piątek, 26 kwietnia 2019

BŁAŻKOWA I OKOLICA




   Góry Bystrzyckie charakteryzują się dużym zalesieniem, mnóstwem szerokich, bitych dróg przecinających te lasy oraz niezbyt wyrazistymi wierzchołkami. Są oczywiście wyjątki od takiego krajobrazu, które chętnie poznaję, ale generalnie to rzadkość. Jeden z takich wyjątków już dawno chciałem odwiedzić, przeczytawszy o nim gdzieś w sieci i teraz powstała ku temu sposobność. Przy okazji musiałem stworzyć jakiś plan obejmujący inne miejsca w okolicy, czego efektem jest moja kolejna sudecka przechadzka.
   W Dusznikach-Zdroju na ulicy Wiejskiej łapię szlak niebieski i wio pod górę.

    Asfaltowa droga przechodzi obok Wzgórza Rozalii, na które od strony północnej prowadzą schody. Nie są to schody bez sensu, gdyż męcząco wiodą do kaplicy.

    Kaplica Trójcy Świętej pochodzi z 1698 roku. Jest to kaplica wotywna, postawiona przez ocalałych po przejściu zarazy w 1679 roku.

   Później dobudowano do niej pustelnię, pojawiła się kalwaria, było to miejsce chętnie odwiedzane przez spacerowiczów, bo i widoki ze wzgórza były, i eremita stanowił atrakcję. Dziś została tylko sama kaplica, zresztą zamknięta na głucho.

    Jest jeszcze figura św. Rozalii przy kaplicy, znajdująca się kiedyś na dole przy schodach.

    Chociaż ze wzgórza, w związku z zadrzewieniem, niewiele widać, to można sobie uzmysłowić, podchodząc trochę wyżej drogą, jaki był mniej więcej widok z niego.

    Droga ze szlakiem niebieskim zawodzi do Rozdroża pod Nawojową, gdzie łączy się z żółtym a w oczy rzuca się coś, co bardzo lubię, mianowicie drewniana architektura. "Góralski Dwór" jest pięknie położonym pensjonatem zbudowanym z bali.

    Nawojowa (Königs Berg-675 m n.p.m.) to na wpół łysa góra, obok wierzchołka której przechodzą szlaki wiodące do schroniska "Pod Muflonem".

     Do "muflona" trafię, ale jeszcze nie teraz. Na rozstaju przy Nawojowej odrywam się od szlaków i obchodzę Ptasią Górę od wschodniej strony. A stąd widok na dolinę z Bobrownikami (Biebersdorf), kiedyś wsią, dziś częścią Szczytnej. Nieco dalej Szczytna i Szczytnik.

   W lesie wpadam na szlak czerwony, który schodzi do doliny z płynącym tu potokiem Cięciwa, choć w różnych mapach można spotkać nazwy Leszczyniec albo Kliniak. Ta ostatnia jest zbliżona fonetycznie do Klinkei Flössel, bo tak brzmiała niemiecka nazwa potoku.

     Wschodnie zbocze tej doliny nazywane jest Szklanym Stokiem, ale nie wiem czy ma to jakiś związek z tradycjami szklarskimi na tym terenie. Kiedyś po prostu nazywał się Sklars Lehne. Niekiedy ten stok błędnie pokazywany jest w mapach po drugiej stronie góry Gołębiej. Idąc malowniczą doliną w górę potoku można dostrzec wierzchołek Kuźnickiej Góry (Holz Berg-816 m n.p.m.).

    Trudno sobie dziś wyobrazić, ale dawniej przy tej drodze były zabudowania, mieszkali tu ludzie. Ślady po tym są nikłe, ale można je zauważyć.

    Dalej czerwony szlak prowadzi już po stromiźnie i dochodzi do Drogi Justyny, tuż przed którą upiększa krajobraz przyjemnie nasłoneczniona polana.

    Droga Justyny to już asfaltowa arteria, obchodząca od zachodu Błażkową, główny cel mojej wycieczki. Na Rozdrożu pod Błażkową rozstaję się z czerwonym szlakiem a idąc Drogą Justyny na południe, szukam dogodnego miejsca do zaatakowania.

    Znalazłszy takowe, ruszyłem słabo zarysowaną ścieżką w kierunku szczytu. Po chwili las rzednie a przybywa kamieni. Wśród niskiej i rzadkiej roślinności da się zauważyć stopnie prowadzące na górę.

    Im wyżej tym stają się wyraźniejsze i powoli odsłania się coś niezwykłego jak na Góry Bystrzyckie - gołoborze.

    Jeszcze bardziej niezwykłym jest budowla na wierchu, kamienne pół igloo postawione przy pomocy ludzkich rąk. Materiału wokół pełno, więc wystarczyła tylko inwencja.

    Niezwykłość i atrakcyjność Błażkowej (Bläske Koppe-805 m n.p.m.) musiał już dawno ktoś dostrzec, bo nikt nie robiłby schodów prowadzących w nieciekawe miejsce. A widoki także stąd są nie do pogardzenia, chociaż znaczną cześć krajobrazu zasłaniają drzewa. Na północnym zachodzie Gomoła i Grodczyn.

    Zaśnieżone najwyższe szczyty Karkonoszy także są widoczne.

    Na wschodzie Góry Bardzkie z najbardziej uwydatnionymi bardzką Kalwarią, Ostrą Góra i Szeroką.

    A po sąsiedzku Wolarz...

    ... i Smolna.

    Błażkowa nie jest ogólnie znanym i popularnym miejscem, nie prowadzi tędy żaden szlak i dojście nie jest tu proste, toteż nie trafiają tu wszyscy, lecz tylko ci, którzy szukają w Sudetach czegoś specyficznego i unikalnego. Mimo to, nawet wśród tych górskich "poszukiwaczy" zdarzają się imprezowicze, którzy zostawiają po sobie ślad.

    Co z tego, że odpady (głównie puszki i butelki) są zebrane w worku i koszu? Przecież zwierzęta mogą to roznieść, albo, co gorsze, zrobić sobie tym krzywdę. Ci, co to zostawili, chyba "myśleli", że są jakieś służby komunalne jak w mieście, które zbierają z gór śmieci, wywożą i wszystko jest OK. Niestety, cytując Marsellusa Wallace'a z Pulp Fiction, jest "K...ewsko daleko od OK".

    Oprócz tej jednej rysy na wizerunku, wynikającej jednak z ludzkiej głupoty, Błażkowa mnie zachwyciła i pozostaje tylko mieć nadzieję, że nadal będzie nieznanym szerszemu gronu śmieciarzy miejscem.

    Będąc już na Błażkowej chciałem z ciekawości zajrzeć na inny wierzchołek, w zasadzie tej samej góry, nazywany Sępią. Ścieżka co prawda tam zaprowadza, ale dalej już trudno się połapać. W każdym razie wierch jest nieciekawy.

    Drogą Justyny dotarłem do jakiegoś wyrobiska, z którego na pewno ktoś korzysta. Co ciekawe, jest ono naniesione na XIX-wieczne mapy, więc już od dawna jest stąd pozyskiwany materiał, przypuszczam, że na leśne drogi.

    Kolejnym moim celem była Zbójnicka Góra, więc opuściłem Drogę Justyny i szedłem w stronę wierzchołka, który właściwie trudno zlokalizować, tak płaska jest to góra. Długa prosta o niewielkim nachyleniu prowadzi wprost na szczyt.

     Wierzchołek Zbójnickiej Góry (Grunwalder Berg-828 m n.p.m.) niczym nie zachwyca ani nie intryguje. W zasadzie to trudno go zauważyć podczas marszu szeroką leśną drogą.

    Dwieście metrów dalej na południe, przy skrzyżowaniu, znajduje się teren będący źródliskiem Dzikiej Orlicy. Byłem tu prawie trzy lata wcześniej i chciałem zobaczyć, czy coś się zmieniło.

    Przy źródle niewiele nowinek, jedynym dodatkiem jest zawieszony na drzewie drewniany bucik, spotykany nieraz przy źródłach w Czechach, więc przypuszczam, iż przymocowali go tutaj właśnie turyści zza naszej południowej granicy. Na haczyku wisi dodatkowo kubek, lecz nie skorzystałem z okazji nabrania do niego wody ze zdroju i skonsumowania jej.

    Jakoś nie przemawia do mnie spożywanie stojącej wody. Co innego, gdy jej ruch jest intensywny, ale w tym przypadku tego nie ma i zadziałał instynkt samozachowawczy.

    Spod źródła udałem się do doliny Sarniny (Reh Flössel), niewielkiego potoku.  Zwabiło mnie tu ukształtowanie terenu widziane w mapie topograficznej. W górnym biegu wody jak na lekarstwo, właściwie to sucho.

    Poniżej przepustu, wody trochę więcej a i dolina sprawia dobre wrażenie.

    Z biegiem strumienia, zbocza robią się coraz wyższe i bardziej strome a spacer staje się przez to bardziej interesujący.

    I na tym stromym zboczu, wysoko, po drugiej stronie potoku, zauważyłem dziwnie zachowującą się samotną łanię.  Miała nienaturalnie przechyloną głowę na lewo i kręciła się w kółko. Obserwowałem ją przez kilka minut i muszę przyznać, że trochę się wystraszyłem, gdy coraz bardziej zniżała się po zboczu w moją stronę, ponieważ nie wiedziałem cóż może dolegać owej zwierzynie a brałem pod uwagę wściekliznę. Czytałem też o CWD, ale w Polsce jeszcze tej choroby nie stwierdzono. W każdym razie przyspieszyłem kroku, by szybko stamtąd się oddalić.

    Po ledwie kilometrowym biegu, Sarnina wpada do Czerwonego Potoku przy Widlastej Drodze, którą biegnie szlak niebieski.

    Niebieski dalej prowadzi trawersem, stromymi zachodnimi stokami Wilczej Góry, Kuźnickiej Góry, Koniucha i Ptasiej Góry, wzdłuż głębokiej doliny Bystrzycy Dusznickiej. Gdyby nie drzewa, można by się było raczyć widokiem piękna tej doliny jak również dalszymi krajobrazami, które w obecnej sytuacji tylko sporadycznie się trafiają.

    Kręta droga zaprowadza do schroniska "Pod Muflonem", obok którego rośnie ponad 150-letni pomnik przyrody jesion "Bolko".

     Dziś ten budynek jet samotnym obiektem na stoku Ptasiej Góry, ale na starych mapach, oprócz Stille Liebe, widać w okolicy jeszcze trzy inne budynki, których już nie ma, więc kiedyś było mu raźniej. Na stronie polska-org.pl widać na starych fotografiach, że teren poniżej schroniska nie był zalesiony. Na szczęście dzisiaj, chociaż jest las, to nie wszystko zasłania i można z tarasu cieszyć się piękną panoramą Dusznik-Zdroju wraz ze Szczelińcem Wielkim na horyzoncie.

    Śnieżkę także można wypatrzyć przy dobrej pogodzie.

    Ze schroniska już prosta droga w dół do Dusznik żółtym szlakiem, choć na rozdrożu wybrałem inny wariant, zostawiając przy kładce żółty na rzecz dróżki idącej łąkami, co było dobrym pomysłem ze względu na krajobraz. I tym sposobem zakończyłem wycieczkę.

 



6 komentarzy:

  1. I znów nietuzinkowa trasa, tym razem w Bystrzyckich. :)
    Kurczę...tak blisko mieliśmy ten wierzchołek Błażkowej i nie skorzystaliśmy. Teraz żałuję, bo widzę że bardzo fajnie tam. Szkoda jedynie że tak zupełnie niekomercyjny wierch, też z wolna staje się miejscem bytowania górskich ćwierćinteligentów...

    Ta dolina Sarniny bardzo malownicza, natomiast łania faktycznie mogła być zarażona jakimś ustrojstwem. Kiedyś miałem podobny przypadek z lisem, który usilnie zabiegał o moje towarzystwo, gdy uskuteczniałem grzybobranie. Wtedy również pośpiesznie się ewakuowałem. Lepiej dmuchać na zimne... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajny wierch ta Błażkowa, polecam.
      Co do zwierząt, to w czasie wędrówek spotyka się czasem różne stworzenia, bo przecież las jest ich domem. Natrafiałem w Sudetach na lisy, sarny, jelenie, muflony, wiewiórki,kuny, gady, nawet raz napotkałem borsuka. Co ciekawe, nigdy jeszcze nie wpadłem na dziki, chociaż gdy jechałem samochodem niejednokrotnie ich stada przebiegały mi drogę. Z reguły zwierzęta uciekają i chowają się przed ludźmi, więc jeśli jakieś tego nie robi to jest podejrzane i ostrożności nigdy za wiele.

      Usuń
  2. Schody męcząco pod górę. ;) Ja bym tam wyciąg założyła, a wtedy Medart by mnie przeklął. ;p
    Super ten strumyk Cięciwa. Wygląda trochę jak oglądana z Ambrożovej Vyhlidki maleńka Łaba. :)
    Piszesz, że sie oderwałes od szlaku. Ja co roku sie chcę oderwać od szlaku i iść na Borówczane Skały. I nie mogę się odważyć. :/
    Cudnie wyglądaja zaśnieżone Karkonosze. :)
    Myslisz, że ci ludzie, co te śmieci zostawili to myślą? Ja bym miała wątpliwości. ;) Cytacik z PF bardzo na miejscu. :D
    Jak człowiek jest spragniony to napije sie nawet ze strumienia, który ma głębokość trzy centymetry i w zasadzie nie płynie.... ;p
    Ładne schronisko. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyciąg tam to byłaby przesada, ale... eskalator? ;)
    Cięciwa, co uchwyciłem na zdjęciu, bardzo ładnie meandruje na znaczniejszej długości, przydając dolinie jeszcze więcej uroku.
    Odrywając się od szlaku czuję się niczym odkrywca i nie przysparza mi to problemu, wręcz przeciwnie, napędza mnie bardziej. Niedawno byłem w Karkonoszach i także sporo wędrowałem poza szlakami, oczywiście nie w obrębie KPN-u. Przeszedłem wzdłuż Podgórnej oraz Myi i była to ekscytująca wycieczka. Relacja ukaże się za jakiś czas na blogu.
    Jeśli chodzi o myślenie śmieciarzy, to celowo to słowo ująłem w cudzysłów.
    Nawet spragniony bałbym się napić wody z kałuży. Poza tym, nauczony doświadczeniem, biorę ze sobą do plecaka zawsze więcej picia.

    OdpowiedzUsuń
  4. O tym gołoborzu słyszałem od znajomego, ale jeszcze nie miałem okazji osobiście zobaczyć. Na zdjęciach ciekawie to wygląda, a ten murek na nim interesujący. Mam to miejsce na liście do odwiedzenia, a po obejrzeniu fotek, pewnie nadarzy się ta okazja szybciej, niż później ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsce warte odwiedzenia dla lubiących tego typu klimaty a ta budowla na szczycie widoczna jest nawet na zdjęciach "z lotu ptaka" w Ortofotomapie Geoportalu. Innym gołoborzem w Sudetach, które wywarło na mnie wrażenie, (kto wie, czy nie większe), jest to na Stromej w Masywie Śnieżnika.

      Usuń