sobota, 8 marca 2014

GARB DZIKOWCA




   
     Pierwszym, co przychodzi do głowy na hasło "Dzikowiec" to wzniesienie w Górach Kamiennych z kolejką linową i drewnianą wieżą widokową. Garb Dzikowca jednak nie ma nic wspólnego z tą górą (poza tym, że znajdują się w Sudetach), gdyż jest pasmem przynależącym do Gór Sowich a nazwa  związana jest ze wsią Dzikowiec (Ebersdorf) leżącą u stóp garbu. Z pewnością nie jest to miejsce uczęszczane przez turystów. Przez pasmo przechodzi co prawda Główny Szlak Sudecki ale tylko na krótkim odcinku i w poprzek, a ja postanowiłem przejść go wzdłuż i przekonać się czy zawiera coś interesującego.
      Wyruszyłem z przystanku kolejowego Nowa Ruda Przedmieście, który znajduje się przy byłej kopalni węgla. Dziś krajobraz jest tu księżycowy, straszą jeszcze resztki budynków grożące zawaleniem.

    Podchodząc wyżej omijam Rudą Górę, która robiła kiedyś za składowisko odpadów kopalnianych. Mimo upływu czasu od zamknięcia zakładu, hałdy kamienia, szlaki i czegóż tam jeszcze - pozostały. Rekultywacja chyba nie przebiegła pomyślnie.

    Docieram do obwodnicy Nowej Rudy i przecinam ją w jej najwyższym punkcie. Jadąc tędy samochodem można podziwiać piękne widoki Gór Sowich, oczywiście przy dobrej przejrzystości powietrza. Grabina, Rymarz, Kalenica, Popielak.

     Chwilę później znalazłem się u bram Woliborza, by po przekroczeniu Woliborki zacząć eksplorację Garbu Dzikowca.

    Najpierw łąkami, potem lasem, szedłem dróżką trawersując górę aż dotarłem na rozdroże na skraju lasu z widokiem na Przykrzec - najwyższy szczyt Garbu Dzikowca.

    Pierwszym wzniesieniem na mojej drodze miał być Kamiennik ale sprawdzając w wielu mapach stwierdziłem, iż występują rozbieżności co do wierzchołka. Nawet "Geoportal" podaje dwie różne lokalizacje góry (zamiennie z Kmiotkiem). Dla mnie podstawą była stara niemiecka mapa "Messtischblatt", na której Stein-Berg, czyli Kamiennik, z wysokością 557 m.n.p.m. znajduje się w tym samym miejscu co na mapach "Sygnatury". Z jednej strony góry znajduje się Kmiotek (Bauer-Berg 560 m.n.p.m.) a z drugiej wierzchołek (558 m.n.p.m.), który wg. wydawnictwa "Plan" jest Kamiennikiem i ma 560 m.n.p.m. Nie lubię takiego bałaganu. Tak czy owak wszedłem na górę "558" bo nie było to trudne i prowadziła tam dróżka.

   Oczu widokami zbytnio nie nacieszyłem z uwagi na drzewostan. Bardziej jednak interesowała mnie sąsiednia góra Kamiennik. Dotarłem do jej podnóża i rozpocząłem podejście zachodnim zboczem, ścieżką na granicy lasu. Na szczycie jednak drzewa. Mimo wszystko pomiędzy nimi można dostrzec w oddali kościół w Woliborzu.

   Kiedyś na Kamienniku musiano eksploatować kamień, gdyż po wschodniej stronie widać pozostałości wyrobiska i jest tu urwisko nie wyglądające na naturalne.

    Ze szczytu schodziłem grzbietem opadającym w stronę Dzikowca napotykając po drodze na różne przeszkody w poprzek ścieżki. Polała się nawet krew gdy zahaczyłem o jedną z nich.

    Przez wieś przechodziłem obok boiska miejscowej "Burzy", z widokiem na Przykrzca.

    A zaraz za nim kościół p.w. św. Marcina z 1645 roku.

    Przez pewien czas musiałem dreptać asfaltem, drogą w kierunku Słupca, szukając jakiejś dróżki lub chociaż ścieżki odbijającej w stronę kolejnego wzniesienia na zaplanowanej trasie. Wreszcie znalazłem przesmyk miedzy posesjami i przekroczywszy ślady po torach byłej linii kolejowej zacząłem podejście.
  Prawie jak po polu minowym.

    W lesie stromizna się zwiększyła a porozrzucane odłamki skalne były lepiej widoczne. Kamieniołom coraz bliżej.

    Po forsownej wspinaczce dotarłem na szczyt najwyższej góry Garbu Dzikowca - Przykrzca (ok. 614 m.n.p.m.). Jako że liści jeszcze nie ma na drzewach to obserwacja okolicy z góry może być w miarę przystępna. Po wschodniej stronie wzniesienia - Góry Bardzkie, a w dole zalew w Dzikowcu, gdzie widać wędkujących moczykijów.

     Natomiast po zachodniej stronie wcina się w górę kopalnia. Być może wkrótce Przykrzec będzie już tylko legendą. Na horyzoncie Wilkowiec i Góra Wszystkich Świętych.

    Mimo, iż jedyne kopalnie odkrywkowe jakie akceptuję to te nieczynne, muszę jednak przyznać, że tarasy na stoku góry wyglądają nader efektownie.

    Wędrując dalej grzbietem przecinam Główny Szlak Sudecki przechodzący przez garb. To jedyny szlak jaki miałem spotkać podczas tej wycieczki.

    Większość mojej trasy prowadzi przez las więc ucieszyłem się, przeszedłszy kilka nienazwanych wierzchołków,  kiedy na chwile droga z niego wyszła. Przed sobą miałem Słupiec z rozpoznawalną wieżą wyciągową szybu pozostałego po kopalni węgla, która stała się już chyba jednym z symboli Nowej Rudy.

    W dalszej wędrówce leśnymi drogami mogłem zaobserwować jak też ludzie bezmyślnie śmiecą. Przynieść jest łatwo, zabrać opakowanie ze sobą to już trudno.

    Ostatnim, najbardziej wysuniętym na południe wzniesieniem Garbu Dzikowca jest Czajka, na którą wchodzę bez wysiłku i widzę, że stąd także pozyskiwano kiedyś kamień gdyż są ślady działalności wydobywczej, choć maskowane upływem czasu.

    Zbliżając się do końca wycieczki zaglądam jeszcze po drodze do opuszczonego budynku należącego do nadleśnictwa, a znanego wśród okolicznych mieszkańców jako "Mogador".

    Zapuszczone obejście, zniszczone wnętrze. Pewnie nikomu niepotrzebne.

     Zaraz za budynkiem zaczynają się łąki, gdzie można cieszyć się przestrzenią i widokami na Masyw Kortunału w Górach Bardzkich.

    I tymiż łąkami schodzę do Czerwieńczyc, gdzie przy piętnastowiecznym kościele św. Bartłomieja kończę kolejną eskapadę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz