Poprzednia moja wyprawa, ze względu na nawierzchnię, była dość specyficzna, ale niestety nie zawsze można uniknąć takiej sytuacji. W tej wycieczce asfaltu jest mniej, lecz wcale niemało. Celem jest dojście do Przełęczy Kłodzkiej i zamknięcie tematu Gór Złotych a na powrocie zahaczenie o Ptasznika, bo tak ładnie wystaje ponad sąsiednie wzniesienia i jest przy szlaku.
Z Jaszkowej Górnej wychodzi wąska droga prowadząca do Przełęczy Kłodzkiej a po drodze jest jeszcze kolonia Gaj, zatem nie ma na co czekać, w drogę.
Już jadąc do Jaszkowej miałem zmiany nastawienia spowodowane przez pogodę, bo chwilami piękne słońce a bliżej celu gęste mgły. Na miejscu okazało się, że słońce wygrywa, choć nie bez walki. Nisko zawieszone chmury nad wioską świadczą, że mimo słabnącej siły, tak łatwo pola nie oddadzą.
Dolina jeszcze owładnięta oparem a ja już wyżej, gdzie słonko ładnie operuje światłem i temperaturą.
Przejrzystość jednak nie jest jak na razie pierwszorzędna, ale wystarczająca, by dostrzegać dalszy krajobraz. A tam Ptasznik, Szkudła i Sowiniec, na tego o piramidalnym kształcie, będę podczas tej przechadzki podchodził.
Można by pomyśleć, że gdzieś tam w Górach Bardzkich płoną góry, płoną lasy, bo wierzchołki spowite dymem, ale to tylko chmury bijące się z górami.
I wśród tych szczytów jest ten jeden charakterystyczny z odznaczającą się z daleka konstrukcją. Zmierzam w jej kierunku, by w końcu tam dotrzeć, lecz nie dziś.
Jest i Gaj, ale jakoś pusto wokół. Większość z niewielu tutejszych siedzib jest trochę dalej. A w tle Zamczysko, Sokolec, Sokolec Mały, Bodak.
Próbowałem dowiedzieć się czego kolonią jest Gaj, Podzamku czy Jaszkowej Górnej i dopiero mapy Geoportalu wyjaśniły mi, że tej drugiej wsi. I tak, na uboczu, w zielonym zakątku, mieszkają sobie Gajowianie.
Przy głównym skrzyżowaniu znajduje się coś, co można chyba nazwać rzeźbą. Nie chcę nawet próbować zgadywać co ona przedstawia, pewne jest, że to dzieło przykuwa uwagę. W Gaju jest Dom Rzeźbiarza, gdzie odbywają się warsztaty, więc być może ta instalacja ma z tym jakiś związek?
Do przełęczy jeszcze kilometr a po drugiej jej stronie oczywiscie Bardzkie, gdzie najbardziej dominuje Grodzisko, ale są tam widoczne również: Jedlak, Podzamecka Kopa, Jelenia Kopa i Szeroka Góra. Kłodzkiej Góry nie widać.
Są też dalsze widoki, na Stołowe, od Góry św. Anny, poprzez Kopę Śmierci, Narożnika, Skalniaka po Szczeliniec Wielki. A blisko jest Obszerna, przez którą będę przechodził w następnej wycieczce.
Wokoło same pola uprawne, ale w środku jednego z nich, przy drodze, jest niezaorane, dzikie miejsce z resztkami muru. To ślad po budynkach dawnego gospodarstwa Neue Welt. W tle Kłoda, Sokolec i Sokolec Mały.
Parking na Przełęczy Kłodzkiej dopakowany po brzeżek, każdy następny, dojeżdżający samochód musi szukać sobie innego miejsca na postój. To są uroki weekendu. Następną swoją wycieczkę będę właśnie stąd zaczynał, ale wiem, że to będzie poniedziałek, aby uniknąć ciżby.
Po drugiej stronie drogi kolumna maryjna z pokolorowanymi postaciami, za nią prywatny plac parkingowy, ale ponieważ płatny, to pusty.
Nowością dla mnie, na przełęczy, jest pomnik poświęcony ofiarom katastrofy lotniczej z 2010 roku. Odsłonięto go w 2023 a sądząc z treści na tablicy, łatwo się domyślić, które środowiska za nim stoją.
I jeszcze rzut oka z przełęczy na okoliczne góry a konkretnie Złote. Są tam Sokolec, Sokolec Mały, w głębi Jawornik Wielki i dalej Bodak oraz Ptasznik, na którego właśnie się wybieram wracając do Jaszkowej Górnej.
Wracam szlakiem niebieskim do rozdroża przed Gajem, gdzie odbijam tak, jak mnie szlak wiedzie. Teraz będzie leśnie.
Myślałem, że droga na Ptasznika od początku będzie mocnym podejściem, ale nie. Jest co prawda pod górę, lecz w miarę dobrze, więc idzie się bez zadyszki. Ta leśna droga posiada ślady wskazujące, że kiedyś była tu nawierzchnia bitumiczna.
Na stoku Bodaka udaje mi się znaleźć miejsce prawie widokowe, więc zatrzymuję w kadrze widok z niego, bo to rzadkość w tym lesie.
Ptasznik coraz bliżej i wydaje się, że trzeba jeszcze będzie się wytężyć, żeby trafić na jego grzbiet.
I faktycznie. Od Przełęczy Chwalisławskiej robi się ostrzej a do tego miejscami dróżka jest niemiłosiernie zarośnięta, co nie ułatwia zdobywania.
Jakby tego było mało to przeszkody wyrastają na drodze, rzec można kłody same kładą się pod nogi, ale nie daję się.
Oto szczyt Ptasznika (daw. Vogel Berg - 718 m n.p.m.). Pierwsze skojarzenie co do polskiej nazwy, jakie przychodzi mi na myśl, to rodzina pokaźnych, kudłatych pająków, ale to zły trop.
Słupek geodezyjny potwierdza kulminację a wokół niestety brak widoków, choć z drugiej strony raczej nie chciałbym, żeby te drzewa były wykoszone, więc dobrze jest jak jest.
Rozbiłem na szczycie tymczasowy obóz, aby odsapnąć i uzupełnić energię, ale mimo słońca, wiatr skutecznie mnie przegonił swoim przeszywającym podmuchem już po dziesięciu minutach. Zejście szlakiem, południowym stokiem, nastręczyło mi niespodziewanych trudności. Nie dość, że stromo, to głazowisko swoimi nieprzewidywalnymi ścieżkami, owocnie spowalnia zejście. O skręcenie nogi nietrudno.
Gdybym wchodził na Ptasznika od tej strony, to także nie byłoby bezstresowo. Wygląda na to, że góra nie jest aż taka łatwiutka do zdobycia.
Na skrzyżowaniu łapię czarny szlak i to on dalej sprowadza mnie w doły nadspodziewanie szeroką, leśną drogą.
Wyjście z cienia na słoneczko, takie nie za gorące, to przyjemność sama w sobie. Do tego na wprost widok na Góry Bystrzyckie i Orlickie.
Rozciągnięte grzbiety Orlickich i Bystrzyckich ciągle towarzyszą zejściu a dodatkowo pojawiają się bliżej Wzgórza Rogówki.
Las się kończy, zaczynają łąki i robi się jeszcze ładniej. Takie zejście to przyjemność. Po jednej stronie Szkudła, Sowiniec i Kaczyniec.
I jeszcze pięknie otwarta Kotlina Kłodzka z Kłodzkiem i Górami Stołowymi w tle i kawałkiem Wzgórz Lewińskich. Dostrzegalna jest również Śnieżka.
A z przełęczy już z górki do Jaszkowej Górnej, która mnie wita na wlocie a ja powoli się z nią żegnam, bo kończę w niej swoją wyprawę. Kończę też pewien etap mojego przejścia, bo żegnam się również z Górami Złotymi i następnym razem będę wkraczał w Bardzkie.










































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz