety nie dociera do tego miejsca, przechodzi tędy tylko niebieski, którym ruszyłem na południe. Po kilkuset metrach sprawa się wyjaśniła, szczyt góry został oznaczony w innym miejscu niż się tego spodziewałem i to właśnie tutaj kończył swój bieg szlak czerwony.

    Trzymając się szlaków schodziłem z góry aż do miejsca, z którego atakowałem wcześniej po stromiźnie Roga. Dalej już czerwonym, idącym  drogą wciętą w stok góry, szedłem w kierunku przełęczy. Po drodze piękne widoki na Kotlinę Krzeszowską (Chełmsko Śląskie), Góry Krucze i Vraní hory z charakterystyczną kopułą Královéckého Špičáku.

    Drugi koniec czerwonego szlaku znajduje się na przełęczy Strażnicze Naroże przy drodze z Mieroszowa do Chełmska, przy samiutkiej granicy państwa.

  Z przełęczy żółtym szlakiem można dojść do Chełmska asfaltem ale ja wybieram zielony idący granicą. Pominę to, iż poszedłem początkowo w złym kierunku i musiałem wracać spory kawał drogi pod górę. Dalej już zgodnie z planem podchodziłem pod Zielonkę (Strážný vrch -701m.n.p.m.).

    Niebo się przetarło i przyjemne światło słoneczne przebijało się przez korony drzew, tak więc obawy przed opadem odchodziły w dal. Jak bardzo deszcz mógłby skomplikować moją wycieczkę przekonałem się schodząc z Zielonki po bardzo stromym stoku. Gdyby było mokro mógłbym zdrowy nie ukończyć wyprawy. A tak w całości udało mi się dotrzeć do leśnej drogi przecinającej granicę, przy której stała wiata przypominająca, na pierwszy rzut oka, przystanek autobusowy.
                    
    Ciut niżej inna droga "robiła rogala" a drogowskaz przy niej informował, iż znajduje się tu Przełęcz Chełmska.

   I kolejne forsowne podejście przede mną, na Hraniční hřbet, którym to już wędrówka jest czystą przyjemnością. Po drodze, przy słupku 242/8, mijam pamiątkowego buka.

   Widoki momentami też się zdarzają.

    Wreszcie dotarłem do miejsca, które przypomniało mi, że jestem w Górach Stołowych. Trupina (Melzenstein), czyli rozczłonkowana skała pełna szczelin, po której wierzchu prowadzi szlak oraz dołączająca tutaj z dołu ścieżka edukacyjna "Chełmska Pętla".

   Skałek w okolicy sporo, na jednej z nich wyryta jest , jak mniemam, pamiątkowa inskrypcja rezerwistów zasadniczej służby wojskowej z końca lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku.

   "Las" paprociowy spotkany w dalszej wędrówce był z pewnością czymś, co mnie urzekło. To właśnie w Górach Stołowych spotykam często to wspaniałe połączenie form skalnych i paproci, co wprawia mnie w błogi zachwyt i dobre samopoczucie.

   Niedaleko szczytu góry Skalky, znajdującego się po czeskiej stronie, wraz ze ścieżką edukacyjną zostawiam szlak zielony i tym samym schodzę z grzbietu granicznego. Dochodzę do drogi, którą dotrę do Chełmska, a jest na niej dostatek różnorakich szlaków.

   Mijając Złotą Górę wychodzę z lasu i powoli zbliżam się do Chełmska Śląskiego spoglądając na szczyty Zaworów, którymi spacerowałem.

    Wróciwszy do Chełmska postanowiłem pokrążyć po nim chwilę. Odwiedziłem słynne domy tkaczy "Dwunastu Apostołów" z 1707 roku.

   Chełmsko Ślaskie posiada także ładny zabytkowy Rynek z figurą św. Jana Nepomucena w centrum i dziwi mnie fakt, iż miejscowość ta nie posiada praw miejskich, chociaż przed II wojną światową takowe miała.

    Kiedy zbierałem się do wyjazdu w Rynku zjawiła się ekipa telewizyjna w sile kilku samochodów z niewątpliwym zamiarem kręcenia. "Dolina Pałaców i Ogrodów" będzie do obejrzenia.




2 komentarze:

  1. Dobra robota Tomaszu. Tylko ten szczyt jakoś tak nie profesjonalnie oznaczony (kartka A4 ????). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Krzysztof. A co do oznaczeń szczytów to widziałem o wiele gorsze, jak np. kawałek tektury z napisaną długopisem nazwą Borowa lub brak jakichkolwiek informacji na kilku istotnych, z punktu widzenia turysty, wzniesieniach. Uważam, że lepsze takie jak żadne. Do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń