niedziela, 23 lutego 2014

BOBŘÍ VRCH I ŹRÓDŁO BYSTRZYCY




 
    Bystrzyca jest dosyć znaczącą rzeką, której źródło znajduje się w Sudetach. Uchodzi ona do Odry we Wrocławiu tworząc po drodze dwa zalewy i przepływając przez trzy sudeckie miasta.
    Ja swój spacer do jej źródła zacząłem jednak na wsi czyli w Głuszycy Górnej przy rondzie. Żółtym szlakiem szedłem w kierunku granicy państwa podchodząc na Przełęcz pod Czarnochem asfaltową drogą. Przed sobą widzę dwie górki  w okolicy zalanego kamieniołomu: Raroga i Ostoję.

     Jeszcze przed wejściem do lasu asfalt się kończy i do granicy doprowadza szutrowa droga.

    Od granicy po czeskiej stronie asfalt już jest. Schodzę nim do pięknie położonych Janoviček. Pierwszym budynkiem w tej osadzie turystycznej jest pensjonat "Zameček", z którego tarasu można podziwiać piękne widoki.

    Nie mniej atrakcyjne pejzaże są z tarasów pensjonatu"Vyhlídka" położonego nieco niżej.

     Niby to luty ale nie widzę by ktoś tutaj szusował.

    Kolejnym pensjonatem, którego mijam po drodze jest "Diana".

    Pomiędzy chatą "Andrea" a pensjonatem "Panorama" w likwidacji, stoi Nepomucen bez aureoli, z 1813 roku.

    Osada kończy się skrzyżowaniem, na którym szlak żółty skręca w lewo a ja zabieram się wraz z nim. Rozglądając się dokoła stwierdzam, że jedyną oznaką sugerującą iż jest zima, są efektownie zamarznięte  kałuże.

    Początkowo łagodnie, później trochę z większym wysiłkiem podchodzę aż wreszcie osiągam sedlo pod Bobřím vrchem, od którego rozchodzą się drogi we wszystkich kierunkach. Jest tu "odpoczywadło" dla strudzonych wędrowców i resztki (komin?) jakiejś budowli.

    Wspinam się leśną ścieżką na wierzchołek Bobřího vrchu gdzie wychodzę na polanę powstałą w wyniku wyrębu. Dookoła jednak drzewa.

     Sam szczyt znajduje się natomiast w lesie i oznaczony jest tyczką triangulacyjną i słupkiem.

   Wróciłem do przełęczy skąd zacząłem podchodzić pod sąsiednią górę a mianowicie na Červenou horu. Część stoku i wierzchołka nie jest zalesiona i dobrze widać stąd Bobří vrch. Żadnego znacznika na szczycie nie dostrzegłem.

     Przeszedłem na druga stronę góry i dróżką dotarłem do granicy państwa, wzdłuż której biegnie  zielony szlak. Przechodzę z Javořích hor na Góry Suche.

    Przeciąłem szlak i dalej puściłem się w dół po znacznej stromiźnie ale za to z widokiem na Sowy.

     Wyhamowałem już prawie w Bartnicy (Złote Wody) i powoli dochodziłem do głównej drogi przysiółka mając przed sobą na horyzoncie Włodzicką Górę i Pardelówkę.

     Doszedłszy do drogi skręciłem w prawo i po około stu metrach zobaczyłem po lewej stronie między drogą a pagórkiem niewielką nieckę.

    Dnem tej niecki płynie sobie strużka.

     To tutaj wypływa Bystrzyca.

    Wstąpiłem na drogę i przemierzałem Złote Wody mijając pensjonat "Pod Dwiema  Lipami" dawniej "Nerisa".

     Przechodząc przez Bartnicę i spoglądając na pobliskie pola przypomniałem sobie, że w tych okolicach w lutym 1807 roku miała miejsce bitwa pomiędzy oddziałami pruskimi a bawarskimi walczącymi po stronie Napoleona.

     Zaraz za miejscem załadunkowym kruszywa na wagony, obok hałdy, schodzę z drogi i idę w stronę lasu. Za mną Bartnica i i Włodzicka Góra.

     Z lasu wychodzę na górę Światowid, ale to temat na inną przechadzkę.

    Miejsce jest piękne, ze wspaniałymi pejzażami i wiem, że jeszcze tu wrócę. Jeleniec, Rogowiec, Borowa - to tylko niektóre z gór, które można stąd podziwiać.

    Ze Światowida łagodnie schodzę łąkami do Głuszycy Górnej zamykając pętlę, którą zrobiłem.