sobota, 30 maja 2015

BROUMOVSKÉ STĚNY II (Hvězda, Honský Špičák)



     Półtora roku po ostatnich, jesiennych odwiedzinach w Broumovských stěnách zawitałem tutaj ponownie, tym razem wiosną, oczywiście nie bez przyjemności. Poprzednio penetrowałem ich południową część, teraz przyszedł czas na północną.
    Zacząłem w Ameryce czyli na krańcach wsi Křinice, pod restauracją Amerika. Samochodów zaparkowanych było już sporo i dojeżdżały następne a większość podróżnych udawała się nie do lokalu lecz na szlak. Na Gwiazdę.

   Z Ameryki na Hvězdu jest około kilometra ale jest to stromy kilometr. Leśną drogą i schodkami szlak czerwony pnie się pod górę. Na trasie znajduje się kaplica Marii Panny Śnieżnej z 1709 roku.

    Tej soboty sporo ludzi uznało, iż Hvězda do dobre miejsce na cel wycieczki i realizowało swój pomysł na weekend. Podążałem wraz z tymi licznymi spacerowiczami na górę.

    Na wierzchołku jeszcze więcej ludzi ale co tu się dziwić jak na przeciwległym stoku jest parking samochodowy, pięć minut drogi piechotą, tak więc żaden wyczyn wejść na Gwiazdę.
    Na wierzchowinie znajduje się wiele obiektów, Hvězda to takie centrum do wyjścia i zwiedzania Broumovských stěn.

    Oczywiście główną tutejszą atrakcją jest kaple Panny Marie Sněžné zbudowana w 1733 roku. Kaplica stopniowo popadała w ruinę aż zainteresował się nią opat Jan Rotter i odbudował obiekt w stylu barokowym w 1855 roku. Kaplica zbudowana jest na planie pięcioramiennej gwiazdy a na jej szczycie błyszczy złota, sześcioramienna,  ale to nie stąd pochodzi nazwa góry.

    Dużo wcześniej, bo w 1670 roku w tym miejscu stał drewniany krzyż, na którym była przymocowana pozłacana gwiazda jako punkt orientacyjny dla podróżnych, widoczny z daleka, zwany potocznie właśnie gwiazdą. I tak się przyjęło, chociaż wcześniej to była Polická hora.

    Przy kaplicy jest punkt widokowy na kotlinę. Ładnie.

    A nieopodal stoi Chata Hvězda, górskie schronisko w stylu szwajcarskim wybudowane także przez opata Rottera.

    Natomiast przy zbiegu szlaków i jednocześnie na rozstaju, stoi zabytkowy drogowskaz.

    Zostawiłem ten "kompleks" i ruszyłem czerwonym szlakiem na południe, ale jeszcze tu będę tego dnia.

    Szedłem naprzód wśród setek pięknych skał i skałeczek, radując wzrok. Wiele z nich o charakterystycznych kształtach jest nazwanych, jak choćby Kočka.

    Na dłużej zatrzymałem się przy Teatrze Skalnym, ale to naturalne. Trudno byłoby przejść obok niego bez poruszenia.


    Innym skalnym dziełem, które zwróciło moją uwagę był Bumbrlíček czyli grubasek.

    Kolejnym, z wielu na trasie, punktem widokowym, było Sępie Gniazdo, na które trzeba wejść po schodach.

    Stąd także, jak w przypadku Hvězdy, widok na kotlinę.

    Widać też inne stołowogórskie szczyty: Ovčín, Koruna, Szczeliniec Wielki i Mały.

    Wspaniale wędruje się pomiędzy skałami, leśnymi ścieżkami Gór Stołowych (traktuję je transgranicznie), gdzie mój zachwyt wzbudzają nawet powalone drzewa. Jak one pięknie tarasują drogę.

    Na rozdrożu Nad Hájkovou roklí zostawiam chwilowo szlak czerwony by żółtym dojść do vyhlídky Ovčín. Do punktu widokowego wiedzie odbočka.

   Jakiegoś obszernego tarasu widokowego to tutaj nie ma ale jest gdzie spocząć a także popatrzeć jest skąd na Broumov.


    Wracałem żółtym szlakiem do czerwonego po niezbyt przyjemnej, błotnistej ścieżce starając się unikać kontaktu z mazią, co nie było łatwe. Raczej nie polecam odcinka szlaku żółtego pomiędzy "odboczką" na Ovčín a rozcestnikem U Ovčína. Dalej już szło gładko, podążałem czerwonym na południe mijając ciekawy drogowskaz.

    Kolejnym moim przystankiem były Kamenné hřiby, do których trzeba odbić ze szlaku, jak to miało już miejsce kilkakrotnie w czasie tej wędrówki.

    Trochę dalej, za grzybami jest kolejny punkt widokowy.

    Ponownie wróciłem do czerwonego i po chwili znowu odbiłem na "wyhlidkę", tym razem na Zaječí rokle.

    Rozcestník Nad Slavným jest miejscem, które łączy moje obydwie wycieczki po Broumovských stěnách. Poprzednim razem właśnie tu doszedłem od południa i robiłem nawrót. Teraz robię to samo ale w kierunku północnym.

    Wraz ze szlakiem zielonym przemieszczałem się z powrotem, w kierunku Hvězdy. Zauważyłem, że dość popularne są tutaj leśne domki, napotykane co jakiś czas na szlaku.

    Nie są to jakieś dzikie chatki ale budynki z numerami. No i fajnie położone.

   Po pewnym czasie szlak zielony schodzi niżej i wiedzie ciemnym Gruszkowym Wąwozem. Klimatycznie.

    Wraz z potokiem Ledhujka docieram do wioski Suchý Důl jednak nie nawiedzam jej, gdyż na rozdrożu tuż przed nią rozstaję się ze szlakiem zielonym i podchodzę pod górę niebieskim.

    A tam wyżej znowu domki w lesie, usytuowane nad Hájkovou roklí, pierwszy z nich niemal nad samą Suchodolską Niagarą, przed innym natomiast stoi efektowny totem.

   Dalej szlak niebieski wiedzie mniej interesującymi zakątkami aż dołącza do czerwonego, który znowu lawiruje pomiędzy skałkami i robi się ciekawie. Po drodze znajduje się Mariánská jeskyně lecz aby tam dojść trzeba zejść ze szlaku, przejść po kładce i wspiąć się po schodach.

    Słowo jaskinia może sugerować, że mamy do czynienia z jakąś wielką komnatą wydrążoną w skałach, do której prowadzi korytarz przyozdobiony stalaktytami i stalagmitami, jednak rzeczywistość jest mniej spektakularna. Przed wejściem do groty na skale wykuty jest relief  z 1886 roku przedstawiający głowę Madonny, autorstwa Alberta Rachnera z Wrocławia.

   Sama jaskinia jest niewielka, taki zaułek pod skałami.

    Powróciłem do szlaku wiodącego wzdłuż Kowalskiego Wąwozu (Kovářova rokle), który robi duże wrażenie, gdyż skały wokół niego mają po kilkadziesiąt metrów wysokości.

    Nieco wyżej przeskoczyłem na zielony szlak i nim doszedłem do parkingu przy Hvězde a chwilę później byłem ponownie na samej Gwieździe.

   Ale to jeszcze nie kres mojej wycieczki. Teraz ruszyłem na północ niebieskim szlakiem, który zimą lub podczas niemiłej aury może okazać się karkołomny.

   Faktycznie, początkowy odcinek prowadzi po skałach o znacznym nachyleniu i różnicy wysokości, trzeba stąpać pewnie i zarazem ostrożnie a niekiedy skakać. Gdyby było ślisko trudno byłoby przejść bez uszczerbku na zdrowiu.

    Z każdym następnym metrem doga się stabilizuje i wędrówka staje się spokojna. Oczywiście, jak na całej dotychczasowej trasie, i tutaj znajdują się punkty widokowe.

   Jednym z nich jest skała, która chyba zwie się Hokejka, bo kształtem może trochę przypominać leżący kij hokejowy, a właściwie dwa.

   Wejście na nią nie jest wskazane dla ludzi z akrofobią.

    Widoki na Broumovsko za to są piękne.

    Tuż za Strážnou horou jest rozwidlenie i tu szlak żółty zaczyna bieg do miejscowości Hony. Jest także trasa dojściowa do punktu widokowego na górze Panna. Ale na własne ryzyko.

     Dalsza droga już nie jest tak emocjonująca ponieważ skałek jest coraz mniej, za to szlakowi towarzyszą wały. Laudonovy valy. Pozostałość umocnień z roku 1758 czyli z okresu wojny siedmioletniej.

    I tak spokojnie doszedłem na północny kraniec Broumowskich Ścian, na Honský Špičák. Jednak w niczym nie przypomina on Gór Stołowych. Skałek brak.

     Z góry szlak prowadzi do przełęczy Honské sedlo zwanego też "Na Pasách", gdzie znajduje się parking i przydrożny, zabytkowy krzyż.

    Schodząc wzdłuż szosy 303 z Polic do Broumova docieram do skrzyżowania z leśną drogą, przy której stoi kolejny zabytkowy krzyż.

    Droga ta, nieoznakowana, okrąża Honský Špičák i wiedzie wschodnim podnóżem Broumowskich Ścian doprowadzając mnie do kaplicy św.Huberta.

    Od kaplicy zaliczam drogę krzyżową w odwrotnej kolejności. Schodzę wedle stacji.

    W oddali widać Broumov.

   Przede mną wierzchołek Gwiazdy, którą dwukrotnie odwiedziłem w czasie tej eskapady.

    W końcu po siedmiogodzinnym spacerze powracam do Ameryki. To była wspaniała wycieczka po pięknej okolicy.