sobota, 6 czerwca 2015

KROWIARKI




    Wiele dobrego usłyszałem i przeczytałem o szlaku prowadzącym przez Krowiarki, zwłaszcza o jego walorach widokowych. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko udać się tam i przekonać organoleptycznie.
     Krowiarki to pasmo zaliczane do mezoregionu Masywu Śnieżnika, ciągnące się od Przełęczy Puchaczówka po przedmieścia Kłodzka. I właśnie  kierunek północno-zachodni wyznaczyłem sobie do pokonania dystansu, a zadecydował, rzecz jasna, profil trasy. I chociaż żółty szlak prowadzi od przełęczy do Żelazna, to jednak nie byłbym sobą, jakbym czegoś nie zmienił. Chociaż trochę.
    Tego dnia w Siennej odbywały się Górskie Samochodowe Mistrzostwa Polski i ciszy na Przełęczy Puchaczówka, gdzie była meta, nie należało się spodziewać. Ryk silników było słychać już z daleka.

    Nie zabawiłem jednak zbyt długo na przełęczy, kilka egzemplarzy obejrzałem z bliska i ruszyłem w dół żółtym szlakiem po łąkach, jak przypuszczam, pełnych wygłodniałych kleszczy, czyhających tu właśnie na mnie. W oddali widać Góry Bystrzyckie a bliżej znajduje się najwyższa góra Krowiarek - Suchoń.

    Szlak przecina drogę łączącą Stronie Ślaskie z Bystrzycą Kłodzką. Wzdłuż niej płynie potok Biała Woda, nad którym kiedyś znajdowały się zabudowania nieistniejącej już wsi o takiej samej nazwie. Po wojnie tereny te przejął PGR, ludność wysiedlono a to co zostało po prostu zniszczono. Przy drodze ostała się ino XIX- wieczna kaplica św. Anny.

    Od kapliczki zaczyna się pod górę, trochę lasem a trochę łąkami, dzięki czemu po wejściu na większą wysokość można cieszyć się pięknymi widokami zestrojonymi z takową pogodą. Za plecami Czarna Góra.

   Z czasem droga doprowadza do Marcinkowa, wsi liczącej 6 mieszkańców (2011 r.). Zabudowań tu niewiele, chociaż położenie wioski jest atrakcyjne z turystycznego punktu widzenia, na stoku Skowroniej Góry (839 m.n.p.m.)

    Na górnym krańcu wsi znajdują się ruiny kościoła św. Marcina z 1598 roku, odbudowanego w 1701 roku.

     Kościół, wraz z cmentarzem, otoczony jest kamiennym murem i zarośnięty bujną roślinnością o tej porze roku.

    Jednak między starymi grobami wśród chaszczy, ku mojemu zdumieniu, jest jeden zadbany, ze współczesnym nagrobkiem, chociaż sama mogiła ma już blisko 70 lat. Osobliwie to wygląda i jednocześnie to wspaniałe, że ktoś ciągle pamięta.

    Sam kościół natomiast to już zupełna ruina.

  Spod ruin kościoła na wierzchołek Skowroniej Góry jest zaledwie kilkaset metrów i właśnie tamtędy wiedzie dalej szlak żółty.

   Szczyt jest odsłonięty, więc panoramy z niego są pyszne. Na południu Czarna Góra i Śnieżnik za nią.

    Bardziej na zachód Suchoń.

    Na zachodzie Górzyca.

   Na północy Góry Złote z Jawornikiem Wielkim i Borówkową.

    Na wschodzie najbliżej najbardziej rzucający się w oczy Wilczyniec, za nim daleko słabo widoczny jest Keprník a po lewej Czernica.

   Dalsza wędrówka grzbietem Krowiarek przysparzała kolejnych pięknych widoków i co się z tym wiąże - miłych doznań. Z Żabnicy ładne panoramy na zachód.

    Kowalska Ścieżka, którą dalej prowadzi szlak, wynosi mnie na niewielkie siodło pomiędzy Skałeczną a Różanką. Wychodząc z lasu na przełęcz mam przed oczyma w oddali Góry Bardzkie.

    Stokiem Skałecznej dochodzę do drogi asfaltowej w Romanowie a nią do Przełęczy Romanowskiej, gdzie jest węzeł dróg lokalnych a Romanowo wita.

    Dalej szlak żółty przebiega przez Romanowo Górne obok kamieniołomu marmuru. Jednak na skrzyżowaniu przy świetlicy wiejskiej zostawiam go na rzecz czarnego i zmierzam do Piotrowic Górnych.

    Na krańcach tej drogi, w Piotrowicach Górnych, mieści się kościół św. Rodziny z końca XVIII wieku, odnowiony w 2008 r. Straszne odludzie. W okolicy są chyba tylko dwa gospodarstwa.

    Moje wejście na czarny szlak w Romanowie miało na celu doprowadzenie na górę Krzyżową. Patrząc w mapę byłem ciekaw cóż interesującego tam się znajduje, nazwa i piktogramy sugerowały kalwarię. Za kościołem szlak skręca w prawo i podchodzi na przełączkę w Żelaznych Górach pomiędzy Goliną a bezimiennym wzniesieniem.

    Szlak nie wchodzi na Krzyżową, omija szczyt, na szczęście jest niewielki drogowskaz pokazujący drogę na górę. Ta droga także omija główny wierzchołek ale prowadzi do kaplicy na pobocznym.

     Na polanie przed kaplicą jest wiata i nie bardzo wiem czy już rozebrana czy jeszcze nie skończona.

    Sama kaplica usytuowana jest wysoko, wokoło znajdują się stacje drogi krzyżowej.

    Największą niespodzianką było to, iż obiekt jest otwarty. Trudno oprzeć się chęci zajrzenia do środka. Kaplica została ufundowana w 1736 roku przez Oppersdorffów, śląski ród arystokratyczny.

    Z górki ścieżka doprowadza ponownie do szlaku czarnego a nim kontynuuję dalszą wędrówkę. Na  odsłoniętym, północnym stoku Krzyżowej odbywały się sianokosy, z czego skwapliwie korzystał bocian.

    Szlak prowadzi do Starego Waliszowa, co jest mi nie po drodze, więc odbijam na Piotrowice obchodząc Krzyżową. Przy drodze w Piotrowicach Dolnych stoi kapliczka MB Częstochowskiej.

    Kawałek wyżej, prawie na samej Przełęczy Piotrowickiej, znajduje się spora wiata, pod którą można się schronić przed deszczem a także słońcem, które właśnie tego dnia intensywnie operuje.

    Przez Piotrowice ponownie znalazłem się w Romanowie na szlaku żółtym ale w planie miałem znaleźć zielony odbijający na Gardowe Górki. Miałem, ale go przegapiłem. Nie wiem gdzie, nie wiem jak, w każdym razie nie miałem zamiaru wracać w celu jego odnalezienia więc wybrałem najdogodniejszą (moim zdaniem)  drogę idącą w tamtym kierunku. Było to przy spalonym budynku.

     Początkowo wszystko było pięknie, wyraźna dróżka idąca w pożądanym przeze mnie kierunku. Niestety sielanka w pewnej chwili się skończyła i musiałem podchodzić stromym stokiem w trawie po pas. Widoki częściowo rekompensowały mi tę niedogodność. Góra Wapniarka i Żelazno.

    Kiedy wygramoliłem się na w miarę równy teren, przed nosem miałem gospodarstwo. W takim trudnym terenie ktoś mieszka. Jedyna droga doń prowadząca jest od strony Piotrowickiego Lasu, ale jest to polna dróżka, trzeba mieć chyba samochód terenowy. Tuż obok, w dolinie znajdują się Romanowskie Źródła lecz już chodzić po chaszczach nie miałem ochoty więc odpuściłem. Dróżką dotarłem do zielonego szlaku idącego przez Gardowe Górki i dalej już poszło łatwo do Przełęczy Mielnickiej, za którą czekała mnie Wapniarka.

    Na stokach Wapniarki (Bielicy) znajdują się wyrobiska po dawnych kamieniołomach, w których wydobywano wapień. Sporo też w okolicy wapienników, gdzie go wypalano. Na szczycie góry stoi drewniana wieża widokowa. Gdy tam dotarłem czułem już trudy wycieczki.

    Na szczycie wieży ukojenie dawał przyjemny powiew wiatru. Cieszyłem się chwilą.

   Na północ jest widok na Kłodzko.

    Na południowym wschodzie widać Masyw Śnieżnika, inne kierunki zasłonięte drzewami.

    Zielony szlak idący do Gorzanowa zostawiłem i obchodząc Wapniarkę zmierzałem do Żelazna. Po drodze napotykałem jeszcze wapienniki.

    Powoli zbliżałem się do Żelazna i tym samym do końca wycieczki. Z dala rzuca się w oczy wieża kościoła św.Marcina.

    Innym interesującym zabytkiem Żelazna jest rycerska wieża mieszkalna pochodząca z XIV wieku, później przebudowywana.

    I tak kończę przechadzkę przez atrakcyjne Krowiarki, w wiosce, która bardzo doświadczyła siły żywiołu. Żelazno znacznie ucierpiało podczas powodzi tysiąclecia w 1997 roku, gdy wylała Biała Lądecka.