niedziela, 8 czerwca 2014

ZIELONYM GRANICZNYM : GŁUSZYCA - NOWA RUDA




     Dzień, a w zasadzie pogoda zapowiadała się pięknie. Zbyt pięknie. Wszyscy ciągną nad wodę a ja w góry. Leżenie plackiem mnie nie pociąga i chociaż prognozy były bezlitosne to i tak nie zrezygnowałem z zaplanowanej wycieczki, a zapowiadali ponad 30 stopni C.
Dotarłem do zalanego kamieniołomu w Głuszycy Górnej gdzie zacząłem niedzielny spacer z plecakiem pełnym picia.

    Nie było jeszcze godziny dziewiątej a już niektórzy chłodzili ciała w tutejszym akwenie. W kombinezonach.

   Obchodziłem wyrobisko od południowej strony drogą wspinającą się przez las aż do skrzyżowania na przełęczy pomiędzy Ostoją a Rarogiem. Dalej kierowałem się w stronę granicy państwowej trawersując dróżką stok tego drugiego.

    W krótkim czasie znalazłem się na granicy gdzie już czekał szlak zielony, którym zamierzałem wędrować.

    Przede mną kilka wzniesień w tym marszu na południe więc jestem przygotowany na sporą stratę kalorii. Pierwszą górą na trasie była dwuwierzchołkowa Bukowa (Buch-Berg-735m.n.p.m.) czy też jak zwą Czesi Jedlový vrch.

    Graniczne szlaki mają tę zaletę, że można łatwo określić położenie przy pomocy ponumerowanego słupka granicznego i mapy Geoportalu.

     Schodząc z Góry Bukowej mijam miejsce odpoczynku, przy którym aż się nie chce zatrzymać i odpocząć. Miał rację Einstein mówiąc, że: "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej".

   Kopiniec lub Kropiwiec (Stein-Hügel-706 m.n.p.m.) był następnym wzniesieniem na mojej drodze prowadzącej lasem. Zgodnie z mapą przy jednym ze słupków zszedłem trochę z trasy poszukać szczytu ale żadnego znacznika nie było. Drzewa i wysoka trawa. Dobrze, że nic mnie nie ugryzło.

    Kolejnym miejscem wartym odnotowania jest Przełęcz Pod Czarnochem, gdzie bywam kilka razy w roku. Tędy właśnie przechodzą najczęściej turyści z Głuszycy do Janoviček.

    Robi się coraz cieplej. Chwila odpoczynku i ponownie podejście, tym razem na Czarnocha (Schwarzer Berg/Saalen Berg), którego wysokości nie podam, bo nie mam co do tego pewności. Co źródło to inaczej ale myślę, że to będzie 728-733 m.n.p.m. Ale za to są widoki na Góry Sowie z jednej strony.

    Z drugiej zaś na Szpiczaka.

    I ponownie schodzę z góry by wejść na następną. Leszczyniec (Hasel-Berg-736 m.n.p.m.). Znajduje się tu Trójpański Kamień czyli historyczny kamienny słup graniczny z 1732 roku na styku granic: Hrabstwa kłodzkiego, Czech i Śląska.

    W dalszej wędrówce napotkałem jeszcze jeden stary słupek graniczny.

   Po ciągłym marszu przez las w końcu wychodzę na rozległą przestrzeń skąd widzę Małą Sowę.

    To łąki nad Granicznikiem (Markgrund), który liczył dawniej wiele domostw a dziś prawie wyludniony. Słabo widoczna dróżka prowadzi właśnie w dół do tej osady. W oddali widać Włodarza.

   Kawałek dalej droga wchodzi znów do lasu i zaraz po lewej stronie stoi jakiś postument. Na mapach Messtischblatt w tym miejscu jest coś oznaczone napisem "Denkst". Wiem, że gdzieś w tej okolicy stał pomnik pamięci ofiar bitwy z 1807 roku. Czy to jego pozostałość?

     Słoneczna Kopa (Sonnenkoppe-713 m.n.p.m.) to kolejne wyzwanie w ten upalny dzień. Z zalesionej góry widać bliską, sąsiednią Czarną Kopę (Schwarzekoppe-726 m.n.p.m.), na której zaraz się znajdę.

   A na Czarnej Kopie bezdrzewnie, słonecznie. Co za przewrotność. Pewnie kiedyś było inaczej.
 W każdym razie widoki o niebo lepsze. Na Góry Sowie i Wzgórza Włodzickie.

     Hen daleko Grabina, bliżej Włodzicka Góra a pod stopami nieczynny od 2012 roku kamieniołom, którego czeka rekultywacja i podobno ma być zalany. Czekam z niecierpliwością.

    Schodząc ze słonecznej Czarnej Kopy wreszcie widzę coś po czeskiej stronie. Broumowskie Ściany i Kotlina Broumowska z Broumowem.


 Będąc w okolicach wsi Dworki co jakiś czas "łapię" widoki między drzewami, choć niestety tylko na polską stronę. Tym razem miały szczęście: Rymarz, Słoneczna, Kalenica, Żmij, Popielak, Kamień.

   Zatrzymałem się na chwilę na łąkach nad pięknie położonymi Dworkami i podziwiałem. Mała Sowa, Wielka Sowa, Włodzicka Góra, Grabina i palące słońce.

     Żar leje się z nieba a pot ze mnie. A przede mną kolejna górka - Głowy (Hainkoppe-743 m.n.p.m.).

    Szlak omija wierzchołek więc zbaczam troszeczkę aby go zbadać. Nic ciekawego, chaszcze i prześwity na Krajanów.

   Po zejściu z Głów kończy się sielanka czyli marsz wygodną dróżką. Przy ambonie kabrio zaczyna się podejście zarośniętą ścieżynką na Wysoką (Erberkoppe/Schulzenberg-750 m.n.p.m.).

    Szlak trawersuje stok góry ale jest bardzo niewygodny, mnóstwo przeszkód na ścieżce w związku z czym, poirytowany stanem rzeczy, postanowiłem go opuścić wspinając się po kamieniach na wierzchołek. A na nim jest nieźle, przyjemne pejzaże z niezadrzewionego szczytu. Na północnym zachodzie widać m.in. Szpiczaka i Waligórę.

   Po północno-wschodniej stronie Włodzicka Góra a z tyłu Mała Sowa, Wielka Sowa, Grabina.

    Do szlaku już nie wracam ale schodzę dróżką na południe, miejscami taplając się w bagienku, by po chwili stanąć pod kolejnym wzniesieniem - Kozubcem lub też Włodarzem (Meierkoppe-668m.n.p.m.). Wierzchołek jest zalesiony ale przynajmniej znalazłem znacznik geodezyjny.

    Schodząc z góry nie próbuję już szukać dojścia do szlaku, chcę po prostu iść przyzwoitą droga bez żadnych przeszkód, temperatura swoje robi. Wyszedłszy z lasu wielkiego wyboru nie miałem, albo chaszcze, albo podmokły grunt, którego już doświadczyłem, lub też zwykła polna droga biegnąca pod górę otwartym terenem. Poddany bezlitosnej chłoście promieniami słonecznymi zmierzałem do Krajanowa przechodząc obok ambony myśliwskiej usytuowanej na stercie kamieni.

    O tak, tu chciałem odpocząć. Miłą niespodzianką było to, że tam na górze wiał przyjemny, rześki wiaterek. Niemiłe natomiast było to, iż w butelce zostało ostatnich kilka łyków z ponad dwóch litrów zapasu płynów. Ambona skromna, rzekłbym ciasnawa ale przyjemna, urządzona w stylu rustykalno-orientalnym czyli wiejska ławeczka i dywan na ścianie.

   Ambona okazała się też świetnym stanowiskiem obserwacyjnym na piękną okolicę. Widać z niej kamieniołom w Słupcu, Krępca i Górę św. Anny, Górę Wszystkich Świętych, a daleko na horyzoncie Śnieżnik.

    Wodząc wzrokiem na południe widzę "zdemontowanego" Gardzienia a hen daleko m.in. Velká Deštná, Malá Deštná i Orlica.

    Nie mogło oczywiście zabraknąć głównego przedstawiciela Gór Stołowych z jego charakterystycznym kształtem wspartego obecnością Ptaka i Narożnika.

    Nabrawszy nieco sił ruszyłem w dalszą drogę kierując się do Krajanowa, nad którym wznoszą się Wzgórza Włodzickie po drugiej stronie Mątwy.

    Z Krajanowa skierowałem się na Rybno (Kolonia Krajanów) w kierunku góry Młynarz.

    Właśnie przy drodze pomiędzy Młynarzem a Rybakiem stoi stara, poniemiecka kapliczka z wyrytym na piedestale napisem "Dokonało się" czyli jedno z siedmiu ostatnich zdań wypowiedzianych przez Jezusa podczas ukrzyżowania.

    Przez Rzędzinę docierałem do Włodowic, znad których widać już było Nową Rudę.

    I tak wyczerpany i spragniony znalazłem się we Włodowicach.

    Dalej wzdłuż Włodzicy dotarłem do rogatek Nowej Rudy gdzie czekała mnie oaza. Zwykłe piwo, na które rzuciłem się w pijalni, smakowało niczym najwykwintniejszy trunek przeznaczony dla smakoszy z wyrafinowanym gustem. Ale to ja byłem pragnieniem.



1 komentarz:

  1. 1807 Denkstein Gefallene Napoleon Bild hier :
    https://dolny-slask.org.pl/5665446,foto.html
    Grüße
    J. Jörns

    OdpowiedzUsuń